„Etyka na salonach”

Z Temidą Stankiewicz-Podhorecką, publicystką i krytykiem teatralnym,
rozmawia Marta Ziarnik

Jak odbiera Pani ostatnie działania Rady Etyki Mediów, a zwłaszcza jej
przewodniczącej Magdaleny Bajer, która bezpodstawnie i bez wcześniejszego
sprawdzenia informacji oskarżyła "Nasz Dziennik" o naruszenie zasady rzetelności
dziennikarskiej?

– Panią Magdalenę Bajer dyskredytuje już sama jej wypowiedź, kiedy na pytanie
pani redaktor Katarzyny Orłowskiej-Popławskiej, czy czytała w "Naszym Dzienniku"
rzekomy artykuł jakoby mówiący o telefonie ppor. Jacka Surówki do żony, odparła,
że nie czytała tekstu, tylko koledzy jej mówili. To znaczy, że nie widziała na
własne oczy tego czegoś wyimaginowanego, za co oskarżyła dziennikarzy "Naszego
Dziennika". A więc za tekst, którego nigdy na łamach tego pisma nie było.
Kuriozalne. Aż trudno uwierzyć. A jeszcze trudniej uwierzyć, że ta sama
dziennikarka, która za nic ma prawdę i rzetelność zawodową, niedawno została
uhonorowana nagrodą Totus. Brak słów…

To nie jedyny taki przypadek krzywdzącego oskarżenia przez tę Radę…
– Dość przypomnieć tu sprawę Jana Pospieszalskiego i Ewy Stankiewicz, autorów
znakomitego filmu dokumentalnego "Solidarni 2010", którzy po jego emisji
telewizyjnej zostali poddani niezwykle brutalnej nagonce lewacko-liberalnych
mediów. Podobne problemy miał też znany publicysta Stanisław Michalkiewicz po
publikacji swoich tekstów.

Czy pani Magdalena Bajer – jako przewodnicząca REM – wydała wówczas
oświadczenie piętnujące zachowanie owych "salonowych" mediów?

– Ależ skąd, wręcz przeciwnie! Podobnie zresztą jak po emisji w TVP filmu o
generale Jaruzelskim Grzegorza Brauna. Nie wspomnę już własnego przykładu, gdy w
ubiegłym roku kilka teatrów warszawskich skreśliło mnie z listy krytyków,
odmawiając zaproszenia na premiery, co było ewidentną dyskryminacją mojej osoby
za mój światopogląd, za to, że bronię wartości narodowych i katolickich, i że
piszę w "Naszym Dzienniku". Rada Etyki Mediów w ogóle nie zainteresowała się tym
problemem, choć powinna, bo jestem krytykiem teatralnym i "salonowe" zachowanie
teatrów utrudniało mi wykonywanie obowiązków zawodowych.

Nie odnosi Pani wrażenia, że REM zajmuje się sprawami, którymi nie powinna
się zajmować – kosztem innych, ważniejszych problemów?

– Oczywiście. Od początku bywam przed Pałacem Prezydenckim i uczestniczę w
modlitwach. Nie codziennie, ale dość często. I wiem z autopsji, co tam się
dzieje. Tymczasem gdy w domu włączam telewizję, widzę zupełnie inny obraz. Widzę
rzeczywistość specjalnie wykreowaną i zmanipulowaną, by w niekorzystnym świetle
przedstawić obrońców krzyża i ludzi, którzy się tam modlą. REM nie była łaskawa
widzieć tu problemu i dotąd nie upomniała mediów fałszujących rzeczywistość. A
oto przykład: w niedzielę, 10 października, wieczorem, po Mszy św. w katedrze
wraz z tysiącami ludzi poszłam przed Pałac Prezydencki, by uczcić pamięć ofiar
smoleńskich. Byłam dość blisko miejsca, z którego przemawiał Jarosław Kaczyński.
Dokładnie więc słyszałam, co mówił. Nie padły tam słowa o "prawdziwych
Polakach". Później, już po jego odejściu, ktoś podał wiadomość, że jest problem
z samolotem i pani prezydentowa wraz z pozostałymi osobami ma trudności z
powrotem do Polski. I wtedy ktoś dowcipnie krzyknął, że skoro nie może wrócić,
to "niech zostanie". I tylko tyle, nic więcej. Następnego dnia w osłupienie
wprawiła mnie dziennikarka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska, podając w "Faktach",
że ludzie przed Pałacem wołali nie tylko "niech zostanie", ale też "niech
spadnie". TVN podała też wiadomość, jakoby Jarosław Kaczyński mówił o
"prawdziwych Polakach". Obie te informacje są fałszywe! Jestem tego świadkiem.
Dlaczego więc pani Magdalena Bajer, jako szefowa Rady Etyki Mediów, dotąd nie
zareagowała na tak ohydne kłamstwo dziennikarskie Katarzyny Kolendy-Zaleskiej?
Przecież za coś takiego wylatuje się z pracy.

REM oskarża "Nasz Dziennik" o brak poszanowania zasady rzetelności – do czego
nigdy nie doszło – tymczasem sama tę zasadę złamała…

– Uważam, że pani Bajer powinna zostać natychmiast zdymisjonowana z funkcji
przewodniczącej REM i pozbawiona praw członkowskich w tej Radzie. To, co
zrobiła, nie tylko przynosi wstyd naszemu środowisku dziennikarskiemu, ale jest
wręcz przestępstwem zarówno w literze prawa, jak i w sferze moralnej.

Czy atak REM można uznać za próbę zdyskredytowania "Naszego Dziennika"?
– Ta nagonka na Radio Maryja i instytucje, które przy nim powstały, trwa już od
dawna, od samego początku ich istnienia. Z różnym natężeniem, w zależności od
"wytycznych" władzy. Te napaści przybierają na sile zawsze w określonych
okolicznościach: czy to przed wyborami (np. samorządowymi), czy to żeby coś
ukryć (tajemnica tragedii smoleńskiej), czy też wreszcie po to, aby odwrócić
uwagę społeczeństwa od afer korupcyjnych, mafijnych układów niektórych polityków
na wysokich stanowiskach, podwyżek cen na produkty żywnościowe, wyprzedaży za
bezcen zakładów pracy, rozmaitych strategicznych instytucji itd. Radio Maryja i
"Nasz Dziennik" z determinacją bronią naszych narodowych pamiątek, naszych
najświętszych wartości, są sumieniem Narodu. I właśnie jako to sumienie Narodu
silnie uwierają władze.

Czy, Pani zdaniem, Rada ma rację bytu?
– Rada Etyki Mediów pod wodzą pani Magdaleny Bajer już dawno powinna być
rozwiązana. Nie przypominam sobie, aby ta instytucja zasłużyła się dla
dziennikarstwa w jakiejś istotnej, a trudnej sprawie, w której trzeba by stanąć
w obronie np. dziennikarzy walczących o wartości narodowe i katolickie. Tyle zła
dzieje się wokół i media walnie się do tego przyczyniają. Dlaczego REM nie
zajmuje stanowiska w sprawie niszczenia polskiej kultury, ośmieszania bohaterów
narodowych, naigrawania się z uczuć religijnych, bezczeszczenia symboliki
religijnej, kalania krzyża? A wszystko to dzieje się od co najmniej pięciu,
sześciu lat, a nawet i wcześniej. Już w tzw. wolnej Polsce. Bezczeszczenie
krzyża Chrystusowego zaczęło się nie przed Pałacem Prezydenckim i nie teraz,
lecz już parę lat temu na scenach teatralnych. I co najważniejsze, tego typu
spektakle są przez liberalno-lewackich dziennikarzy promowane, nachalnie
lansowane. Efektem tego lansu są nagrody przyznawane tym właśnie spektaklom,
wyjazdy zagraniczne itp. Czy pani Magdalena Bajer – osoba deklarująca się jako
wierząca – nie widzi zagrożenia, jakie niesie taka działalność dziennikarska?
Dlaczego REM dotąd nie wydała oświadczenia o nierzetelności zawodowej
dziennikarzy-lanserów na usługach tzw. salonu? Bo REM także jest na usługach
wspomnianego salonu. Takie jest moje zdanie.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl