Koniec wojny?

Po pięciu dniach trwania wojny między Rosją a Gruzją rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew oznajmił, iż podjął decyzję o zakończeniu operacji militarnych na terenach gruzińskich. Szef Kremla stwierdził, że w związku z tym, iż mieszkańcom Osetii Południowej został zapewniony pokój, siły zbrojne Moskwy zostaną wycofane. Tymczasem wojska rosyjskie nie przerwały działań militarnych. Nie zmieniło się bardzo krytyczne stanowisko Rosji wobec prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwiliego. Kreml nadal domaga się dymisji gruzińskiego przywódcy. Komentatorzy zgodnie oceniają, że decyzja Moskwy o wstrzymaniu działań wojennych wcale jednak nie musi oznaczać zakończenia konfliktu. Tymczasem przemawiający na wczorajszym wiecu w Tbilisi prezydent Kaczyński w niezwykle mocnych słowach odniósł się do postawy Rosji względem narodu gruzińskiego. – Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy „nie”! – powiedział polski prezydent.



Miedwiediew ocenił, iż wszystkie cele misji zostały osiągnięte, toteż obecność rosyjskich wojsk na terytorium Gruzji jest zbędna. – Na podstawie waszego raportu zdecydowałem, by zakończyć operację zmuszającą gruzińskie władze do pokoju. Ten cel został osiągnięty – powiedział prezydent Rosji na spotkaniu z ministrem obrony Anatolijem Serdiukowem oraz naczelnikiem sił zbrojnych Nikołajem Makarowem. Ocenił jednak, że w miarę trwały pokój będzie możliwy dopiero wówczas, gdy wojska gruzińskie wrócą na pozycje wyjściowe i poddadzą się częściowej demilitaryzacji, a także, gdy zostanie podpisane obustronne, wiążące porozumienie o niestosowaniu siły.

Rząd Gruzji twierdzi jednak, że deklaracje Moskwy w ogóle nie znajdują odbicia w rzeczywistości, a ofensywa wcale się nie zakończyła. „Pomimo porannych oświadczeń rosyjskiego prezydenta, że militarne operacje przeciwko Gruzji zostały zawieszone, aktualnie rosyjskie myśliwce zbombardowały dwie wioski leżące poza terenem Osetii Południowej” – czytamy w depeszy wydanej przez gruzińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Prezydent Saakaszwili zorganizował dodatkowo przed parlamentem wiec, na którym powtórzył wysuwane wobec Rosji zarzuty. Oświadczył, że w związku z działaniami Moskwy jego kraj wystąpił ze Wspólnoty Niepodległych Państw, skupiającej większość byłych republik dawnego bloku sowieckiego. W centrum Tbilisi zgromadziło się ok. 150 tys. mieszkańców stolicy, by wyrazić swoje poparcie dla polityki obecnej głowy państwa.

Politycy Europy Zachodniej słowa Miedwiediewa przyjęli z ulgą, chociaż starają się zachowywać wobec nich rezerwę. – Jestem głęboko przekonany, że obecne zawieszenie działań skończy się pokojem. Będziemy działać w tym kierunku – powiedział prezydent RP Lech Kaczyński. Dodał, iż sytuacja jednak pozostaje nieustabilizowana, gdyż jest to jedynie zawieszenie działań militarnych, toteż obawa o ich wznowienie nadal istnieje.

Wczoraj prezydent przebywał w Gruzji, dokąd udał się wraz z przywódcami Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. – Oznacza to solidarność pięciu państw z narodem, który padł ofiarą agresji – tłumaczył decyzję o podróży mediacyjnej do Tbilisi Lech Kaczyński. Prezydent określił wizytę mianem „demonstracji na rzecz Gruzji, której integralności terytorialnej żadne państwo nie ma prawa naruszać”.

Przemawiający na wiecu pod budynkiem parlamentu w Tbilisi prezydent Lech Kaczyński użył niezwykle ostrych słów krytyki pod adresem Rosji, czym zdobył sobie głośny aplauz zebranego tłumu. Nad placem niosły się głośno skandowane hasła: „Polska! Polska” i „Przyjaźń! Przyjaźń!”. – Jesteśmy tutaj po to, żeby podjąć walkę. Ten kraj [Rosja] uważa, że dawne czasy upadłego imperium wracają i że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Ale te czasy skończyły się raz na zawsze – zapewniał polski prezydent. – My jesteśmy tutaj, by ten świat reagował jeszcze mocniej, w szczególności Unia Europejska i NATO – podkreślił Kaczyński. Z pewnością słowa te i całe wczorajsze wystąpienie zmieniło charakter misji prezydenckiej w Gruzji. Teraz mówi się już o polskiej misji pełnego i zdecydowanego poparcia dla Gruzinów.

Wczoraj negocjacje w sprawie zakończenia wojny prowadził także prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Udał się on do Moskwy, aby przekonywać Dmitrija Miedwiediewa do pokojowego rozwiązania konfliktu. Oświadczył przy tym, że przyjechał do stolicy Rosji jako reprezentant „całej Europy”. Dodał, iż Rosja powinna „wykorzystać własny potencjał dla zaprowadzenia pokoju”. Stanowisko prezydenta poparł francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner. Potwierdził, że celem obecnych mediacji jest przekonanie Rosji do respektowania integralności terytorium Gruzji oraz natychmiastowego wstrzymania działań wojskowych i powrotu do sytuacji sprzed rozpoczęcia konfliktu.

Wojna szybko się nie skończy

Wspierani przez siły rosyjskie separatyści z Abchazji rozpoczęli wczoraj zakrojoną na szeroką skalę operację militarną mającą na celu doprowadzenie do wyparcia wojsk gruzińskich z terenów przygranicznych. Zarówno władze abchaskie, jak i Moskwa zaprzeczają, jakoby miejscowe oddziały były wspierane przez rosyjskie jednostki. Separatyści zdecydowali się na atak, ponieważ większość gruzińskich oddziałów stacjonujących w pobliżu abchaskiej granicy została wycofana w głąb kraju w celu obrony Tbilisi. Co do tego, że akcje w Abchazji są wspierane i inspirowane przez Rosję, wątpliwości nie ma prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush. Działania rosyjskie w separatystycznych regionach ocenił on jako nie do zaakceptowania w XXI wieku, dodając, iż to Moskwa ponosi całą winę za brutalną i dramatyczną eskalację konfliktu. Nie padły jednak żadne deklaracje odnośnie do wysłania wojsk na tereny tej drugiej z gruzińskich republik dążących do uzyskania niepodległości. Także prezydent Polski nie stwierdził jednoznacznie, kiedy pomoc militarna dla Gruzji ze strony państw Zachodu będzie możliwa. – Jeżeli misja pokojowa w Abchazji lub Osetii ulegnie umiędzynarodowieniu, Polska również wyśle tam swoje wojska – zapowiedział Lech Kaczyński.

Mimo rosyjskiej deklaracji wycofania wojsk z Gruzji jej terytorium nie było wczoraj bezpieczne. Z rana bowiem spadło jeszcze kilka bomb na opustoszałe miasto Gori. W wyniku nalotu śmierć poniósł holenderski dziennikarz telewizyjny Stan Storimans. Gruzińskie władze podały, że operator zginął, gdy jeden z rosyjskich pocisków spadł na centrum prasowe znajdujące się w miejscowej siedzibie radia i telewizji. Ponadto większość głównych dróg i mostów prowadzących do stolicy kraju jest kontrolowana przez wojska rosyjskie. Tbilisi pozostaje wobec tego praktycznie całkowicie odizolowane. Mieszkańcy miasta, pomimo uspokojenia sytuacji, wykupują żywność w sklepach, wczoraj wystąpiły także duże problemy z nabyciem paliwa.

Tymczasem prezydent Saakaszwili oskarżył rosyjskie siły wojskowe o dokonanie czystek etnicznych na Gruzinach mieszkających w Abchazji. Rząd tego kraju pozwał wczoraj Rosję do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze (MTS). – Dzisiaj ambasador Gruzji w Holandii wypełnił pozew przeciwko Rosji o dokonanie czystek etnicznych w latach 1993-2008 – poinformował sekretarz gruzińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Lomaja.


Łukasz Sianożęcki

Współpraca Franciszek L. Ćwik,

Marta Ziarnik
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl