Protest pracowników samorządowych w Katowicach
Przed siedzibą Urzędu Miasta w Katowicach rozpoczyna się protest pracowników podległych katowickiemu samorządowi. Domagają się oni podwyżek płac o 200 zł oraz jednorazowej rekompensaty za brak wzrostu wynagrodzeń w poprzednich latach.
Ponadto związkowcy postulują o plan dojścia do poziomu najniższej pensji w wysokości 2 tys. zł netto.
Związkowcy 1,5 roku temu przedstawili prezydentowi swoje postulaty. Jednak do tej pory wiele z pracowników ledwo wiąże koniec z końcem – alarmuje Mariusz Sumara, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” Pracowników Samorządowych w Katowicach.
– Głownie chodziło o rozwiązania systemowe w sferze płac najniżej zarabiających pracowników od półtora roku. Pan prezydent, w lipcu bieżącego roku, przyznał dla tej grupy zawodowej podwyżki w wysokości 100 zł brutto. Gdybyśmy to porównali to jest to ok. 50 zł brutto w ciągu roku. W tym wypadku jest to kwota ok. 30zł na rękę. Jeżeli więc, ktoś zarabia 1400 zł, to proszę mi wierzyć, że nie jest to odczuwalna podwyżka. Nie zgadzamy się z panem prezydentem bo łatwo jest mówić, że są trudne czasy i musimy razem solidarnie przez to przejść, jeżeli ma się pensję w wysokości 10-15 tys. zł. kryzys dotyka osoby najniżej zarabiające, które mają jeszcze na wychowaniu dzieci – powiedział Mariusz Sumara.Termin pikiety nie jest przypadkowy, gdyż dziś odbywa się sesja Rady Miasta Katowice. Podczas pikiety pracowników katowickiego samorządu wesprą związkowcy z innych branż i zakładów działających na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim.
RIRM