Nowe fałsze Grossa (19): Prokomunistyczna mniejszość

Przeciwstawiając się poglądom o roli „żydokomuny”, Gross zapewnia z wielką werwą, jakoby sympatia dla komunizmu była „minimalna wśród Żydów” („Fear”, s. 21). Jak więc można na tle tego twierdzenia Grossa wytłumaczyć niesłychanie prokomunistyczne kolejne wystąpienia głównej reprezentacji Żydów w Polsce – Centralnego Komitetu Żydów w Polsce (CKŻP)? Powołany 4 listopada 1944 r. CKŻP stał się bardzo reprezentatywny dla szerokich rzesz Żydów w Polsce. Dość powiedzieć, że w jego skład po reorganizacji w lutym 1945 r. weszli przedstawiciele PPR, Bundu, Poalej Syjon-Prawicy, Poalej Syjon-Lewicy, Ichudu ŻOB-u, HeChaluc Pionier, HaSzomer Ha Cair i Związku Partyzantów w Polsce (wg N. Aleksiun, Od autonomii do asymilacji, [w:] „Jidele. Żydowskie pismo otwarte”, wyd. specjalne pt. „Żydzi i komunizm”, wiosna 2000, s. 84). Rzecz znamienna.

CKŻP jako główna reprezentacja Żydów w Polsce od początku swej działalności stał się jednym z narzędzi sowietyzacji naszego kraju, gwałtownie piętnując w swych wystąpieniach główne siły przeciwstawiające się tej sowietyzacji, na czele z Armią Krajową. Historyk dr hab. Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN, stwierdził bez ogródek: „Działacze CKŻP od czasów Polski Lubelskiej wypisywali haniebne teksty, negując niepodległościowe aspiracje Polaków” (por. wywiad W. Żyszkiewicza z J. Żarynem pt. Przeciąć kielecki węzeł, „Tygodnik Solidarność” z 14 lipca 2006 r.).

W wystąpieniach CKŻP z 1945 r. po stronie nowych władz komunistycznych ze szczególną furią atakowano główną siłę Polskiego Państwa Podziemnego doby wojny – Armię Krajową. Pisano o rzekomym „zwyrodnieniu i zgniliźnie moralnej band z AK” (wg A. Grabski, Żydzi skazani na komunę, „Gazeta Wyborcza” z 16-17 września 2006 r.). Piętnowano „elementy reakcyjno-faszystowskie spod znaku NSZ i AK”, oskarżając, że „wzorem hitlerowców pragną łowić ryby w mętnej wodzie nacjonalizmu i antysemityzmu” (tamże).

Do szczególnie obrzydliwych wystąpień CKŻP przeciwko obozowi niepodległościowemu i władzom polskim na emigracji należała odezwa CKŻP z 4 lutego 1945 r., głosząca m.in.: „Zwycięska Armia Czerwona i Wojsko Polskie uwolniły również tysiące Żydów z bunkrów, lasów i obozów śmierci. (…) Uratowana ludność żydowska nigdy nie zapomni pomocy, jakiej udzielili jej przyjaciele. (…) Nie zapomni ona również nigdy zbrodniarzy spod znaku NSZ i AK, którzy wysługując się bandytom hitlerowskim, brali czynny udział w mordowaniu bezbronnej ludności żydowskiej, zabijali partyzantów żydowskich. Na ich sumieniu krew wielu Żydów. Ludność żydowska nie zapomni, że zbrodniarze ci pozostawali w ścisłym związku z rządem londyńskim i działali według jego wskazań” (cyt. za: J. Żaryn, Hierarchia Kościoła katolickiego wobec relacji polsko-żydowskich w latach 1945-1947, [w:] Wokół pogromu kieleckiego, Warszawa 2006, s. 110).

Z innym haniebnym antypolskim oszczerstwem Centralny Komitet Żydów wystąpił w Polsce w depeszy wystosowanej do nowojorskiej Federacji Żydów w Polsce w maju 1945 roku. Twierdził tam, że sumienie „polskiej reakcji” jest jakoby „splamione krwią setek tysięcy ofiar” (podkr. J.R.N.) i oskarżał, że reakcja ta obecnie „realizuje swoje hasło całkowitej eksterminacji Żydów z Polski” (cyt. za K. Kersten, Pogrom kielecki – znaki zapytania, [w:] Polska – Polacy – mniejszości narodowe, Wrocław 1992, s. 166-167). Z gwałtownym atakiem na Armię Krajową wystąpił 25 marca 1945 r. podczas posiedzenia CKŻP jeden z czołowych przywódców młodzieży syjonistycznej Icchak Cukierman (Antek), twierdząc: „W różnych miastach i miasteczkach giną prawie codziennie Żydzi, mordowani przez nieznanych sprawców, najprawdopodobniej przez bandy AK” (wg K. Kersten, Polacy. Żydzi. Komunizm. Anatomia półprawd 1939-68, Warszawa 1992, s. 106). Cukierman postulował, aby „(…) delegacja CK udała się do premiera z żądaniem, by akcja przeciw AK stała się intensywniejsza (…)” (tamże, s. 106). Jak widać, Centralny Komitet Żydów w Polsce konsekwentnie upowszechniał złowieszczy mit o ludziach z AK jako rzekomych „mordercach Żydów”. Na tym samym posiedzeniu CKŻP z jednoznacznym atakiem przeciw podziemiu niepodległościowemu wystąpił również przewodniczący CKŻP, wielokrotny poseł na Sejm RP, Emil Sommerstein, twierdząc: „Akcja przeciw Żydom prowadzona jest przez wielkie grupy partyzantów, które są dobrze uzbrojone (…) należy nacisnąć na władzę, aby rząd przygotował akcję na szeroką skalę. (…) Oddając hołd zmarłemu w tym czasie Franklinowi D. Rooseveltowi, Sommerstein powiązał to z uczczeniem ostatnio pomordowanych Żydów przez AK-owców w różnych miejscowościach Polski” (tamże, s. 106). Dodajmy, że Sommerstein na tymże posiedzeniu CKŻP podał do wiadomości „radosny fakt zawarcia sojuszu między Polską i Związkiem Radzieckim”, wyrażając nadzieję, że „sojusz ten zabezpieczy również spokojne życie pozostałej resztki ludności żydowskiej” (tamże, s. 106). Tak więc przywódca CKŻP wyrażał jednoznaczne poparcie dla dość szczególnego „ładu”, narzucanego Polsce bagnetami armii sowieckiej i NKWD.

Zwróćmy uwagę w tym kontekście na kolejny przykład manipulacji J.T. Grossa. Autor „Strachu” wielokrotnie cynicznie szkaluje w swojej książce malowany nader czarnymi barwami Kościół katolicki, szkaluje główną polityczną siłę antykomunistyczną – PSL, szkaluje wyraźnie antyreżimowe wówczas harcerstwo. Równocześnie zaś przedstawia w „Strachu” ogromnie wyidealizowany panegiryczny obraz skrajnie proreżimowego Centralnego Komitetu Żydów w Polsce. Wielokrotnie cytuje z namaszczeniem oświadczenia i raporty CKŻP, nigdy nawet jednym zdaniem nie zająknąwszy się na temat różnych, haniebnie wprost prokomunistycznych wystąpień tej organizacji, choćby tych z 1945 r., które cytowałem już powyżej. Tak skwapliwie powołujący się na materiały CKŻP, demaskujące różne domniemane przejawy „polskiego antysemityzmu”, Gross ani razu nie skrytykował niezwykle jadowitych napaści na Armię Krajową, armię generała Andersa czy polskie władze na emigracji.

Po 1945 r. doszło do dalszego, maksymalnego wręcz umocnienia elementów prokomunistycznych w wystąpieniach CKŻP. CKŻP wielokrotnie występował – nie przebierając w słowach – z atakami przeciwko niepodległościowemu podziemiu, polskiej emigracji na Zachodzie i armii Andersa. Typowe pod tym względem były stwierdzenia zawarte w wystosowanym 2 marca 1946 r. memorandum CKŻP do Komisji Anglo-Amerykańskiej dla spraw Palestyny: „Faktem niezaprzeczonym jest to, że w obecnej chwili w kraju zdarzają się jeszcze wypadki mordów na działaczach demokratycznych, posterunki władz bezpieczeństwa i na ludność żydowską. Akty te są inspirowane i dokonywane przez reakcyjne grupy podziemne, które znajdują się w stałym kontakcie z reakcyjnym generałem Andersem we Włoszech i z resztkami byłego londyńskiego Rządu Emigracyjnego. Ta sama zbrodnicza ręka, która prowadzi działalność antysemicką, godzi również w działaczy partii demokratycznej, oficerów Wojska Polskiego” (cyt. za: Antyżydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku, t. II, oprac. S. Meducki, Kielce 1994, s. 70). Memorandum podpisali m.in. prezes CKŻP E. Sommerstein i wiceprezes A. Berman. Dodajmy, że CKŻP konsekwentnie występował również za jak największą intensyfikacją represji przeciw siłom opozycyjnym. Już 15 marca 1946 r. CKŻP w memoriale przekazanym premierowi Edwardowi Osóbce-Morawskiemu piętnował „nową falę terroru antyżydowskiego” jako „części ataku faszyzmu i reakcji na demokrację w Polsce”. I akcentował: „Uważamy, że jedynym środkiem, który mógłby ukrócić falę morderstw, byłoby wydanie i wykonanie większej ilości wyroków śmierci, opublikowanie w prasie krajowej i rozplakatowanie ich w całym kraju” (wg K. Kersten, op. cit., s. 105). 10 lipca 1946 r. prawnik Michał Szuldenfrei, ubolewał podczas posiedzenia Prezydium CKŻP, że nie było prawie żadnych represji po „pogromie w Krakowie” (tamże, s. 107). Szuldenfrei opowiedział się zwłaszcza za stosowaniem sądów doraźnych w punkcie dotyczącym kar za szerzenie nienawiści rasowej i religijnej. Nawet tak stronniczo prożydowska K. Kersten komentowała w kontekście powyższych wypowiedzi: „Była to polityka błędnego koła. Domagając się drakońskich represji i pokazowych procesów, wyroków śmierci, Żydzi tylko pogłębiali istniejący antagonizm” (tamże, s. 107).

Natychmiast po zbrodni kieleckiej z 4 lipca 1946 r. Centralny Komitet Żydów w Polsce rozwinął bardzo szeroko zakrojoną kampanię propagandową mającą na celu obciążenie polskiej „reakcji” całą winą za zbrodnię. Już 4 lipca 1946 r. wiceprezes CKŻP Adolf Berman (brat Jakuba), występując na posiedzeniu Prezydium CKŻP i informując o antyżydowskich zajściach w Kielcach, określił je jako próbę „odłamu faszystowskiego podburzenia społeczeństwa przeciw rządowi. Jest to rezultat przegranego przez nich referendum” (tamże, s. 103). W wydanym przez CKŻP komunikacie z ogromną pewnością siebie głoszono, jakoby „pogrom kielecki” był przeprowadzony pod hasłami: „Bij Żyda” i „Niech żyje Anders” (tamże, s. 103). Podczas kolejnych posiedzeń CKŻP mnożono oskarżenia głoszące, że zbrodnia kielecka została przygotowana przez „siły reakcyjne”. Przedstawiciel PPR w Prezydium CKŻP Paweł Żelicki podkreślił, że „w kampanii za granicą przeciw ośrodkom, które inspirowały i przeprowadzały akcję, należy wskazać na udział wśród kieleckich napastników wojskowych w mundurach z napisem Poland oraz na zachowanie się kleru” (tamże, s. 104). Poinformowano, że CK Bund przesłał depeszę do Amerykanów z apelem o „zwalczanie bandy Andersa”.

Latem 1946 r. kierownictwo CKŻP powołało tzw. Centralną Komisję Specjalną – instytucję, która bezpośrednio współpracowała z bezpieką w swej praktyce działania na co dzień. Miała ona zapewniać ochronę instytucji żydowskich dzięki broni otrzymanej od władz bezpieczeństwa (por. N. Aleksiun, Ruch syjonistyczny wobec systemu rządów w Polsce, [w:] Komunizm. Ideologia. System. Ludzie, red. T. Szarota, Warszawa 2001, s. 245-246). Powstało około 200 lokalnych oddziałów Komisji Specjalnej z udziałem około 2500 uzbrojonych Żydów. Działalność oddziałów Komisji Specjalnych miała szeroki zakres – od donoszenia na przejawy domniemanego antysemityzmu w życiu publicznym (m.in. w kazaniach księży, w bibliotekach etc.), do infiltrowania podziemia. Na przykład zadenuncjowano do UB kierowniczkę biblioteki publicznej we Włocławku, gdzie znaleziono „antysemicką” książkę. Bibliotekę zamknięto, a kierowniczkę aresztowano (wg M.J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy 1918-1955, Warszawa 2000, s. 425). Jak widzimy, działania Centralnej Komisji Specjalnej służyły nie tylko obronie instytucji żydowskich, lecz także zastraszaniu wszystkich, których uznano za „antysemitów”. Korzystano przy tym wciąż ze wsparcia UB, pomagając bezpiece swoimi „usługami” na co dzień. W sprawozdaniu Centralnej Komisji Specjalnej przy CKŻP chwalono się na przykład: podczas zebrania przedwyborczego „został przez członka naszej grupy zatrzymany osobnik, członek bandy NSZ Chrobrego i oddany w ręce Władz Bezpieczeństwa” (wg N. Aleksiun, op. cit., s. 249).

Jeden z czołowych działaczy CKŻP, później jego prezes od 1949 r. Hersz Smolar (ojciec związanych po 1989 r. z UD, a później Unią Wolności Aleksandra i Eugeniusza Smolarów), pysznił się ogromnym poparciem społeczności żydowskiej dla zdominowanego przez komunistów Bloku Demokratycznego w czasie wyborów do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 roku, pisząc: „(…) całe społeczeństwo żydowskie, wszystkie jego ugrupowania polityczne wypowiedziały się bez zastrzeżeń za jak najbardziej czynnym poparciem Bloku Wyborczego Stronnictw Demokratycznych i Związków Zawodowych. (…) Na wezwanie CKŻP we wszystkich ośrodkach żydowskich powstały obywatelskie komitety wyborcze, oparte na jeszcze szerszej podstawie niż Komitety Żydowskie. W ich skład weszli przedstawiciele religijnych Żydów (Mizrachi Religijne Kongregacje). (…) Masowe zebrania odbywały się w synagogach, gdzie obok przedstawicieli żydowskich partii demokratycznych występowali rabini i przedstawiciele kongregacji religijnych. (…) Cała bez wyjątku ludność żydowska poszła do urn wyborczych i oddała swoje głosy na Blok Stronnictw Demokratycznych i Związków Zawodowych. (…) Jest to zaufanie do Rządu, który wykazuje coraz twardszą postawę wobec leśnych bandytów – pogromowców spod znaku Andersa i Bora” (tamże, s. 249, 248).

Jak widzimy, działania CKŻP pokazywały niebywały wręcz stopień zaangażowania tej organizacji po stronie władzy komunistycznej, tym ważniejszego w sytuacji, gdy CKŻP była główną reprezentacją mniejszości żydowskiej w Polsce, obejmującą jej bardzo szerokie spektrum. Jak na tym tle można wytłumaczyć twierdzenia Grossa o tym, że sympatie dla komunizmu „były minimalne wśród Żydów”? Czytelnicy amerykańscy mogą oczywiście zawierzyć tym poglądom Grossa, nie znając cynicznie przemilczanych przez niego rozlicznych wiernopoddańczo proreżimowych oświadczeń Centralnego Komitetu Żydów w Polsce!

Trzeba tu dodać, że słowa Grossa negujące powiązania wielkiej części Żydów z komunizmem znajdują się w jaskrawej sprzeczności nawet z opiniami licznych historyków eksponujących żydowski punkt widzenia na różne sporne sprawy polsko-żydowskie. Przypomnijmy tu np. fakt, że nawet Krystyna Kersten, znana z niebywałej konsekwencji w akcentowaniu skrajnie filosemickiej wizji historii, zwracała uwagę na potrzebę opisania i zgłębienia przyczyn, które sprawiły, że: „(…) środowiska żydowskie w kraju i na zachodzie – tak bezboleśnie i – rzec by się chciało – z takim zaślepieniem opowiedziały się za władzą podporządkowaną Sowietom, ustanowioną z mandatu Stalina, za pomocą masowych represji z pogwałceniem podstawowych praw i wolności obywatelskich” (wstęp K. Kersten do książki B. Szaynok „Pogrom Żydów w Kielcach. 4 lipca 1946”, Warszawa 1992, s. 19). W tym samym tekście z 1992 r. K. Kersten tak pisała o stosunku polskich Żydów do formacji opozycyjnych, reprezentujących przecież podstawowy trzon polskiego społeczeństwa: „Żydzi jednak, podobnie jak i sprawujący władzę komuniści, często postrzegali ową „reakcję” bardzo szeroko, obejmując tym mianem w istocie rzeczy wszystkich, którzy występowali przeciw stworzonemu porządkowi, obok NSZ także AK i formacje proakowskie, Kościół, część inteligencji” (tamże, s. 10).

Warto tu zacytować również wymowny komentarz historyk Bożeny Szaynok, związanej ze środowiskiem „Gazety Wyborczej”: „Deklaracje instytucji żydowskich wobec komunistów czy zaangażowanie się części ludności żydowskiej w struktury nowej władzy tworzyły sytuację, którą socjolog Helena Datner tak oceniała: 'Postawa społeczności żydowskiej rozmijała się z odczuciem większości społeczeństwa, w którym żyli (podkr. J.R.N.). Była to sytuacja w pełnym, słownikowym tego słowa znaczeniu tragiczna'” (por. B. Szaynok, Polacy i Żydzi lipiec 1944 – lipiec 1946, [w:] Wokół pogromu…, s. 24).

Godny podkreślenia jest dość smutny fakt, że skrajne uprzedzenia wielkiej części polskich Żydów wobec Armii Krajowej, armii Andersa czy władz polskich w Londynie były niestety podzielane również przez dużą część wpływowych kół żydowskich na Zachodzie. Można by długo cytować np. skrajnie oszczercze wystąpienia prezesa Amerykańskiej Federacji Żydów Polskich Josepha Tenenbauma z owych lat. By przypomnieć choćby jedną z najobrzydliwszych jego wypowiedzi, wygłoszoną podczas kongresu polskich Żydów w Paryżu w maju 1946 roku: „Głównym winowajcą mordów na Żydach w Polsce jest generał Anders”, który „wysyła emisariuszy do Polski, aby wszczynali oni niepokoje przeciwko demokratycznemu rządowi i jednocześnie zachęcali do krwawych mordów przeciwko ostatnim ocalałym Żydom. (…) Miejsce Andersa jest w Norymberdze, na tej samej ławie, na której siedzą jego ideowi bracia – Göring, Rosenberg, Keitel i Streicher” (cyt. za: A. Grabski, Żydzi skazani na komunę…).

Sprawiedliwi pośród Żydów

Polemizując z Grossem, chciałbym, abyśmy uchronili się od naśladowania jego stylu pełnego narodowych fobii i uprzedzeń, przypisywania zawsze tylko jak najgorszych rzeczy ogromnej części spośród tak znienawidzonych przez niego Polaków. Dlatego pragnę bardzo silnie podkreślić, że tak dominujący bardzo silny wpływ postaw proreżimowych wśród Żydów polskich wynikał z dość fatalnego zbiegu okoliczności. Otóż, wykorzystując stworzone przez władze w latach 1945-1947 możliwości wyjazdu Żydów z Polski, nasz kraj opuszczały wielkie rzesze Żydów prodemokratycznych i prokapitalistycznych, „wolnorynkowych”, jak by to napisał Janusz Korwin-Mikke. Tak powstawała fatalna selekcja negatywna, która sprawiała, że Żydzi pozostali w kraju zostali zdominowani przez tę część Żydów, która z karierowiczostwa lub głupoty wybierała komunizm. Pisałem już o tym szerzej w „Naszej Polsce” w 1996 roku. Podobnie potraktował tę sprawę kilka lat później historyk Marek J. Chodakiewicz, pisząc: „Jeszcze większa grupa Żydów dążyła do asymilacji na gruncie rzekomej równości wprowadzonej przez komunizm. Oni też stanowili większość z 90 tysięcy Żydów, którzy po 1947 roku pozostali w Polsce. 'Przede wszystkim komuniści zostali. Wszyscy inni, którzy nie byli głupi, wyjechali’ – stwierdziła w wywiadzie z Markiem Kurlanskym kobieta 'wywodząca się z żydowskiej rodziny komunistycznej w Warszawie’. Podobną opinię wyraził Włodzimierz Rozenbaum w opublikowanym w 1991 roku eseju o żydowskich komunistach z Polski. Historyk amerykański Michael C. Steinlauf stwierdził wprost, że 'wielu tych, którzy zostali, miało powody polityczne ku temu; profil ich grupy coraz bardziej przypominał mityczną żydokomunę'” (M.J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy 1918-1955, Warszawa 2000, s. 390).

Na tle kłamstw Grossa tym ważniejsze jest przypominanie o Żydach postępujących inaczej niż oszczerczy autor „Strachu” i „Sąsiadów”, o Żydach dających świadectwo prawdzie. Dlatego kilkakrotnie już przypominałem cenne świadectwa Żydów lub Polaków żydowskiego pochodzenia przychylnych Polsce (od F. Mantela, O. Rufeisena, K. Mirskiej, I. Lewina, po L. Tyrmanda i D. Kacnelson i in.), którzy przeciwstawiali się oszczerczym oskarżeniom przeciw Polakom. Przypominałem jakże odmienne od Grossa świadectwa na temat stosunku Polaków do powstania w getcie warszawskim, historii stosunków polsko-żydowskich w dobie wojny czy w dobie stalinizmu. Warto również poświęcić więcej uwagi przypadkom tych Żydów, którzy ratowali Polaków w dobie stalinizmu. Nieraz ubolewamy nad zapomnieniem nazwisk jakże wielu Polaków, którzy dali z siebie bardzo dużo, by pomóc Żydom w czasie wojny, nieraz nawet płacąc za to własnym życiem. Równie ważne jest to, byśmy pamiętali o tych Żydach, którzy pomagali Polakom w nieludzkich stalinowskich czasach. Choć nie ryzykowali życiem, ich pomoc była nieraz bardzo cenna, zwłaszcza gdy zdarzały się przypadki uratowania Polaków dzięki świadectwom żydowskim od niechybnej śmierci. (Byłbym wdzięczny Czytelnikom za informacje o nieznanych dotąd historiach takich „Sprawiedliwych pośród Żydów”).

W tej sprawie odsyłam przede wszystkim do udokumentowanego omówienia tej kwestii w cytowanej już książce M.J. Chodakiewicza (s. 426-432). Podaje on kilkanaście przykładów pomocy Żydów dla Polaków, głównie tych, którzy uratowali owych Żydów w czasie wojny. Na przykład Chodakiewicz pisze (s. 427) o prawdopodobnym uratowaniu od śmierci wiosną 1945 r. z rąk UB żołnierza AK Pawła Gołąbka (uratował go Aleksander Skotnicki-Zajdman). Chodakiewicz wspomina również, że siostra A. Zajdmana Renata przypuszczalnie uchroniła przed natychmiastowym aresztowaniem, a być może nawet egzekucją, hrabiego Czerniakowskiego, dzięki swemu świadectwu o uratowaniu jej w czasie holokaustu. Najprawdopodobniej pod wpływem próśb ocalonych Żydów zamieniono karę śmierci na 15 lat więzienia dla porucznika NSZ Sławomira Modzelewskiego „Lanca” (tamże, s. 428). Gorące wstawiennictwo Żyda doktora Juliusza Kamińskiego spowodowało zamienienie na dożywocie kary śmierci wymierzonej porucznikowi Bogusławowi Denkiewiczowi (tamże, s. 429). Wstawiennictwo adwokat żydowskiego pochodzenia Anieli Steinbergowej (obok księdza Prymasa Augusta Hlonda) zapewniło uratowanie życia oficerowi NSZ i działaczowi ONR Mirosławowi Ostromęckiemu (tamże, s. 430). Z kolei wg historyka Jana Żaryna, zeznanie rodziny Hercbergów uratowanej przez rodzinę Kemnitzów, ojca i syna, ocaliło od śmierci Edwarda Kemnitza, żołnierza NSZ i tajnej Organizacji Polskiej (wg J. Żaryn, Hierarchia Kościoła katolickiego wobec relacji polsko-żydowskich w latach 1945-1947, [w:] Wokół pogromu kieleckiego, Warszawa 2006, s. 90). Z kolei Czesława Fabisiaka, dowódcę drużyny NSZ ze wsi Olszewka, uchronił od śmierci nadeszły z Izraela list od rodziny żydowskiej uratowanej przez niego w czasie wojny (tamże, s. 90).

Kapitana NSZ Jerzego Konarzewskiego i pięciu jego kolegów z ławy sądowej przed groźbą śmierci uratowało w sierpniu 1946 r. wstawiennictwo Juliana Tuwima (por. tekst J. Konarzewskiego W imię pojednania, „Gazeta Wyborcza” z 26 marca 1993 r.). W styczniu 1956 r. dzięki zeznaniom żydowskich świadków odstąpiono od zasądzenia wyroków śmierci na oficerów NSZ Stefana Karpińskiego i Klemensa Jędrzejczyka (wg M.J. Chodakiewicz, op. cit., s. 432). Ksiądz Szczepan Sobalkowski, naczelny kapelan Okręgu Kielce NSZ, w wyniku procesu wytoczonego mu w 1954 roku otrzymał stosunkowo niski wyrok siedmiu lat. Pomogło mu podanie jako okoliczności łagodzącej faktu, że w czasie wojny ukrywał i ocalił żydowską rodzinę Walterów (tamże, s. 431).

Jesienią 1945 r. dwóch młodych ludzi z WiN – Staś Gajewski i Józef Wyrostek – zdołało uciec dzięki znajomemu Żydowi Dawidowi, który opuścił karabin, nie strzelając do uciekających (tamże, s. 428). W 1946 r. w obronie aresztowanej przez UB z powodu przynależności do NSZ Marii Nachtman wystąpiła do Bieruta Charlota Frank-Oltramare, przypominając znaczenie pomocy p. Nachtman dla Żydów ukrywających się w czasie wojny (tamże, s. 430). Wstawiennictwo żydowskiego prominenta Józefa Parnasa umożliwiło zapobieżenie aresztowaniu podchorążego Bohdana Szuckiego z NSZ (tamże, s. 432). Ksiądz Rudolf Adamczyk we wspomnieniach pt. „Czyściec” (Warszawa 1988, s. 21) pisał o byłym więźniu PRL, patriotycznym Żydzie, który po ucieczce z obozu koncentracyjnego w czasie wojny był w AK, znał polskie pieśni religijne i śpiewał je razem ze współwięźniami. Ojciec Tomasz Rostworowski w książce „Zaraz po wojnie. Wspomnienia duszpasterza” (Paryż 1986, s. 91) ciepło wspominał swego współwięźnia, Żyda Ignacego Jacobsona. Warto odwołać się również do relacji Jerzego Lecha Rolskiego, wygłoszonej na ogólnopolskim sympozjum „Zbrodnie stalinowskie wobec Polski” w 1990 roku. Rolski z sympatią wspomniał postać strażnika więziennego – Żyda. Zaprzyjaźnił się z nim, zanim ten nie wyjechał do Izraela. Rolski wspominał: strażnik „wyjeżdżając powiedział, że nie chce odpowiadać za zbrodnie, jakich Żydzi dokonują na AK-owcach” (cyt. za: Tropem zbrodni stalinowskich, Staszów 1992, s. 160). Inny godny uwagi przykład „sprawiedliwego” podał Henryk Nakielski w książce „Jako i my odpuszczamy” (Warszawa 1980, s. 140-141). Opisał tam postać Abrama Josifowicza Margolisa z obozu Wierchotnyje koło Świerdłowska, wiele pomagającego Polakom. Według Chodakiewicza (op. cit., s. 432), wniosek lekarzy więziennych, będących z pochodzenia Żydami, umożliwił przeniesienie z więziennej celi do lazaretu doktora Zygmunta Klukowskiego, dogorywającego po przesłuchaniach. Dzięki temu doszło do radykalnej poprawy stanu zdrowia dr. Klukowskiego, który później zasłynął cytowanymi już przeze mnie znakomitymi zapiskami wspomnieniowymi z Zamojszczyzny.

Warto wspomnieć również o dwóch siostrach, Jasi i Krysi Necman vel Bychawskich, które przeżyły wojnę dzięki pomocy NSZ, a później pomagały NSZ-owcom, już jesienią 1944 r. udostępniając swoje mieszkanie w Lublinie na tajne spotkania NSZ (M.J. Chodakiewicz, op. cit., s. 427).

Pamiętać należy również o postaciach żydowskiego pochodzenia ze środowisk naukowych i kulturalnych, które odmówiły płynięcia „z prądem” sowietyzacji. W kręgu naukowców szczególnie mocno zaznaczył się taką postawą znakomity znawca romantyzmu, historyk literatury prof. Juliusz Kleiner. Został on pozbawiony prawa nauczania za otwarte oponowanie przeciwko narzucaniu „postępowej” metodologii. Wśród ludzi kultury szczególnie wyróżnili się swą walką przeciw komunizmowi (ale na emigracji) Mieczysław Grydzewski i Marian Hemar. Grydzewski już w czasie wojny zasłynął z upartego nadawania redagowanym przez siebie „Wiadomościom” londyńskim wyraźnego nastawienia antykomunistycznego i antysowieckiego. Także po wojnie, jako naczelny „Wiadomości”, był powszechnie uznawany za „niezłomnego z Londynu” ze względu na nadzwyczaj twardy kurs wobec wszelkich przejawów kolaboracji z komunizmem. Marian Hemar wpisał się na zawsze w pamięć słuchaczy Radia Wolna Europa jako twórca i realizator słynnego antykomunistycznego kabaretu politycznego. Jedną z największych postaci twórczych emigracji był pisarz i eseista pochodzenia żydowskiego Gustaw Herling-Grudziński. Identyfikował się on w pełni z polskością, ostro odrzucając nachalną próbę przypomnienia mu o „korzeniach żydowskich” przez redaktorki „Gazety Wyborczej”. Swoją wspaniałą twórczością zasłużył sobie na szczególnie piękne wspomnienia u polskich czytelników.

Ze względu na wspomnianą już selekcję negatywną wśród Żydów pozostałych w kraju nie była zbyt liczna grupa osób prześladowanych za opozycyjność (historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego August Grabski pisał o „nielicznych przykładach Żydów w Polsce po holocauście o poglądach wrogich komunizmowi” w „Gazecie Wyborczej” z 16-17 września 2006).

Warto docenić jednak również i te osoby pośród Żydów i Polaków żydowskiego pochodzenia, które maksymalnie starały się unikać zaangażowania po stronie reżimu. Tym samym rezygnowały one bowiem z bardzo dużych szans przyśpieszenia kariery w czasach ogromnie ułatwiających takie kariery proreżimowym Żydom. Szczególnie wymowne pod tym względem było zachowanie największego talentu pośród żydowskich twórców literackich po wojnie – Leopolda Tyrmanda. Pomimo wszelkich namów Tyrmand konsekwentnie odrzucał wszelkie próby wciągnięcia go na proreżimowe ścieżki stalinowskich „inżynierów dusz”. Takiej „bezkompromisowej postawy za nic mu nie mogli darować twardzi żydowscy towarzysze. Według wspomnień Ireny Szymańskiej, kiedyś sam Jerzy Borejsza, chwyciwszy Tyrmanda za krawat, zaczął wrzeszczeć: „Jak człowiek jest Żyd, to ma być mądry, a nie głupi!” (cyt. za: K. Kąkolewski, W obronie Tyrmanda, wywiad udzielony Krystianowi Brodackiemu, „Tygodnik Solidarność” z 17 grudnia 1993 r.). Tyrmand pozostał konsekwentny. Po wydostaniu się z Polski na Zachód opublikował tam m.in. bardzo ostro antykomunistyczną książkę „Cywilizacja komunizmu”, m.in. gwałtownie piętnującą Żydów politruków i ubeków.

Choć dziś najbliższe są nam na pewno postacie opozycji niepodległościowej, warto wspomnieć o mającym wyraźnie nonkonformistyczne poglądy wśród partyjnych towarzyszy płk. Leonie Gecowie, publikującemu wcześniej humanistyczne teksty pod pseudonimem Paweł Konrad (został on podobno zatłuczony na śmierć w czasie śledztwa).

Niedawno rozmawiałem z bardzo inteligentnym obserwatorem wydarzeń powojennych, pochodzącym wprawdzie z rodziny żydowskiej, ale w pełni czującym się duchowo wyłącznie Polakiem i gorliwym katolikiem. Dość złośliwie określił on bardzo słabą pozycję ludzi pochodzenia żydowskiego w antyreżimowej opozycji niepodległościowej, mówiąc: „Było tej opozycji tyle, co kot napłakał”. Na pewno przesadził z aż takim lekceważeniem tej części opozycji, ale rzeczywiście niewiele jest znanych nazwisk osób pochodzenia żydowskiego wśród kręgów opozycji niepodległościowej pierwszych lat powojennych. Marek J. Chodakiewicz zalicza do tego typu osób m.in. skazanego w listopadzie 1948 r. na 6 lat więzienia działacza PPS-WRN Ludwika Kohna, długo więzionego w PRL-u AK-owca Kazimierza Leskiego („Bradla”) i żołnierza AK, sekretarkę Mikołajczyka, Marię Hulewicz, skazaną na wieloletnie więzienie (por. M.J. Chodakiewicz, op. cit., s. 437).

Chodakiewicz pisze również o działającym w konspiracji aż do rozbicia w 1950 r. przez UB antykomunistyczym syjonistyczno-rewizjonistycznym Żydowskim Związku Wojskowym. Tym samym, który odegrał największą rolę w czasie powstania w getcie warszawskim, by potem zostać całkowicie przemilczanym na korzyść lewicowej Żydowskiej Organizacji Bojowej M. Anielewicza. Generalnie, opozycja antyreżimowa osób wywodzących się ze środowisk żydowskich była jednak bardzo niewielka. Gdyby było inaczej, Gross na pewno zrobiłby z niej główną siłę opozycji antykomunistycznej po 1944 roku. A tak całkowicie o niej milczy.

Kolejna część cyklu ukaże się w przyszłym tygodniu.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl