PAP/EPA.

Birma: Armia kwestionuje wyniki wyborów i grozi przejęciem władzy

Inaugurację nowego parlamentu przełożono o jeden dzień pod presją armii, która kwestionuje wyniki listopadowych wyborów. Wojsko sugeruje unieważnienie konstytucji i przejęcie władzy, jeśli komisja wyborcza nie uwzględni skarg wyborczych.

Media rządowe poinformowały w piątek o przełożeniu rozpoczęcia obrad parlamentu z poniedziałku na wtorek 2 lutego br. – podał dziennik „Myanmar Times”.

Decyzję podjęto po kontrowersyjnych wypowiedziach rzecznika we wtorek i głównodowodzącego birmańskiej armii w środę, żądających wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanych fałszerstw wyborczych.

„Nierozwiązanie tej kwestii zgodnie z prawem oznacza kryzys polityczny” – cytuje „Myanmar Times” wypowiedź rzecznika Tatmadaw, birmańskiej armii, majora-generała Zaw Min Tuna z wtorkowej konferencji prasowej.

„Nie mówimy, że Tatmadaw przejmie władzę. Nie mówimy jednak, że tego nie zrobi” – zastrzegł dodając, że armia będzie przestrzegać konstytucji.

Jednak dzień później głównodowodzący birmańską armią gen. Min Aung Hlaing wyjaśnił stanowisko armii.

„Konstytucja jest matką praw. Dlatego powinniśmy jej przestrzegać. Jeśli konstytucja nie jest szanowana i przestrzegana, musi zostać unieważniona” – powiedział podczas wirtualnego spotkania z wyższymi oficerami i kadetami Akademii Obrony, która kształci oficerów.

Gen. Min Aung Hlaing przypomniał również, że birmańska konstytucja była już dwukrotnie unieważniona przez armię w latach 60. i końcu lat 80.

W wyborach 8 listopada 2020 r. Narodowa Ligi dla Demokracji (NLD), pod przewodnictwem laureatki pokojowej nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, zdobyła 83,2 proc. miejsc w parlamencie. Popierana przez armię Unia Solidarności i Rozwoju (USDP) uzyskała ledwie 6,9 proc.

Członkowie USDP zarzucają komisji wyborczej fałszerstwa wyborcze – twierdzą, że mają dowody na 8,6 mln takich przypadków.

W tych wyborach słabe punkty i błędy na listach wyborczych nie mogły spowodować fałszerstwa” – przytacza birmański portal Mizzima czwartkowe oświadczenie członków komisji wyborczej umieszczone na Facebooku.

Komisja zbadała 287 skarg wyborczych i znalazła błędy na listach w postaci zdublowanych nazwisk. Zdaniem komisji wyborcy nie mogli kilkakrotnie głosować, ponieważ przy głosowaniu zastosowano niezmywalny tusz, którym znaczono palce głosujących.

„Nasza dama, Aung San Su Kyi, jest niezwykle popularna i nie były potrzebne żadne fałszerstwa. Ludzie cieszyli się na ulicach ze zwycięstwa. Te zarzuty są śmieszne” – mówił Aye Kywe, 40-letni przedsiębiorca z Rangunu.

„Armia nie spodziewała się tak wielkiej porażki USDP i teraz próbuje pokazać, kto tak naprawdę rządzi krajem” – ocenił U Oo Than Naing, polityk z Sittwe w stanie Rakhine.

„NLD mogłaby w przyszłości zmienić konstytucję, która jest przecież korzystna dla armii” – zauważa.

Than Naing zwraca uwagę, że obecna konstytucja gwarantuje armii 25 proc. miejsc w parlamencie oraz obsadę resortów siłowych w demokratycznie wybranym rządzie.

„Wolne wybory dotyczą 75 proc. miejsc i tu też armia wystawiła własną partię USDP, ale przegrała” – dodaje.

„Wypracowany kompromis jest korzystny dla wszystkich. Najważniejsze jest utrzymanie równowagi i pokój” – komentuje źródło bliskie kręgów birmańskiej generalicji.

„Wojsko ma udziały w największych firmach kraju, więc zamach stanu byłby bezproduktywny. Zamknąłby kraj na inwestycje” – ocenił.

Znany komentator polityczny, Sithu Aung Myint na łamach FrontierMyanmar.net przypomina, że w lipcu gen. Min Aung Hlaing przechodzi w stan spoczynku. Nowy szef armii jest wybierany przez Narodową Radę Obrony i Bezpieczeństwa, w której zasiadają członkowie armii i rządu. Zdaniem eksperta jest to szansa na wybór bardziej przychylnego rządowi dowódcy niż gen Aung Hlaing.

Tymczasem lokalne media, m.in. portal MyanmarNow.org, opisują zwiększoną aktywność czołgów i pojazdów opancerzonych w mniejszych miastach kraju. „Myanmar Times”, powołując się na informacje lokalnej administracji i świadków, podał, że drogi do Naypyidaw, stolicy Birmy, gdzie mieści się parlament, zostały zablokowane przez wojsko.

„To wszystko jest bardzo niepokojące. Nikt nie chce powrotu armii i poprzedniego reżimu” – uważa Aye Kywe z Rangunu. „Mam nadzieję, że to tylko chwilowa burza i zaraz przejdzie” – dodaje.

PAP

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl