Kursy marksizmu – leninizmu

Rząd Donalda Tuska walczy z Kościołem, przechodząc – na co zwrócił uwagę
ks. abp Sławoj Leszek Głódź – na pozycję zapateryzmu. Łamie konkordat, otwiera
furtkę do rugowania religii ze szkół, zwalnia kapelanów wojskowych. Zdominowana
przez rządzących Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jawnie i prowokacyjnie
dyskryminuje katolików i podważa fundamenty demokracji, niszcząc pluralizm
medialny. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu ds. równego
traktowania, chce wtrącać na dwa lata do więzienia za brak entuzjazmu dla
homoseksualizmu. Charakterystyczne, że dzisiejszy agresywny fanatyczny feminizm
jest bardziej radykalny niż peerelowskie równouprawnienie polegające na
zatrudnianiu kobiet jako traktorzystek.

Co to wszystko oznacza? Czy nie przypominają się czasy minione? Czy to
możliwe, bo przecież komunizm został obalony? Jak najbardziej jest to możliwe,
ponieważ wówczas panował marksizm-leninizm ze swoim materializmem dialektycznym,
a dziś jest tak zwana liberalna demokracja (demoliberalizm), czyli mieszanka
doktryny liberalnej z ideologią radykalnego egalitaryzmu, znaku firmowego
socjalistów, wraz z materializmem praktycznym. Warto również pamiętać, że
tradycyjnie związki zachodnich liberałów z myślą socjalistyczną i komunistyczną
były zadziwiająco bliskie. Przedstawiciele obu nurtów szukali metod "zbudowania
etycznej koalicji" i politycznego współdziałania, bo przecież łączyła ich wizja
świata bez Boga. Dlatego tak wielu niedawnych jeszcze sympatyków socjalistycznej
i komunistycznej lewicy w Polsce i ich mentalnych spadkobierców w młodszym
pokoleniu tak łatwo "nawraca" się na demoliberalizm.

To zjawisko dobrze ilustrują tak zwane studia genderowe, czyli
interdyscyplinarne studia o społeczno-kulturowej tożsamości płci. Są to totalnie
zideologizowane, podlane sosem marksizmu-leninizmu oraz radykalnym feminizmem
zajęcia szkolące aktywistów nowej lewicy. O ile istotą myśli Marksa była walka
klas, o tyle istotą feminizmu ideologicznego jest walka między czynnikiem męskim
a żeńskim. Niektóre odłamy feminizmu głoszą nawet, że kobieta dysponuje
"środkiem produkcji", a kto ma środki produkcji, ten ma władzę i dlatego rola
mężczyzny ma być ograniczona do funkcji inseminatora lub – przy wykorzystaniu
nowoczesnych technik medycznych – dawcy nasienia, w stosunku do którego stosuje
się kryteria "klasowej" selekcji.

Trudno nie zgodzić się z opinią, że studia gender to hochsztaplerka połączona
z praniem mózgów, z której – podobnie jak z "antyfaszyzmu" – świetnie żyje spora
grupka antyklerykałów. Pseudonaukowe ośrodki gender zostały stworzone na
wiodących polskich uczelniach, korzystają z obfitego wsparcia finansowego
państwa polskiego oraz ośrodków zagranicznych, dając zatrudnienie wykładowcom o
lewackich sympatiach. Szkolą oddane kadry mające przemieniać społeczeństwo
zgodnie z ideologią nowej lewicy.
W czasach PRL istniało coś w jakimś sensie podobnego. Były to WUML-y, czyli
tworzone w miastach wojewódzkich Wieczorowe Uniwersytety Marksizmu-Leninizmu,
które szkoliły kadry partyjne odpowiedzialne za wprowadzanie jedynie słusznej
ideologii. Na te "studia", a właściwie dwuletnie kursy, byli kierowani
wytypowani przez partię towarzysze, którzy wystarczyło, że mieli ukończoną
zawodówkę, ale stając się absolwentami WUML mogli zajmować kierownicze
stanowiska w PZPR i państwie. Czy absolwenci i sympatycy studiów genderowych nie
zajmują coraz częściej istotnych stanowisk w sektorze publicznym?

Jan Maria Jackowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl