I kazanie pasyjne księdza arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia wygłoszone w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, 25 lutego 2007 r., w czasie nabożeństwa Gorzkich Żali


Pobierz Pobierz

Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony.

Dla nas zelżony i pohańbiony!

Bądź uwielbiony, bądź wysławiony

Boże nieskończony!

Bracia i Siostry!

W Środę Popielcową weszliśmy w czas Wielkiego Postu. Przed nami dni pokuty, duchowej przemiany, nawrócenia, wyznania win. Dni łaski i pojednania z Bogiem miłującym i miłosiernym.

W Środę Popielcową kapłan posypywał nasze głowy popiołem. Wypowiadał słowa Boga zaczerpnięte z Księgi Rodzaju: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” ( Rdz 3,19). Słowa, które mówią o kruchości ludzkiego życia, o jego przemijaniu, ale także o naszej nadziei. Przecież Bóg Miłości i Miłosierdzia nie prowadzi człowieka na zatracenie, w ciemną otchłań nicości, ale na zbawienie, na wieczną radość. „Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej do zbawienia”. Wszak mówi Pismo: „Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony (…) Albowiem, każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” – pisze święty Paweł Apostoł w czytanym dziś Liście do Rzymian. Taka jest nasza wiara.

A dziś pierwsza niedzielna stacja na drogach Wielkiego Postu. Stacja modlitwy i pasyjnych rozważań. Ewangelia dzisiejszej niedzieli według św. Łukasza mówi o zwycięskim starciu Jezusa z szatanem-kusicielem. Jej słowa brzmią jak pobudka. Przypominają o wciąż obecnym misterium zła, które w różny sposób daje o sobie znać w naszym życiu – indywidualnym i wspólnotowym. Można mu ulec, można dać się skusić, ponieść klęskę. Ale można pokonać zło, które wkracza w nasze życie, mocą ofiarowanej przez Chrystusa łaski, siłą charakteru, ładem serca i ładem sumienia, które się w obliczu zła i pokus nie zachwieje. Mówił Chrystus do szatana: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana Boga swego”.

I. Gorzkie żale przybywajcie

Umiłowani!

Znowu jesteśmy na nabożeństwie Gorzkich Żali w stołecznym sanktuarium Świętego Krzyża. W miejscu wywyższenia Krzyża i chwały Krzyża głoszonej od wieków z apostolskim zapałem przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy – gospodarzy ten wspaniałej Bazyliki.

Sursum corda – napis na figurze Chrystusa stojącej przed frontonem świętokrzyskiej świątyni – głosi triumf Krzyża i nadzieję Krzyża. Bowiem to w Krzyżu „poznaliśmy miłość” (1 J 3,16). Miłość Tego, który „umiłowawszy swoich (…) do końca ich umiłował” (J 13,1).

Bądź pozdrowiona świętokrzyska świątynio. Sanktuarium Krzyża Świętego. Jedno z tych świętych miejsc Ojczyzny, gdzie sprawowana jest Eucharystia. „A Eucharystia stanowi centrum tej wspólnoty, która gromadzi się przy Apostołach. Eucharystia jest pamiątką śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Ogłasza i odnawia Jego odkupieńcze pierwsze przyjście – i zapowiada drugie: ostateczne” – tak mówił tu, u Świętego Krzyża, 13 czerwca 1987 roku Jan Paweł II.

Niosę szczególną pamięć tych Eucharystii, które tu sprawowałem podczas pełnienie posługi Biskupa Polowego Wojska Polskiego. 3 maja i 11 listopada dziękowaliśmy Bogu za dar wolności, która wróciła do Ojczyzny, prosiliśmy o błogosławieństwo dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, dziękowaliśmy za ludzi wiernych, ich czyny, mile Bogu i Ojczyźnie.

„Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przeszywajcie”. Wiemy dobrze, że właśnie w tej świątyni, narodziło się to nabożeństwo, które stało się jakimś ważnym znakiem Polski, jej religijnej kultury, wrażliwości, wierności, bliskości z cierpiącym Chrystusem i Jego Bolesną Matką.

O Matko, źródło miłości,

Niech czuje gwałt Twej żałości!

Dozwól mi z sobą płakać.

Dziś niezwykła rocznica. Trzysta lat temu, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Roku Pańskiego 1707 roku, nabożeństwo Gorzkich Żali po raz pierwszy zostało odprawione w kościele Świętego Krzyża przy licznym udziale ludu Warszawy. Po raz pierwszy rozległa się ich melodia i słowa, które ułożył ks. Wawrzyniec Stanisława Benik ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy przy kościele Świętego Krzyża.

Bóg wam zapłać, pokolenia Księży Misjonarzy, za rozkrzewianie tego nabożeństwa, za jego pielęgnowanie, za troskę o jego liturgiczny kształt. Ten wasz święty skarb pasyjnego nabożeństwa stał się przecież dobrem całego Kościoła polskiego. Wszędzie tam, gdzie rozbrzmiewa polska mowa, gdzie zbiera sie na modlitwę polska katolicka wspólnota wiary – tam w niedziele wielkopostne odprawiane są Gorzkie Żale.

II. Krzyżu Chrystusa, bądźże pozdrowiony

„Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przeszywajcie” i otwierajcie je na to, co stanowi istotę tego nabożeństwa:

– na tajemnicę niezmierzonej i niepojętej miłość Boga do człowieka, który dla naszego Zbawienia posyła na świat własnego Syna. A drogą tego zbawienia jest krzyż. „Zbawienie przyszło przez krzyż, wielka to tajemnica.”

„Właśnie w tajemnicy krzyża – pisze Ojciec Święty Benedykt XVI w tegorocznym Orędziu na Wielki Post – objawia się w pełni niepowstrzymana potęga miłosierdzia Ojca niebieskiego. By pozyskać na nowo miłość swojego stworzenia, zgodził się zapłacić najwyższą cenę krwi swojego Jenorodzonego Syna. Śmierć, która dla pierwszego Adama była znakiem skrajnej samotności i niemocy, przekształciła się w ten sposób w najwyższy akt miłości i wolności nowego Adama”.

Idziemy drogami Wielkiego Postu wpatrzeni w Krzyż Chrystusa – jedyną naszą nadzieję. Wielki Post. Czas szczególnej adoracji Krzyża, refleksji nad jego tajemnicą. Benedykt XVI zachęca nas, abyśmy go przeżywali „jako czas >eucharystyczny<, w którym, przyjmując miłość Jezusa, uczymy się szerzyć ją w otaczającym świecie każdym gestem i słowem".

III. Przypatrzmy się powołaniu waszemu

Bracia i Siostry.

Nasze rozważania wielkopostne będą szły drogą tegorocznego programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce. A hasło tego programu brzmi: „Przypatrzmy się powołaniu waszemu”. Został ten program rozpisany i na katechezę, i na zadnia duszpasterskie, i na refleksje rekolekcyjne, i na działania formacyjne .

Człowiek potrzebuje refleksji o własnym powołaniu. Kim jestem? Czy idę właściwa droga? Czy to, co robię, jest zgodne z moją wolą, pragnieniem, predyspozycjami? Czy moje powołanie życiowe napełnia mnie radością, pozwala na pełen rozwój osobowości? A nade wszystko, czy to moje powołanie wypływa ze źródeł życia, rozwija godność dziecka Bożego, godność istoty ludzkiej?

Stawiamy pytania. Wobec Chrystusowego Krzyża rozważamy nasze życiowe powołania.

Pojecie to jakby straciło swoją ostrość, barwę, status, tajemnicę. Dziś w szerokim wymiarze mało się mówi o powołaniu. O takim powołaniu, które w swojej istocie zawiera głęboki wymiar etyczny, poczucie swoistej misji, którą wypełnia ten, który został powołany – wobec drugiego, wobec środowiska, wobec wspólnoty. Powołanie kapłana, nauczyciela, żołnierza – obrońcy ojczyzny, samarytanina leczącego rany ciała i ducha….

Powołanie nie jest znakiem naszego czasu. Nas czas ceni przede wszystkim profesjonalizm, perfekcjonizm. Ten z dyplomem i ten z odpowiednim statusem. Profesjonalizm naszego czasu potrafi stawać do zawodów w programowaniu karier, w technologicznym wyścigu. Kiedy jest kształtowany bez etycznego podglebia, pogłębia dramat samotności i duchowego opuszczenia, niesie obojętność, a często pogardę dla drugiego człowieka. Wypędza człowieka z jego przeszłości, przekreśla i kwestionuje jego tożsamość. Tworzy go niewolnikiem struktur i pragmatycznych układów. Nie przywiązuje wagi do inspiracji religijnych, do życia wedle porządku sumienia.

Przypatrzcie się więc, Bracia i Siostry, powołaniu waszemu. Przypatrzcie się swojemu życiu? Spójrzcie na nie z perspektywy Krzyża. Z perspektywy Bożej miłości, którą Bóg wlewa do serca człowieka. Z perspektywy powołania człowieka do współpracy z Bogiem.

Chrystus przez swoją śmierć na Krzyżu i przez swoje zmartwychwstanie otwiera drogę do nowego życia – do zwycięstwa nad śmiercią grzechu, do nowego uczestnictwa w łasce, jaką Bóg nas obdarza. Zmartwychwstały Chrystus mówi: Idźcie i oznajmijcie moim braciom” (Mt 28, 10; J 20, 17). W tym poleceniu, odzwierciedla się siła miłości – ludzie, którzy idą za Chrystusem stają się Jego braćmi. To On ich uzdalnia, aby brali Jego krzyż i naśladowali Go, „szli za Nim Jego śladami” (1 P 2,21), ponieważ On w swej wcielonej osobie zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem.

To jest miara – ta najgłębsza – ludzkiego powołania.

Idźmy drogami Chrystusa, idźmy za Nim. Bowiem w Nim, w zmartwychwstałym Panu, już tu na ziemi, chrześcijanie ” kosztują mocy przyszłego wieku” (Hbr 6,5)

IV Bóg potrzebuje człowieka

Bóg nas zaprasza, abyśmy odmieniali oblicze ziemi. Kościół, którego jesteśmy członkami, przynosi światu Ewangelie nadziei. I wskazuje na „Tego, którego przebili” (J 19,37).

Wobec Chrystusowego krzyża trzeba przypomnieć że Stwórca obdarzył człowieka rozumem i wolną wola. A skoro tak, to człowiek może przyjąć ten Boży program, pójść za nim. Może też go odrzucić. Człowiek może stać się przyjacielem Boga. Może także stać się tym, który nie dostrzeże śladów Jego stop, nie pójdzie za Nimi, zgubi ścieżkę, nie zapyta o drogę – zdany na siebie samego, przekonamy o własnej samowystarczalności.

Wobec Krzyża Chrystusa pytamy samych siebie, jak to nasze życiowe powołanie realizujemy we współpracy z Bogiem? Jak nasze czyny, nasze postanowienia, życie całe ma związek z Bogiem.

Bo Bóg potrzebuje człowieka. Człowiek jest przecież dziełem Boga, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo. Bóg wcielił się w człowieka. Ten prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek szedł przez świat drogami ewangelicznych błogosławieństw. I dochował wierności człowiekowi. Odkupił go z niewoli grzechu. Przyniósł mu zbawienie. A także wskazał mu wymiar jego powołania – Boże synostwowo, uczestnictwo poprzez chrzest w misterium Jego śmierci i Jego zmartwychwstania.

Przypatrzmy się powołaniu waszemu !

2 czerwca 1979 roku w pobliżu tej świątyni, na ówczesnym placu Zwycięstwa, Ojciec Święty Jan Paweł II przypominał, że nie można zrozumieć tej wielkiej wspólnoty, jaką stanowi naród Polski, bez Chrystusa. Że Chrystus stanowi klucz do zrozumienia dziejów naszego narodu. Gdybyśmy ten klucz odrzucili to narazilibyśmy się na wielkie nieporozumienie, „Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa” – mówił Ojciec Święty .

Przypatrzmy się powołaniu waszemu w szerszym wymiarze – wspólnoty narodu, wspólnoty Ojczyzny? Co się zmieniło od tamtych papieskich słów? Czy nadal możemy powiedzieć o Ojczyźnie, słowami Piotra Skargi: „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeniem jego jest Chrystus”.

Czy zachowaliśmy wierność powołaniu naszemu? Wierność Bogu ojców naszych. wierność Chrystusowi, wierność Jego Matce, która szła z nami drogami Ojczyzny, Panna roztropna i Królowa nasza.

Czy nie sprzeciwiamy się temu powołaniu naszemu, które uzdalnia nas do przyjaźni z Bogiem? Czy nie dajemy pierwszeństwa światu, który, często, przynosi tak wiele opacznie rozumianej wolności – od norm, zwyczajów, praw stanowionych i praw Bożych. Tego świata, który próbuje zgasić Bożą iskrę zapaloną w człowieku podczas chrztu świętego, umacnianą sakramentem bierzmowania.

V. I ten był razem z Nim

Bracia i Siostry!

Powołanie człowieka do współpracy z Bogiem Stwórcą domaga się także czytelnego świadectwa.

Przywołajmy scenę, jaka po pojmaniu Jezusa rozegrała się na dziedzińcu przed siedzibą arcykapłana.

” I ten był razem z Nim” – odezwała się jakaś służąca, zobaczywszy Piotra, który przysiadł wraz z innymi przy zapalonym ognisku.

W rożnych sytuacjach życiowych, w rożnym sztafażu, może rozegrać się taka sytuacja, jak ta, wobec której stanął Piotr, która wymaga odpowiedzi, klarownej deklaracji, czytelnego świadectwa.

Wspominałem w rozważaniach popielcowych w Katedrze Diecezji Warszawsko-Praskiej, że to wskazanie – i ten był z Nim – jakże często padało czasach minionych, wspartych na kłamstwie i pogardzie dla człowieka, systemów politycznych: faszyzmu i komunizmu. W tamtych ateistycznych systemach nie było miejsca na Boga Miłości i Miłosierdzia, na Kościół – wspólnotę wiary głoszącą światu Chrystusowe orędzie miłości.

W tamtej ewangelicznej scenie Piotrowi ogłuszonemu rozpaczą, nie potrafiącemu sobie poradzić z sytuacją, w jakiej się znalazł, zabrakło odwagi – wyparł się Chrystusa. A potem tego żałował. Skorzystał z łaski miłosierdzia i przebaczenia. Stał się opoką, na której Chrystus zbudował Kościół swój. Ten Kościół, którego mimo tylu wysiłków nie przemogły bramy piekieł.

Niesiemy na drogi Wielkiego Poru także ten ból Kościoła za tych, którzy zdradzili Chrystusa, ulękli się zła. Tymi samymi drogami niesiemy do krzyża Chrystusa słowo – tak – wypowiadane Chrystusowi przez tych, którzy zła się nie ulękli. Czasami takie świadectwo, taka deklaracja o powołaniu do współpracy z Bogiem Stwórcą prowadziła na drogę Krzyża, na drogę męczeństwa. Wiele takich świadectw zostało zapisanych w martyrologium polskiego Kościoła w XX wieku.

Wzywamy orędownictwa błogosławionego księdza Władysława Findysza, kapłana wiernego, męczennika PRL-u wyniesionego w 2005 roku na ołtarze. Wzywamy go w tych trudnych sprawach przeszłości, które stają dziś w polu uwagi. Niech je poleca Ojcu Miłosierdzia – Jego przebaczającej łasce, która daje szansę nawrócenia.

Umiłowani!

Rozpoczynając naszą drogę Wielkiego Postu, zamyślmy się dziś nad naszym powołaniem życiowym, naszym zawodem, naszą posługą w relacji do Boga w Trójcy Świętej jedynego, w relacji do Chrystusa – do Jego Krzyża, w relacji do Matki Pana, która nas przyzywa, abyśmy zaufali i zawierzyli Jej Synowi.

Przypatrzmy się powołaniu waszemu.

Odkryjmy tę wieź najgłębszą powołania naszego z Bogiem-Stwórcą. Pokazujmy środowiskom naszej pracy i naszego życia wartość zakorzenienia naszego powołania w Bogu. Sszczególnie tym naszym braciom i siostrom, którzy takiego poczucia nie mają, zagubili je, zapomnieli o nim.

„Gdy zostanę nad Ziemię wywyższony; przyciągnę wszystkich do siebie” (J,12, 32) – mówi Chrystus.

Idziemy Dogami Wielkiego Postu na Wzgórze Golgoty. Aby stanąć tam przy krzyżu Chrystusa, posłusznego woli Przedwiecznego Ojca „aż do śmierci” (Flp 2,8), aby tam zrozumieć, że On ” z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci” (Hbr 2,9), że „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy” (1 Kor 15,3) , że ” przyszedł On dać swoje życie na okup za wielu”(Mt 20,28) , że „Krew Jezusa Jego Syna oczyszcza nas z wszelkiego grzechu”. Przezwycięża samotność, zwątpienie, lęk, grzech, śmierć…

Jezu mój, we krwi ran swoich

Obmyj dusze z grzechów moich!

Gorzkie żale, przybywajcie.

Amen

www.idziemy.com.pl

drukuj