Rada nad Rogalskim

Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie wszczęła postępowanie dyscyplinarne po skardze, jaką na mecenasa Rafała Rogalskiego złożył były naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski – dowiedział się „Nasz Dziennik”

Postępowanie w ORA prowadzi zastępca rzecznika dyscyplinarnego mec. Katarzyna Węgorek. Samo postanowienie o jego wszczęciu zatwierdza rzecznik, czyli mecenas Jacek Brydak.

Jak ustalił „Nasz Dziennik”, decyzja o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego została zatwierdzona wczoraj. Formalnie może ono zakończyć się umorzeniem bądź postawieniem adwokatowi zarzutów i skierowaniem wniosku o wszczęcie postępowania przed sądem dyscyplinarnym. Ale jak podkreśla mec. Brydak, jest za wcześnie, by o tym przesądzać. – Sprawa rozstrzygnie się w ciągu kilku najbliższych tygodni. Najpierw trzeba sprecyzować to, co obie strony twierdzą. Zarzuty są tak poważne, że zachodzi obawa naruszenia zasad etyki – stwierdza Brydak. Nie wyklucza jednocześnie, że dojdzie do przesłuchania obydwu stron.

Przypomnijmy, że mec. Jacek Brydak to jeden z dwóch byłych pełnomocników Janiny Chim, jednej z oskarżonych w procesie FOZZ. To także jeden z prawników, który wystąpił w 2005 r. z prywatnym aktem oskarżenia wobec rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego – chodziło o wypowiedź, w której nazwał Brydaka i drugiego z obrońców Chim – mec. Marcina Ziembińskiego „czarnymi owcami palestry”, zarzucając im przeciąganie sprawy. Kiedy proces w sprawie FOZZ był już bliski finału, Chim wypowiedziała Brydakowi pełnomocnictwo, twierdząc, że straciła do niego zaufanie. Sędzia Andrzej Kryże uznał to wówczas za ukartowaną grę mającą przewlec sprawę (słowa Kochanowskiego dotyczyły właśnie tej sytuacji, a postępowanie zakończyło się umorzeniem).

Krytyka nie w smak

Postępowanie dyscyplinarne, które właśnie się rozpoczęło w ORA, dotyczy skargi, jaką Parulski złożył na Rogalskiego. – Skarga pana generała Parulskiego na mnie jest całkowicie bezzasadna z punktu widzenia faktycznego oraz dowodowego. Złożę w tej sprawie wyczerpujące wyjaśnienia. Liczę na rzetelne rozpoznanie sprawy i jej zakończenie poprzez umorzenie postępowania – zapowiada mec. Rafał Rogalski. – To są bardzo nerwowe reakcje bardzo wysoko postawionych urzędników państwowych, którzy z założenia powinni być odporni na krytykę, także na krytykę w mediach. A jeśli się popatrzy na całokształt działania organów państwa polskiego w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, to trudno, żeby taka krytyka się nie pojawiała – komentuje sprawę mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim.

Były naczelny prokurator wojskowy zarzuca pełnomocnikowi rodzin ofiar smoleńskich Rafałowi Rogalskiemu „uporczywe epatowanie opinii publicznej nieuprawnionymi ocenami oraz wnioskami związanymi z postępowaniem smoleńskim” oraz wybiórcze podejście do sprawy smoleńskiej. Chodzi o medialne wypowiedzi pełnomocnika rodzin smoleńskich odnoszące się do działań prokuratora 10 kwietnia 2010 roku na Siewiernym, a także do działań późniejszych związanych już z prowadzeniem śledztwa w sprawie katastrofy. Rogalski krytycznie ocenia działalność samego Parulskiego i prokuratury wojskowej. Do konkretnych zaniechań i zaniedbań z ich strony należą według adwokata: brak precyzyjnych oględzin szczątków samolotu, miejsca zdarzenia, wieży lotów i znajdującej się w niej aparatury, brak udziału polskich śledczych i lekarzy w sekcjach zwłok w Moskwie, a także brak decyzji o otwarciu trumien w Polsce i sekcji zwłok w kraju.

Rogalski: Wiem, co mówię

W dniu tragedii rządowego tupolewa naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski, wtedy jeszcze w stopniu pułkownika, przybył wieczorem do Smoleńska. Na miejscu zdarzenia przebywała grupa siedmiu prokuratorów wojskowych. Polscy śledczy byli obecni podczas przesłuchania przez Rosjan kontrolerów lotu, meteorologa lotniska oraz naocznego świadka zdarzenia, uczestniczyli w identyfikacji ciał, oględzinach przedmiotów należących do pasażerów Tu-154M. W sumie, jak wylicza Parulski, od 11 do 16 kwietnia 2010 roku przy udziale polskich prokuratorów, żołnierzy Żandarmerii Wojskowej i funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na terenie Federacji Rosyjskiej przeprowadzono kilkadziesiąt czynności procesowych.

Sam Parulski osobiście brał udział w sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Generał do dziś jest przekonany, że zrobił wszystko, co w świetle polskiego prawa i panujących w Smoleńsku warunków mógł zrobić. A wszelkie sugestie ze strony Rogalskiego, że tak nie było, mijają się jego zdaniem z prawdą. Tym samym, jak stwierdza były szef NPW, mecenas wykazuje „autentyczny brak umiaru i taktu” i „narusza godność zawodu adwokata, publicznie nadużywając swego statusu”.

„Prezentowane przeze mnie opinie nie miały charakteru manipulacji oraz nie były formułowane w sposób nieuprawniony lub tendencyjny. Wprost przeciwnie, znajdowały one oparcie w wiedzy uzyskanej przeze mnie jako pełnomocnika wykonujących prawa zmarłych pokrzywdzonych w śledztwie prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie” – ripostuje adwokat w pięciostronicowej odpowiedzi na pismo Parulskiego. Jak dodaje, „rolą profesjonalnego pełnomocnika stron postępowania karnego jest obrona i reprezentacja ich interesów, co realizuje się również w drodze kontroli oraz oceny, w tym również – w uzasadnionych zakresie – krytyki pracy organów ścigania”. – Jestem w stanie napisać taki elaborat jak pan Parulski, ale potrzebowałbym na to sporo czasu, starałem się zmieścić w pewnych ramach – wyjaśnia adwokat.

Jeden aparat to za mało

Jak zauważa prawnik, rolą Parulskiego było zadbanie o to, by polscy śledczy mogli uczestniczyć w podstawowych czynnościach procesowych, takich jak sekcje zwłok ofiar. Zwłaszcza że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie jeszcze w dniu katastrofy wystosowała wniosek o dopuszczenie w drodze pomocy prawnej do udziału m.in. w tej czynności polskich prokuratorów, biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. W ocenie prawnika, zaniedbaniem ze strony Parulskiego było też i to, że polscy śledczy nie brali udziału w identyfikacji zwłok ofiar katastrofy, nie mieli zapewnionego zaplecza technicznego, nie dysponowali nawet sprzętem fotograficznym. – W dyspozycji Żandarmerii Wojskowej znajdował się tylko jeden aparat fotograficzny, co w świetle rozmiarów katastrofy, w której badaniu mieli uczestniczyć, bez wątpienia nie stanowi dostatecznego zaplecza technicznego. Co więcej, większość zdjęć i filmów została wykonana przy użyciu telefonów komórkowych – zauważa Rogalski.

Parulski jako najwyższy rangą prokurator wojskowy obecny na miejscu katastrofy nie zadbał też, zdaniem adwokata, o właściwy nadzór nad czynnościami prowadzonymi przez stronę rosyjską – na potwierdzenie tego wystarczy przykład odnajdywanych wiele miesięcy po katastrofie szczątków ciał ofiar katastrofy oraz fragmentów samolotu, błędy i zaniedbania w czynnościach sekcyjnych oraz identyfikacyjnych, długotrwały brak zabezpieczenia wraku samolotu, rozbieżności w protokołach z zeznań kontrolerów lotów z wieży, niezabezpieczone nagrania z rozmów między kontrolerami lotów w wieży, brak badań lekarskich kontrolerów lotów po katastrofie (w tym ich trzeźwości), wybrakowana kopia nagrań dźwięku z kabiny pilotów na tzw. czarnych skrzynkach (brak kilkunastu sekund nagrania). „Są to okoliczności powszechnie znane. (…) Biorąc pod uwagę powyższe fakty, zarzuty prok. gen. Krzysztofa Parulskiego nie znajdują uzasadnienia” – puentuje mec. Rafał Rogalski.

Anna Ambroziak

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl