Przewodnicząca Ogólnopolskiego Strajku Kobiet chce doprowadzić do strajku generalnego

Przewodnicząca Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart chce doprowadzić do strajku generalnego. Jej zdaniem, do działań strajkowych mogą się włączyć m.in. branże poszkodowane przez pandemię – taksówkarze czy gastronomia, a także niektóre związki zawodowe.

Ogólnopolski Strajk Kobiet to organizacja odpowiedzialna za protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego stwierdzającym, że tzw. aborcja eugeniczna jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Największe protesty odbywały się w dużych miastach, jednak w tym tygodniu frekwencja ewidentnie zmalała. Liderka strajku uznała więc, że czas zaangażować mniejsze ośrodki. Jednocześnie zapowiada zorganizowanie strajku generalnego.

Działaczka wspólnie z posłanką Lewicy Moniką Falej pojechała w czwartek do Ostródy, gdzie na drzwiach do biura Prawa i Sprawiedliwości przykleiła plakat z postulatami Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Wśród nich m.in. żądanie ustąpienia rządu, a także zwiększenia finansowania służby zdrowia. Pojawiła się także zapowiedź strajku generalnego. Marta Lempart deklaruje, że rozmowy będą prowadzone m.in. z medykami i taksówkarzami. Termin nie został jeszcze ustalony.

Poseł PiS Robert Gontarz nie ma wątpliwości, że celem aktywistek jest jedynie wywołanie kolejnej awantury.

– Marta Lempart łapie się brzytwy, żeby pokazać, że ciągle ma coś do powiedzenia, do zrobienia. To też pokazuje, że nie zależy jej na niczym konstruktywnym, ale wyłącznie na tym, żeby szkodzić, psuć, utrudniać. Strajki generalne w czasie pandemii koronawirusa, kiedy wszyscy zmagamy się z chorobą i jej skutkami ekonomicznymi, są skrajnie nieodpowiedzialne – wskazuje poseł Robert Gontarz.

Marta Lempart przekazała, że działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet jeżdżą obecnie po kraju, żeby wspierać organizatorki protestów w mniejszych miastach, które – jak stwierdziła – czują się zastraszane przez policję.

Zuzanna Dąbrowska/RIRM