„Spróbuj pomyśleć”


Pobierz Pobierz

 

Szczęść Boże!

Powody do radości są liczne i ważkie. Umiemy kibicować, oj, umiemy! Zwłaszcza drużynie naszej, narodowej. No i dzięki temu kibicowaniu nasza dzielna drużyna zdobyła jednego całego gola w nie byle jakich okolicznościach, bo na mistrzostwach Europy. Jest to sukces na miarę milenium, uwzględniając bardzo odległą od mistrzów pozycję Polski w światowym rankingu kopania piłki do bramki. Będąc daleko za drużynami wyłonionymi z narodowych strategii sportów masowych, musimy przyznać, nie bez bólu, iż gdyby nie to, że Polska jest współgospodarzem, nikt by naszej ekipy nie wpuścił na boisko EURO 2012 i nie byłoby nawet tego jednego gola. A ponieważ jesteśmy, to wodzowi tysiąckrotnie fetowanej w telewizji rzeszy kibiców, przypadnie w udziale wieczna sława i przyćmi takie tam bagatelne sukcesy Jan III Sobieskiego i jemu podobnych nacjonalistów broniących ciemnogrodu. Już o to zadba przebiegły pałacowy dworzanin, dla kariery schlebiający władzy wprost koncertowo ustami swoich propagandystów poprzebieranych za dziennikarzy. Ale nie ma niczego za darmo. Za koncert w niezapomnianym „stylu łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje wódz naszego klubu” …[parlamentarnego] widownia musi zapłacić. I królowie nakładali dodatkowe podatki na utrzymanie wojska, kiedy to decydował się los Polski i Polaków. Nie zapłacisz, to wszystko stracisz: ludzi wygubią, albo wezmą w niewolę, miasta, wsie i całe powiaty ze szczętem poniszczą, świadków nie pozostawią. Chcesz żyć, to płać.

Wszystko ma swoją cenę. Cena gola też jest to wyliczenia. Składowe tej ceny można wynotować z publicznych wypowiedzi i odpowiedzialnych za nią decydentów na szczeblu centralnym i samorządowym i beneficjentów narodowej składki. Ponieważ padają jakieś astronomiczne kwoty po stronie wydatków finansowanych z budżetu i zaciągniętych pożyczek z jednej strony, a z drugiej – zarobków poszczególnych osób fizycznych i prawnych znajdujących się na końcu grubej rury przepływu środków finansowych idących w miliardy, temat ceny jednego jedynego polskiego gola na EURO 2012 nie może być pominięty w żadnej, ale to żadnej debacie publicznej. Każda z partii biorących z budżetu dotacje na analizy i uczone raporty musi przedstawić wyborcom i podatnikom szczegółowy bilans EURO 2012 w Polsce, z pokazaniem jego wszystkich składowych z podziałem na dane wiarygodnie udokumentowane, prawdopodobnie ukryte, możliwie zafałszowane, a także te, co do których brak szans na odpowiedzialne oszacowanie w najbliższej przyszłości. Ta ostatnia kategoria danych będąca jedynym produktem myślenia życzeniowego dominuje w służalczej publicystyce i oficjalnych wypowiedziach ludzi wodza, a wraz z całością gigantycznego dorobku oddaje mu palmę pierwszeństwa w konkursie Mister World Wishful Thinking.

Dotyczące EURO bilanse poszczególnych partii nie mogą być zbliżone, ani nawet do siebie podobne, bowiem w przypadku każdej z nich zasadniczo odmienna jest odpowiedzialność za wydatki i diametralnie różny udział w ich zawłaszczeniu. Zróżnicowana jest też wrażliwość społeczna partii utrzymywanych przez podatników i zleceniodawców. Czym ją mierzyć? Hałaśliwością walki o prawo wymyślanych na poczekaniu mniejszości do zniewalania większości? Bezwzględnością praw i praktyk odbierających wszystko milionom, ażeby nielicznym żyło się jeszcze lepiej? Czy może stosunkiem do faktu jednoznacznego i nieodwracalnie ostatecznego jakim jest pomnożona przez setki tysięcy śmierć jednego człowieka z braku dostępu do prewencji, profilaktyki i leczenia? Dla pewnej partii to dwa w jednym – przesunięta w czasie aborcja i eutanazja bez krzyku opinii publicznej. Dla innej – przejaw praw dżungli – przeżyją silniejsi i będzie im lepiej bez bagażu problemów słabszych. Dla jeszcze innej powinna być – a niestety nie jest – dowodem na masowe pogwałcenie praw człowieka głoszonych przez samego Jezusa Chrystusa i uszczegółowionych na nasze czasy w nauce społecznej Kościoła Rzymsko-katolickiego. Partia, która w całościowym rozliczeniu EURO 2012 pominie szeroko rozumiane i dalekosiężne skutki odebrania Polakom szans na życie w zdrowiu, utraci wszelkie prawa do reprezentowania polskich wyborców. Co do reprezentowania wyborców innych – sprawa staje się coraz bardziej jasna w miarę nasilania się zgodnego, póki co, chóru roszczeń w stosunku do nieruchomości na obszarze Polski energicznie czyszczonej z Polaków.

Niektórym to dobrze. W głębokiej narkozie oparów imprezy nawet nie wiedzą, kiedy i jak swoimi pieniędzmi dokładają się do własnej ruiny na wieki. Żywiołowa radość z fajnej zabawy w podniosłym nastroju i w przyjaźni ze wszystkimi jest bezcenna… Chyba że po zakończeniu igrzysk okaże się, że chleba nie ma i nie będzie. Wtedy głodne masy, którym zabrano chleb w zamian za kilkudniowe – jak we Wrocławiu i Poznaniu – igrzyska, przypomną sobie, że nikt ich nie pytał o zgodę na taką zamianę. EURO to opium dla mas. Ale osoby publiczne, które jeszcze nie utraciły wiarygodności, a nawet spodziewają się ją umocnić, muszą z siebie wykrzesać minimum odwagi, popłynąć pod prąd EUROentuzjazmu i poprzeć głośno i wyraźnie przed światową widownią słuszne wołania Polaków o zapłatę za wykonaną pracę, o wolność słowa, o wolność religii, o niezałganą historię własnego narodu, o prawo do życia dzieci w łonie matki i prawo do życia pracowników, emerytów, pacjentów, konsumentów żywności, pasażerów kolei i użytkowników dróg, o Polskę bez atomu, bez gmo, bez łamania prawa człowieka i obywatela.

Korzystajmy z obecności kamer i dziennikarzy z całego świata. Dał nam przykład Ignacy Jan Paderewski jak skutecznie uwrażliwiać sumienia innych narodów na to, co dzieje się z Polakami. Dzięki temu Walther Rathenau i Władimir Lenin, pomimo usilnych starań, musieli pogodzić się z istnieniem Polski pomiędzy Rosją a Niemcami, a ich idea ponownego wymazania Polski z mapy musiała doczekać się realizacji paktu, który podpisali pupilek Stalina, Wiaczesław Mołotow i kolejny minister spraw zagranicznych Niemiec, Joachim von Ribbentrop, po rozprawie w Norymberdze powieszony za zbrodnie wojenne. Obydwaj następcy prawni państw – agresorów uznali tajny protokół paktu Mołotow-Ribbentrop za nieważny od chwili podpisania: Republika Federalna Niemiec 1. września 1989r., a Związek Sowiecki 24 grudnia 1989r. W 2009 r. pełniący wówczas funkcję premiera Federacji Rosyjskiej Władimir Putin potępił pakt Mołotow-Ribbentrop i uznał go za niemoralny. Być może kanclerz Niemiec Angela Merkel, skorzysta z częstych wizyt w Gdańsku z okazji EURO 2012 i z własnej inicjatywy lub o to poproszona również raczy potępić pakt Mołotow-Ribbentrop i uznać go za niemoralny. Byłby to gest wiele wyjaśniający po laudacji, którą kanclerz Merkel wygłosiła 31. maja 2012r., kiedy to w Belinie Donald Tusk odbierał nagrodę im. Walthera Rathenaua za zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej.

Z Panem Bogiem 

dr Zbigniew Hałat

drukuj