Handlarze?

W polu dobra i zła

W gronie otwierających nowy rok szkolny trudno się zmieścić. Bardzo interesują się formacją następnego pokolenia swoich klientów rozmaici handlarze. Aby za wszelką cenę sprzedać własny produkt, należy wpierw umiejętnie rozbudzić w tym kierunku pragnienia. Ruszą zatem do szkół i na szkolne podwórka farmaceuci z tabletką „na trądzik” oraz „niechcianą ciążę”, księgarze z pornografią oraz lateksiarze z receptą na „miłość” w gumiakach, przyczajeni na razie w ubikacjach stacji paliw „Orlen”, jak Polska długa i szeroka (proszę zapytać prezesów tej państwowej spółki). Nie zabraknie w szkole pewnie także niektórych polityków – z własną osobą do nabycia. W ramach korepetycji i utrwalania materiału te handlowe programy podejmą po lekcjach telewizja i inne media.

Niektórzy już czekają z miotłą, aby z hałasem rozgonić to towarzystwo, jak już to kilkakrotnie widzieliśmy. Wzbija się wtedy pod niebiosa efektownie kłęby kurzu, aż wszystko przestaje być dobrze widoczne oprócz wyłaniającego się spoza nich głównego bohatera, oczywiście tylko w szlachetnym przybraniu. Na takie nasze występy z utęsknieniem czeka wielu, również poza naszymi granicami, bo bez pościgów za głośno nawołującymi, np. homofobami, nie da się utrzymać upragnionego gdzieś tam wizerunku Polski jako kraju wrogiemu wszystkiemu, co dobre i inne. Ale i owi „ścigani” spragnieni są nade wszystko jakby sławy ratowników za wszelką cenę – czyżby nawet za cenę paktu z szatanem? – zagrożonej nowymi wyborami Ojczyzny. Chętnie zatem biorą udział w takich polowaniach w roli odstrzeliwanej na niby zwierzyny, a później wszyscy zgodnie się spotykają na bigosie „U Lisa”, wspólnie rozszarpując prawdziwą ofiarę.

Zamiast miotły Platon proponował w swoim głównym pedagogicznym dziele („Państwo”) raczej podziękowanie niefrasobliwym lub sprzedajnym „poetom” za dotychczasową współpracę i wysłanie ich w wieńcach gdzieś indziej, bo w porządnym państwie – służącym istotom rozumnym – nie są potrzebni. Można to zrobić, spokojnie argumentując i bez hałasu. Ale byle gdzie wysyłać tego towarzystwa nie polecałbym, tylko raczej w ręce tych, którzy pokażą młodzieży, kto i z jakich powodów dał im w szkołach do czytania „Kandyda” Voltaire”a, wysłał do kina na obsceniczną ekranizację „Quo vadis”, wcisnął reklamę antykoncepcji, czy sodomizował na jakichś szkolnych „warsztatach”. Do tych dociekań, które odciążyłyby szkołę od szkodliwego balastu, trzeba nam chyba sklonować ministra Zbigniewa Z., bo większość się do tak niewdzięcznej pracy nie garnie, chociaż chętnie wzięłaby jakąś ważną posadę.

Wolimy raczej mieszanie w głowach, co obiecuje dobre połowy. Jeden z „byłych” na londyńskim bruku podczas wakacji reklamował młodzieży pewien popularny polski portal internetowy także handlarzy damską bielizną. Co sobie pomyśli historyk naszej epoki, biorąc pod lupę nasz odkopany kulturowy dorobek na poziomie brytyjskiego „The Sun”? Na innym znów bruku reklamuje się kandydata na premiera, który całkiem słusznie być może wstydzi się przeszłości w PZPR, ale z zagadkowych dla nas powodów nie wstydzi się potrząsać Polską niczym jabłonką podczas zbiorów. Ktoś tam znów jakoby rozjaśnia nasze rozeznanie polityczne wspomnieniami z jakiejś ubikacji czy szatni, gdzie coś tam usłyszał i gotowy jest tą wiedzą – oczywiście dla dobra Ojczyzny – podzielić się z wszystkimi. Inny, rokujący nadzieje polityk przygasza je wieścią, że będzie opowiadał wszystkim o swoich prywatnych rozmowach z Ważną Osobą. Szybko nam zatem weszła w duchowy obieg pedagogiczna lekcja pewnego redaktora naczelnego, który nie tylko karmi i poi swoich gości, ale także później rozdaje kasety z takich spotkań, oczywiście nie za darmo.

Lżej zatem będzie szkole, kiedy odciąży się ją od takiej działalności handlowej.


Marek Czachorowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl