Chrystus jako sens dziejów

„Ja jestem Alfa i Omega,

Pierwszy i Ostatni,

Początek i Koniec”.

(Ap 22,13)

Wszyscy refleksyjni i myślący ludzie wszystkich od początku kultur i religii pytali i pytają, świadomie lub podświadomie, zwłaszcza w podniosłych i problematycznych momentach dziejowych, jaki jest sens ostateczny człowieka, życia, dziejów, rzeczy, czasów, grających tajemniczo ciągów zdarzeń i zjawisk, świata, kosmosu i całej rzeczywistości. Pytali i pytają o ostateczny sens prawdy, dobra, piękna, miłości, wolności, twórczości, działań, marzeń, tęsknot za nieskończonością, a także o sens ziemi, słońca, księżyca, galaktyk, o sens każdego mikroorganizmu, grudki mineralnej, rośliny, zwierzęcia, światła i ciemności, o sens bytu i nicości…

Przeróżne padały i padają odpowiedzi, lecz ostatecznie najpotężniejsze umysły uderzają o ścianę tajemnicy. Jednakże chrześcijaństwo daje wielką odpowiedź, choć też misteryjną, ale realistyczną i najwyższą z możliwych: Sensem absolutnie najwyższym i ostatecznym jest Jezus Chrystus w swym bycie osobowym, ludzkim i Boskim, w jednej osobie. Oto Jezus Chrystus jest w swej Osobie Początkiem (Alfa), Centrum (Kentron) i Końcem – Kimś Ostatecznym, spinającym w sobie całą rzeczywistość: materialną i duchową, widzialną i niewidzialną, doczesną i wieczną, stwórczą i zbawczą (Omega).

Początek

Jezus Chrystus jako Bóg-Człowiek jest Tajemnicą Początku, jest początkiem rzeczywistości stworzonej i historii zbawienia. Trójca Święta jako Trójjedyna Miłość jest stwórcza. Ale miłość jest rozlewna. Toteż Trójca postanowiła promieniować swoją Miłością i „na zewnątrz”, powołując do istnienia także inne istoty osobowe w łonie stworzenia. „Motywem” tego jest Syn Boży jako Rodzony przez Ojca. W tym sensie Bóg wybrał nas w Synu swoim jeszcze przed założeniem świata, z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa i oznajmił nam tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął (Ef 1,4-9). Dlatego Jezus jest Początkiem stworzenia i zbawienia człowieka i świata: „Powiedzieli do Niego: ’Kimże ty jesteś?’. Odpowiedział im Jezus: ’Początek, i tak do was mówię’ (J 8,24-25). ’Ja jestem Początek’ (Ap 22,13). ’On był Początkiem’ (Kol 1,18)”.

A zatem to Syn Boży, przygotowując też swoje wcielenie, stworzył człowieka, nadał mu imię osobowe „człowiek z ziemi” (Adam) i przygotował swoje wcielenie. Człowiek więc nie jest ani przypadkiem, ani kimś anonimowym, ani „bez początku”, i nie rodzi się potem świętokradczo, na szkle, w materialnym tylko instrumentarium, ani tylko jako grudka materii, którą ożywia na sposób człowieczy nicość, lecz jest tworzony przez osobę i jako osoba na obraz Syna Bożego. Nie jest produktem materialnym tylko, choć jawi się w łonie stworzenia, nie jest jakąś nieokreślonością, lecz powstaje według myśli Bożej, z Prawdy, z woli Bożej, z Miłości Bożej, i z czynu Bożego osobowego. Osoba jest najwyższym rodzajem bytu i ponad nią nic wyższego nie może być nawet pomyślane. Toteż początek osoby nie może być w swej istocie nieosobowy. Byłaby to sprzeczność. Syn Boży zatem jako osobowy Początek jest istotnie sensorodny. Jesteśmy więc z Boga, z Syna Bożego, ze Słowa Bożego stwarzającego i zbawiającego, a nie anonimowi lub rodzeni przez ciemność i nicość.

Chrystus jako Centrum

Jezus Chrystus jest najwyższym Sensem także przez związanie w sobie jako Osobie najodleglejszych biegunów bytu, a mianowicie Boga i człowieka, i to nie tylko w sensie moralnym, ale i bytowym. We wcieleniu Syn Boży stał się człowiekiem i stał się uosobioną Miłością Bożą, stwórczą i zbawczą. Tym samym stał się dla nas i dla świata Kimś absolutnie najistotniejszym, czyli Centrum świata i dziejów, koncentracją bytu stworzonego, streszczeniem historii ludzkiej i Sensem wszystkich sensów doczesnych. Zarazem jest najwyższym – jak mówił św. Jan Paweł II – tłumaczem Boga, świata i człowieka. „Słowo Boże bowiem – uczy Sobór Watykański II – przez które wszystko się stało, samo stało się ciałem i mieszkając na ziemi człowieczej weszło w historię świata i w sobie ją streściło” (KDK 37-38). Bóg Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa – mówi Pismo – „tak sobie upodobał i w Nim postanowił, że dla dokonania pełni czasów podda wszystko Chrystusowi jako Głowie: to, co w niebie, i to, co na ziemi” (Ef 1,10). „Aby wszystko rosło ku temu, który jest Głową” (Ef 4,15), w tym także jest „Głową Kościoła” (Ef 1,22).

Kiedy we wcieleniu Bóg wszedł w świat doczesny jako człowiek, to stał się najistotniejszą Cząstką ludzkości i świata, czyli stał się Głową stworzenia nie tylko materialnego, ale i duchowego. Stąd wszystko zwróciło się realnie, nie tylko myślnie, ku Niemu i wszystko znalazło w Nim punkt centralny, Osobę centralną, Osobę odniesienia: życie i śmierć, dusza i ciało, myśl i serce, wszelkie pragnienia, działania, prace, losy, osiągnięcia i przegrane, szczęście i nieszczęścia, zdrowie i choroby, słowem – cały zewnętrzny i wewnętrzny świat ludzki i kosmiczny. „Jezus Chrystus” jest pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim wszystko zostało stworzone: i to, co w niebie, i to, co na ziemi… Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. Jest On Głową stworzenia i Kościoła” (Kol 1,15-18; Kol 1,22; Mk 16,15; Hbr 2,11). Słowem, Syn Boży wcielony stworzył prawdziwy „czas teraźniejszy” i Centrum dziejów. W rezultacie świat obecny i dzieje bieżące nie są puste, bezimienne, nie są nicością, lecz Logos wcielone zbiera wszystko w jedną całość spersonalizowaną. Wszechświat nie jest bezosobową pustynią, lecz ma swoje centrum osobowe.

Słusznie zatem i chronografowie chrześcijańscy wzięli z czasem rok narodzenia Pana jako pierwszy dla ery chrześcijańskiej. Uczynił to wyraźnie mnich scytyjski, Dionizy Mniejszy, pracujący w Rzymie w roku 525, choć czas przed Chrystusem liczył (z błędem paru lat) od założenia Rzymu (anni Domini nostri). Dopiero od XVIII w. przeszłość zaczęto liczyć wstecz, przy czym astronomowie liczyli rok narodzenia Pana jako zerowy. W każdym razie wcielenie Syna Bożego stało się według kalendarza naukowego i dyplomatycznego centralnym punktem czasu świata i historii, choć w formie świeckiej mówi się: przed naszą erą (p.n.e.) i naszej ery (n.e.).

Omega

Jest wreszcie wielka prawda, że Chrystus jako Bóg i człowiek doskonały spełnia finalnie wszelkie stworzenie: człowieka oraz „niebo i ziemię”. Jest najwyższym celem stworzenia, przyszłością, wiecznością i wszelką pełnią, i to Pełnią osobową, jako Osoba Boga – człowieka: „w Chrystusie bowiem mieszka cała pełnia: Bóstwo na sposób ciała, bo zostaliście napełnieni w Nim, który jest Głową (wszystkiego)” (Kol 2,9-10). Mówiąc prosto – człowiek, świat, wszechświat, dzieje mają Finał osobowy – Jezusa Chrystusa. Bez Niego stworzenie i zbawienie byłoby anonimowe, beztreściowe, tragedią pustki wewnętrznej, kończące się nicością. Człowiek i świat nie mieliby rozumnej racji istnienia. Nie wystarczyłoby – jak sobie to wyobrażały religie pogańskie – zakończenie bytowania ziemskiego w jakiejś krainie anonimowego szczęścia, rozkoszy, braku cierpień, przedmiotów, rzeczy. Pełnię eschatologiczną mamy wtedy, gdy wkraczamy w niepojęte i nieograniczone osobowe życie Boskie, Jezusa i całej Trójcy, w najwyższe bytowanie osobowe Chrystusowe, a w Nim i przez Niego z osobami wszystkich ludzi, od początku do końca dziejów, także z osobami, które na ziemi poniosły śmierć nawet na etapie zarodka. Kiedyś uczono, że na końcu są „rzeczy ostateczne, eschatologiczne”. Personalistycznie trzeba dopowiedzieć, że na końcu naszego życia i istnienia jest Osoba eschatologiczna (1 Kor 15,45). Naszym niebem, naszą wiecznością będą Osoby Trójcy Świętej, a w niej Jezus omegalny, finalny, uniwersalny, wieczny i eschatologiczny.

Tak to historia jawi się nam jako chrystologia, gdzie jest historią Jezusa, a jednocześnie w Nim i historią każdego człowieka i całej ludzkości od początku do końca, życiem doczesnym, ale i wiecznym. Ponieważ Jezus Chrystus jest Głową Ciała mistycznego, czyli ludzkości odkupionej i zbawionej, i uwielbionej w Miłości wiecznej, to dusza człowieka zaraz po śmierci łączy się z tym Ciałem, jeszcze przed zmartwychwstaniem swego ciała, przez Ciało Chrystusowej Osoby wkracza w wewnętrzne osobowe życie całej Trójcy. Pełniejszego zatem sensu stworzenia i zbawienia nie można sobie nawet wyobrazić. Chrystus przekaże nas Ojcu w Duchu świętej i wiecznej miłości między Ojcem i Synem: „wszystko zostanie poddane Ojcu (…), aby Bóg był we wszystkich (i we wszystkim)” (1 Kor 15,28).

Sens życia w Ciele mistycznym Chrystusa będzie dopełniała komunia ze swoimi osobami uwielbionymi. Wszelkie grzechy tych osób, jak i nasze, będą dzięki miłosierdziu Bożemu nie tylko darowane, lecz w ogóle zapomniane, po prostu ich „nie będzie” (por. Iz 1,18; 43,25). Święty Tomasz z Akwinu pisze, że grzechy darowane będą świadczyły o wielkości Miłosierdzia. Ja myślę, że „widzenie” grzechów swoich i obcych, choćby darowanych, byłoby rodzajem wiecznego czyśćca i mąciłoby szczęście i oglądanie Chrystusa.

Dzięki Jezusowi Chrystusowi historia uniwersalna jest rodzajem wielkiej Drogi: „Odpowiedział Jezus: Ja jestem Drogą i Prawdą, i Życiem” (J 14,4-6). Jezus Chrystus jest zatem Drogą Historii: „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca” (J 8,28). A więc nie jest to już droga neoplatońska, gdzie jest pustym i bezsensownym kołowrotem. Jezus powraca do Ojca „powiększony” o całą ludzkość i o cały świat, spełniwszy sens swej misji zbawczej i komunijnej. Chrystus jest Drogą jako Możliwością dojścia do Boga Ojca. I jest Życiem, czyli dawcą istnienia doczesnego i wiecznego w Trójcy.

Droga Historii Jezusa Chrystusa jest historią stworzenia, odkupienia i zbawienia. Jest przede wszystkim procesem ludzkim, w którym „dzieje się” człowiek i ludzkość. A wolność ludzka sprawia, że merytorycznie historia to gigantyczny proces walki prawdy z nieprawdą, dobra ze złem, miłości z nienawiścią, wolności ze zniewoleniem, świętości z grzechem, życia ze śmiercią. Trzeba nam więc wielkiego wysiłku, ale i modlitwy wielkiej, żarliwej, żeby Chrystus jako „Król królów i Pan panów” (Ap 19,16) wspierał nas obecnie szczególnie w obronie przed mocami ciemności, dążącymi do podtrzymania królestwa zakłamania i ateizacji państwa, i żeby powstrzymać tę ideologię, dla której jedyną wolnością i „demokracją” zdaje się być swoboda bezkarnego czynienia zła. Nieodpowiedzialni ludzie wzniecają coraz cięższą walkę antykrólestwa przeciwko Królestwu Chrystusa i anty-Kościoła przeciwko Kościołowi Chrystusa i anty-Polski przeciwko Polsce, znajdującej swój sens w Osobie Chrystusa i Królowej Polski, Maryi.

Okaż się, Chryste, jeszcze raz najwyższym sensem naszych dziejów, doczesnych i zbawczych.

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

Źródło: Nasz Dziennik

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl