Ho Chi Minh: redemptoryści pomagają opuszczonym weteranom wojennym
Przez lata redemptoryści pomogli już 5 tys. weteranów wojny wietnamskiej w mieście Ho Chi Minh oferując w „Domu Pokoju i Sprawiedliwości” – we współpracy z buddystami z pagody Liên Trì, a od 2013 r. już samodzielnie – darmowe badania lekarskie oraz pomoc materialną. Dawni żołnierze, którzy odnieśli w wojnie rany, zostali opuszczeni przez komunistyczny rząd.
Inicjatywa została podjęta już lata temu, a weterani przybywają z południowych prowincji Bến Tre, Anh Giang, Can Tho i Binh Dương. Walczyli po stronie proamerykańskiej Republiki Wietnamskiej (Południowej) i zostali pokonani przez Demokratyczną Republikę Wietnamu (Północną) w 1975 r. Rząd komunistyczny pozostawił ich na łasce losu, nie bacząc na poważne rany odniesione w walce. Obecnie niezdolni są do zdobycia środków na życie i zmuszeni do żebrania.
Pomoc udzielana przez naszych Współbraci obejmuje testy psychologiczne, regularną opiekę medyczną, darmowy transport. Służba ta zaczęła przyciągać uwagę wielu innych obywateli tego kraju, którzy przybywają nawet z dalekich
stron, by włączyć się w pomaganie.
– Byłem komandosem i zostałem ranny w 1970 r. Usłyszałem o Domu Pokoju I Sprawiedliwości prowadzonym przez redemptorystów w Sajgonie (dziś oficjalnie Miasto Ho Chi Minh – przyp. tł.) i ojcowie zaprosili mnie na badania. Podarowano mi aparat do mierzenia ciśnienia i wózek inwalidzki. Teraz jestem szczęśliwy, bo uzyskałem pomoc dla mnie i mojej rodziny w zmaganiach z chorobą i biedą – mówi Nguyễn Văn.
Nguyễn Văn urodził się w 1952 r. i stracił w wojnie nogę. Pozostawiony przez rząd w ubóstwie, żył przez lata ze zrobioną przez siebie drewnianą protezą, która jednak nie pozwalała mu na wykonywanie normalnej pracy.
– To było 41 lat chodzenia za pomocą tej drewnianej nogi. Była za ciężka, ważyła ok. 8 kg, a musiałem pracować na polach ryżowych. Obecnie mam nową, lekką, którą otrzymałem od ojców – dodaje Nguyễn Văn.
Jeden z nich, o. Anthony, opowiada o trudnościach weteranów:
– Rozpoczęliśmy ten program pomocy, bo widzieliśmy ich w biedzie,
przygniecionych winą, opuszczonych i wyłączonych ze społeczeństwa. On służy im nie tylko materialnie, ale dodaje także odwagi i wspiera duchowo. Próbujemy także leczyć ich dusze, bo mają w społeczeństwie przyczepioną łatkę żołnierzy marionetkowej armii – mówi o. Anthony.
O. Paul Lộc CSsR, odpowiedzialny za administrację, dodaje:
– Do tej pory pomogliśmy już ok. 5 tys. żołnierzy. To duża liczba. Teraz musimy rozwinąć naszą działalność, by w specyficznych przypadkach pomagać w najlepszy sposób – zaznacza o. Paul Lộc CSsR.
o. dr Marian Sojka CSsR
za: cssr.news