Rosyjska propaganda nie służy pojednaniu

Z prof. Mirosławem Piotrowskim, kierownikiem Katedry Historii Najnowszej KUL, posłem do Parlamentu Europejskiego, rozmawia Marcin Austyn



Wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego wygłoszone podczas obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej spotkało się z krytyką środowisk żydowskich za porównanie zbrodni katyńskiej i holokaustu…

– Powiem tylko tyle, że przemówienie prezydenta Polski było dobre, przygotowane z dużą pieczołowitością i godne zapamiętania. Pan prezydent odniósł się w sformułowaniach dyplomatycznych do wszystkich zarzutów stawianych Polsce w prasie rosyjskiej, która w ostatnim czasie przygotowywała grunt pod wizytę premiera Władimira Putina w naszym kraju.

Jak ocenia Pan słowa premiera Putina?

– Wystąpienie premiera Putina w moim odczuciu wyraźnie współgrało z nakręcaną spiralą treści ahistorycznych w rosyjskiej prasie. Na tym tle Putin miał wypaść łagodniej i tak się stało. Jednak analizując jego słowa, pozostawiając całe ich tło, trzeba powiedzieć, że miały one charakter wyraźnie konfrontacyjny. Zupełnie inne stanowisko zaprezentowała kanclerz Niemiec Angela Merkel. Rząd niemiecki już dawno przyjął na siebie współodpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej. Także na Westerplatte nie znalazły odbicia treści, jakie pojawiały się w niemieckiej prasie – przypomnę tu tezy, iż eksterminacja innych narodów nie mogłaby się odbyć bez pomocy Polaków. Jednak dla mnie największym nieobecnym tych obchodów był prezydent USA Barack Obama. Uważam, że to poważny błąd Stanów Zjednoczonych, które zlekceważyły tę rocznicę, a także jednego ze swoich lepszych sojuszników w Europie.



Władimir Putin próbował zniwelować rolę paktu Ribbentrop – Mołotow…


– To próba relatywizowania historii. Takie opinie byłyby oprotestowane, gdyby nie odbyła się wspomniana już propagandowa kanonada rosyjskich mediów. Na tym tle to stanowisko zostało złagodzone. Gdyby Putin wygłosił te opinie bez medialnego przygotowania, wywołałyby one skandal.

W tym kontekście muszę podkreślić złą postawę premiera Donalda Tuska, który jedynie potwierdził, że każdy ma prawo do własnej wizji przeszłości. Takie stwierdzenie w zestawieniu z przemówieniem Putina jest niejako przyzwoleniem na zaprzeczanie faktom historycznym.



Oznacza to zgodę polskiego rządu na dowolną interpretację historii?

– Premier Tusk jest historykiem. Oczywiście najważniejsze jest ustalenie faktów, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę zbrodnię katyńską, to pozostawienie dowolności interpretacji tego, co tam się stało, jest nieodpowiedzialne. Trzeba jasno powiedzieć, że w Katyniu dokonano mordu i dokonało się tam ludobójstwo. O taką interpretację tych wydarzeń od lat zabiega Instytut Pamięci Narodowej, a Rosja nie chce tego stanowiska uznać. Premier Tusk swoim stwierdzeniem przekreśla dotychczasowe wysiłki strony polskiej, bo uważa, że każdy może pozostać przy swoim. W ten sposób Katyń dla Polski może być ludobójstwem, a dla Rosjan tylko niezbyt ważnym epizodem z czasów II wojny światowej, porównywalnym z epidemią tyfusu.

Wiele kontrowersji wzbudza też stanowisko Rosji w kwestii wzajemnego dostępu do archiwów…

– Premier Putin zastosował starą technikę dezinformacyjną. Z jednej strony szef Federacji Rosyjskiej świetnie się orientuje, jaki jest dostęp badaczy rosyjskich do polskich archiwów, ale z drugiej strony chce zadeklarować, że możliwy jest dostęp do archiwów rosyjskich na takiej samej zasadzie, tym samym sugerując, iż rzekomo nie ma dostępu do naszych archiwów – i tak samo nie będzie dostępu do archiwów sowieckich. W ten sposób wystarczy, że strona rosyjska wskaże na utajnienie jednego dokumentu w Polsce, co stanowić będzie doskonałe alibi do dalszego blokowania dostępu do źródeł rosyjskich.

Obecność Putina na Westerplatte zmieniła coś w stosunkach polsko-rosyjskich?

– Wielokrotnie mówiłem o tym, że ta wizyta nie będzie przełomem. Wbrew innym uważam jednak, że dobrze się stało, iż premier kraju, który miał znaczący udział w wywołaniu II wojny światowej, przyjechał na obchody 70. rocznicy tych wydarzeń. Inną sprawą jest treść zajętego stanowiska i tutaj zauważalny był wyraźny dysonans pomiędzy postawą władz niemieckich i rosyjskich wobec faktu odpowiedzialności za wydarzenia sprzed 70 lat.



W tej kwestii pole do działania ma dyplomacja, IPN?


– To są dwa nurty aktywności. Myślę, że trafnym działaniem było zajęcie przez Janusza Kurtykę, prezesa IPN, stanowiska wobec zarzutów rosyjskich i propozycja dalszej współpracy historyków polskich i rosyjskich. Merytoryczna dyskusja powinna być poparta badaniami. Potem możemy mówić o przeniesieniu jej na poziom polityczny, ale nie na zasadzie propagandy, która na pewno nie służy pojednaniu. Wracając jeszcze do uroczystości rocznicowych, warto zaznaczyć, że najważniejsze było oddanie hołdu pomordowanym, a nie kłótnie historyczne. W wyniku działań wojennych zginęło wiele osób w okropnych okolicznościach. Osobiście zabrakło mi refleksji nad tym, co uczynić, by więcej ta historia się nie powtórzyła. Na pewno zakłamywanie historii temu nie służy.



Dziękuję za rozmowę.


drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl