„Spróbuj pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!



Wśród budzących odrazę niegodziwych zachowań na jedno z pierwszych miejsc wysuwa się postawa strażaka – podpalacza. Strażak – podpalacz wbrew przyjętym na siebie zobowiązaniom, wbrew złożonemu przyrzeczeniu, wrew publicznie deklarowanej gotowości do ochrony przed żywiołem ludzkiego życia, zdrowia i mienia, sam podkłada ogień, sam wywołuje pożary, aby je później gasić. I z gaszenia wywołanych przez samego siebie pożarów chce czerpać korzyści majątkowe, z reguły zupełnie nikłe w stosunku do strat będących następstwem podłożenia ognia, a także chce zyskiwać uznanie za ofiarność i męstwo podczas akcji ratowniczej.

Podkładając ogień, strażak – podpalacz musi mieć przed oczami bezmiar nieszczęść które sprowadza na świat. Ściany ognia, płonących ludzi skaczących z okien, palące się zwierzęta, osmolone kikuty drzew, wypalone uprawy, dymiące zgliszcza budynków zraszane łzami bezdomnych pogorzelców. A mimo tego podpala.
Bezwzględnie, cynicznie, z zimnym wyrachowaniem, dla własnych doraźnych korzyści oddaje na pastwę żywiołu wszystko, co zobowiązał się chronić, z życiem ludzkim na czele.

Wzywany do pożaru strażak – podpalacz nie uczestniczy w akcji gaśniczej w pojedynkę. Obok niego stają w obronie życia ludzkiego i mienia inni członkowie straży pożarnej. Zgodnie z przyrzeczeniem ryzykują życie i zdrowie w walce z ogniem podłożonym przez ich kolegę, współbohatera niejednej akcji gaśniczej, przez nikogo nie podejrzewanego sprawcę potwornie ciężkiej zbrodni.

Może też się tak zdarzyć, że przypadkowo, a nawet w wyniku zmowy kilku strażaków – podpalaczy, dochodzi do podłożenia ognia w wielu miejscach przez każdego z nich.

Na wschodnich obrzeżach rozległego obszaru leśnego tli się z wolna trawa i podszyt, masowo giną drobne zwierzęta, których śmierci i tak się nie dostrzega. Jednak duże zwierzęta – jelenie, sarny i dziki zaczynają oddalać się ku zachodnim granicom lasu, z początku powoli, potem coraz szybciej, aż wreszcie ich wędrówka przybiera charakter panicznej ucieczki, w miarę jak wschodni wiatr coraz bardziej podsyca ogień podłożony przez strażaka – podpalacza na wschodniej rubieży lasu. Ten strażak – podpalacz jest znany z telewizji. To elokwentny oraz charakteryzujący się “niekłamaną charyzmą” i “wrażliwością na ludzką krzywdę” ulubieniec publiczności, dzielnie reprezentujący poglądy swoich przyjaciół, odważny krytyk poczynań samego komendanta. Taki, co to wypełnia ludowe zalecenie, według którego ma być “kot łowny, a chłop mowny”. Niezależnie od tego, ile sensu jest w tym, co mówi.

Wiatr od wschodu nie pozwala uciekającej zwierzynie zwietrzyć niebezpieczeństwa związanego z kierunkiem ucieczki. Oto na zachodzie kompleksu leśnego szaleje ogień podłożony przez innego strażaka – podpalacza, tym razem nie szeregowego a samego komendanta. Tu już za późno na ucieczkę. Po pięknym kompleksie leśnym nie pozostało ani śladu. Ogień podkładany przez kilka lat przez strażaka – podpalacza wybranego na komendanta. strawił miejsca pracy, domy, szpitale, nawet drogi. Ogień zniszczył dorobek wielu pokoleń mieszkańców lasu i terenów przyległych, a następne pokolenia oddał w niewolę długów nie do spłacenia. Kto zdążył ten uciekł dalej na zachód, z dala od ognia pożerającego zwykłe ludzkie marzenia o normalnym życiu.

Ale przecież nie każdy kto mógłby uciec przed życiem na pogorzelisku, tego chciał albo mógł sobie na to pozwolić. I to nie tylko dlatego, że pożar lasu spowodował zaczadzenie umysłów jego ofiar, do tego stopnia zatrutych, że stracili oni instynkt samozachowawczy i nie wyciągali logicznych wniosków ze znanych im ze wszystkimi detalami losów ich własnych sąsiadów, których miejsca pracy i domy spłonęły wcześniej, niekiedy dużo wcześniej. Teraz jest już jest za późno na ochronę przed ogniem. Trzeba dołączyć do armii pogorzelców.

Ponieważ ogromna rzesza ofiar podpaleń kompromituje podpalaczy, strażak – podpalacz w randze komendanta zatrudnia na lukratywnym stanowisku w komendzie, wyzutego w podzięce za to ze wszelkich poglądów, szeregowego strażaka – podpalacza, aby ten mu pomógł gasić pożar. Pogorzelcom same ręce składają się do oklasków. Kiedy przestaną klaskać, zaczną pisać. Dobrze byłoby zbierać kopie tych listów. Ale gdzie je pomieścić?

Ubodzy, dzieci, bezrobotni, członkowie rodzin wielodzietnych, niepełnosprawni i starsi nareszcie mają swojego urzędowego obrońcę na wysokim stołku. Jest nim pełnomocnik premiera ds. koordynacji współpracy organizacji pozarządowych i administracji w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu (w randze Sekretarza Stanu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów).

 

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj