Spór o ambasadorów. Koalicja rządząca próbuje marginalizować rolę prezydenta w powoływaniu polskich dyplomatów
Rząd próbuje marginalizować rolę prezydenta w powoływaniu polskich dyplomatów oraz w prowadzeniu polityki zagranicznej Rzeczypospolitej. Koalicja rządząca wysyła do ambasad na całym świecie swoich politycznych nominatów. Wśród nich są też absolwenci sowieckich uczelni.
W Warszawie odbyło się coroczne spotkanie polskich dyplomatów. Wcześniej nazywane było ono naradą ambasadorów, a teraz „spotkaniem kierowników placówek”. Tak nazywani są polityczni nominaci wysyłani przez rząd do polskich ambasad na całym świecie. Nie można ich nazwać ambasadorami, ponieważ nie uzyskali akceptacji prezydenta, czego wymagają przepisy – przypomniał poseł Radosław Fogiel z Prawa i Sprawiedliwości.
– Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Kancelaria Premiera prowadzą wojnę z urzędem prezydenta, który – zgodnie z polską konstytucją – nominuje przedstawicieli polski za granicą, czyli nominuje ambasadorów – podkreślił polityk.
MSZ zmusza do powrotu do Polski ambasadorów, którzy zostali powołani w ostatnich dwóch kadencjach Sejmu. Resort dokonuje de facto ich odwołania bez zgody prezydenta. Ministerstwo zastępuje ich politycznymi nominatami w niższej randze. Bez zgody prezydenta nie mogą oni zostać ambasadorami – wyjaśnił prawnik, Marcin Jakóbczyk.
– Nie wygląda poważnie w świetle opinii międzynarodowej dokonywanie takich dziwnych zmian, takich dziwnych roszad – zauważył Marcin Jakóbczyk.
Premier próbuje zmarginalizować rolę prezydenta w polityce zagranicznej Polski. Donald Tusk przekonuje, że jest to wyłączna kompetencja rządu.
– To rząd odpowiada za polską politykę zagraniczną, tzn. kieruje tą polityką, wyznacza cel, realizuje tę politykę i ponosi też pełną odpowiedzialność za konsekwencje tych działań – stwierdził prezes Rady Ministrów.
Na polskie placówki dyplomatyczne wysyłani są ludzi z komunistyczną przeszłością – zwróciła uwagę poseł Agnieszka Wojciechowska van Heukelom z PiS.
– Wysyłamy na placówki dyplomatyczne politruków i oficerów moskiewskich szkół. To dowodzi zależności państwa polskiego od Rosji – powiedziała parlamentarzystka.
Do MSZ wrócił Ryszard Schnepf i od razu trafił na placówkę w Rzymie – przypomniał politolog, Damian Kulesza.
– Ojciec Schnepfa uczestniczył m.in. w obławie augustowskiej z Sowietami. Schnepf należał też do konferencji ambasadorów, która skompromitowała Polskę w oczach partnerów zagranicznych – zaznaczył Damian Kulesza.
Na placówkę dyplomatyczną w Hiszpanii rząd rekomendował zaangażowaną działaczkę Platformy Obywatelskiej, Monikę Krzepkowską. W mediach społecznościowych wulgarnie atakowała ona przeciwników politycznych.
– Zawsze miałam się za zaplecze merytoryczne i też w takim charakterze zostałam przez Platformę zatrudniona – stwierdziła Monika Krzepkowska.
Rząd odwołał z placówki w Waszyngtonie doświadczonego dyplomatę – Marka Magierowskiego. Kluczową ambasadę w USA ma objąć Bogdan Klich, który był ministrem obrony w trakcie katastrofy smoleńskiej. Polityk krytykował też Donalda Trumpa, który może ponownie zostać prezydentem USA. W tle tej nominacji są też partyjne rozgrywki – wskazał poseł Marcin Przydacz z PiS.
– Dzisiejszy wiceprezydent miasta Krakowa za cenę poparcia pana Miszalskiego miał mieć obietnicę startu po Bogdanie Klichu. Oczywiście może się to wydarzyć tylko wtedy, gdy pan Bogdan Klich wyjedzie na placówkę – zwrócił uwagę polityk.
Polską placówką przy Radzie Europy ma pokierować z kolei Aleksander Pociej z Platformy Obywatelskiej, który w ostatnich wyborach nie uzyskał mandatu do Senatu.
TV Trwam News