Ucieczka ślepca – czyli Unia, euro oraz ideologia

Wprowadzenie wspólnej waluty euro doprowadziło do kryzysu gospodarczego w kilku krajach członkowskich UE. Wielu polityków twierdzi jednak, że starych błędów nie da się naprawić, że od euro nie można już odejść i że jedyną drogą, jaką ma obecnie Europa, jest ucieczka, a tą ucieczką ma być dalsze pogłębienie integracji Unii – stworzenie unii gospodarczej i fiskalnej, a w końcu politycznej – Stanów Zjednoczonych Europy. Ta ucieczka wydaje mi się drogą ślepca.

Władza ekonomiczna Brukseli

Jednym z kamieni milowych obecnej Wspólnoty w Europie było utworzenie w 1958 roku wspólnego rynku. Jest różnica między wspólnym rynkiem a obecnym jednolitym rynkiem. Wspólny rynek był obszarem wolnego handlu. Jego ustanowienie pozwoliło przekształcić protekcjonistyczne i podzielone gospodarki państw Europy Zachodniej w gospodarki ściśle ze sobą współpracujące. Utworzenie wspólnego rynku w wyniku zawiązania się Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej okazało się wielkim sukcesem. Europa Zachodnia stała się potęgą gospodarczą. Skutecznie potrafiła potem wygrać w konkurencji z RWPG i Europą Wschodnią.

W porównaniu ze wspólnym rynkiem, który był wyrazem pragmatyzmu polityczno-ekonomicznego, jednolity rynek, funkcjonujący od roku 1986, jest tworem ideologicznym. Powodem przekształcenia wspólnego rynku w jednolity rynek nie była chęć osiągnięcia konkretnych efektów gospodarczych, lecz dążenie do pogłębienia integracji europejskiej. Zamiast zmniejszenia barier w handlu, jednolity rynek ma na celu centralizację wszystkich regulacji rządowych na szczeblu UE. Oznacza to, że ogranicza możliwości regulacyjne poszczególnych rządów oraz daje Brukseli olbrzymią władzę ekonomiczną. Tak jak inne twory ideologiczne, w tym wspólna waluta, jednolity rynek okazał się jednak w konsekwencji zgubny dla Europy.

To, co powiem, jest dobrze znane ekonomistom. Unia walutowa była projektem politycznym, a nie ekonomicznym. Z punktu widzenia gospodarczego bez wcześniejszego zbudowania zintegrowanego obszaru walutowego nie było żadnych racji dla wprowadzenia euro jako wspólnej waluty. Wspólna waluta i jednolity rynek wynikają z tego samego trendu, jakim jest pogłębienie integracji, a ona z kolei polega na postępującej regulacji, unifikacji i centralizacji. Ich wyrazem jest niezliczona liczba coraz to nowych unijnych przepisów, pouczeń i zaleceń, które na poziomie gospodarczym osłabiają indywidualną inicjatywę, ograniczają zdrową konkurencję oraz hamują rozwój gospodarczy. Trend do pogłębienia integracji wynika więc z błędnej ideologii. Tak jak dowiodły tego centralnie sterowane gospodarki socjalistyczne, które w końcu nie wytrzymały konkurencji z EWG, żyjemy bowiem obecnie w świecie zbyt złożonym i zbyt mobilnym, aby unifikacja i centralne sterowanie mogły być skuteczne.

Wynaradawianie

Ideologia to, mówiąc najprościej, zespół idei opartych na założeniach dogmatycznych, służących osiągnięciu określonych celów politycznych. Obecność dogmatu odróżnia ideologię od filozofii, która, podobnie jak nauka, jest z zasady niedogmatyczna. Jednym z głównych dogmatów integracji europejskiej jest przekonanie, że nacjonalizm prowadzi do wojny, a pokój między państwami osiągnie się tylko wówczas, gdy zrezygnują one z własnej suwerenności na rzecz struktur ponadnarodowych. Pogłębienie integracji ma więc na celu osłabienie poczucia przynależności do danego narodu, co dokonuje się na wielu poziomach – od uzależnienia ekonomicznego państw członkowskich od europejskich władz centralnych, czemu służą wszystkie trzy składniki polityki gospodarczej: jednolity rynek, polityka spójności oraz wspólna waluta – do zastąpienia tożsamości narodowej tożsamością europejską. Działania te nie są akceptowane przez znaczną część mieszkańców Unii, gdyż są sprzeczne z silnymi, wielonarodowymi tradycjami Europy. Następuje zatem coraz bardziej widoczne zmęczenie projektem europejskim, zarówno wśród obywateli, jak i polityków, które pogłębiane jest przez obecny kryzys gospodarczy.

U podstaw konstrukcji Unii Europejskiej tkwi błąd. Po pierwsze, aby jakikolwiek twór polityczny był udany, nie może być zbudowany w sposób sztuczny. Musi zaś wypływać z określonych wiekowych tradycji. Dlatego próba zastąpienia narodowości nową tożsamością europejską może tylko prowadzić do reakcji negatywnych w postaci powiększającego się niezadowolenia społecznego, zaostrzenia tendencji nacjonalistycznych i wzrostu popularności narodowych ugrupowań radykalnych. W końcowym rozrachunku Unii Europejskiej grozi więc taki sam rozpad jak innych sztucznych tworów: ZSRS czy byłej Jugosławii. Po drugie, pokój osiąga się nie tylko poprzez budowę struktur ponadnarodowych, ale również dzięki tworzeniu tzw. społeczności międzynarodowej, a taka nie wymaga wcale dalszej pogłębionej integracji.

Jakie można wysnuć z tego wnioski? Aby rzeczywiście było „więcej Europy” w Europie, Unia Europejska musi porzucić ideologię integracji. Przecież nie jest ważne to, abyśmy mieszkali w Stanach Zjednoczonych Europy, ale byśmy jako Europejczycy czuli się silni, zamożni i wolni. Ostatecznie chodzi o zwykłą jakość życia, na którą składają się zarówno czynniki materialne, jak i duchowe. Historia Europy dowodzi jednak, że – przynajmniej w naszych europejskich warunkach – pomyślność osiąga się w ramach decentralizacji oraz istnienia niezależnych, współpracujących ze sobą państw – państw akceptujących wspólne normy i wartości, przyjmujących określone zobowiązania wobec siebie. To właśnie ich istnieniu Europa zawdzięcza swą niesamowitą wręcz różnorodność kulturową. I wbrew temu, co twierdzi Jürgen Habermas, różnorodności tej nie zachowa się przez dalszą integrację, czyli centralizację i unifikację, ale odwrotnie – przez utrzymanie Europy narodów.

Złotówka czy euro?

Spotyka się obecnie opinie, że Polska powinna wejść do strefy euro, aby w większym stopniu uczestniczyć w decydowaniu o przyszłości Unii Europejskiej. Można by więc zapytać retorycznie, czy Grecja, Portugalia, Hiszpania, czy też Irlandia lub Estonia, kraje, które przyjęły wspólną walutę, mają jakikolwiek poważniejszy wpływ na to, co się obecnie dzieje w Europie? Siłę decyzyjną państwo zyskuje nie przez podporządkowanie, ale wyłącznie w oparciu o własną siłę. Taką zaś Polska zyska nie dzięki przyjęciu euro, gdyż utraci wtedy ważne instrumenty stymulowania wzrostu gospodarczego, lecz wtedy, gdy stanie się potężnym ośrodkiem rozwoju nauki i nowych technologii oraz kiedy będzie prowadzić własną, niezależną politykę gospodarczą.

Tak jak to udowodniła przez wieki, Polska jest wartością i tę wartość może utrzymać jako niezależne państwo. Dla własnego dobra i dobra przyszłej Europy powinna współpracować w ramach Unii, zachowując jednocześnie jak największą niezależność. Powinna stronić od projektów ideologicznych, a w szczególności bronić się przed ideologiczną wspólną walutą, jaką jest euro.

Ideologia zaślepia. Kiedyś pięknie wyraził to Cyceron: „Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare” (Cechą każdego człowieka jest błądzić, głupiego w błędzie trwać). Ideologowie integracji europejskiej są tak przywiązani do swych teorii, że nie potrafią dostrzec i właściwie ocenić faktów. Nie chcą zauważyć, że znaczna część mieszkańców Unii Europejskiej jest przeciwna dalszemu pogłębianiu integracji i zwiększa się przepaść między prointegracyjnymi elitami a głosem szerokiej opinii publicznej. Stronią od referendów, gdyż – tak jak wcześniej pokazały referenda konstytucyjne we Francji i w Holandii oraz referenda w sprawie wprowadzenia euro w Danii – mogłyby one zatrzymać realizację ich europejskiego projektu. Chociaż namawiają do dyskusji publicznej, osoby myślące inaczej uznają za populistów lub prawicowych radykałów, wierząc ślepo we własną nieomylność. Choć prą do euro, nie zauważają, że w strefie euro panuje recesja, a konsekwencjami przyjęcia tej waluty mogą być dla Polski, miast rozwoju, stagnacja gospodarcza i wzrost cen, co potwierdzają dotychczasowe doświadczenia krajów wprowadzających euro. Nie dostrzegają także, że wbrew zapewnieniom strategii lizbońskiej Unia Europejska nie stała się potęgą mogącą konkurować ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Dalekiego Wschodu, lecz wręcz odwrotnie, staje się gospodarczo coraz słabsza i coraz mniej konkurencyjna.

Czy możliwe jest myślenie polityczne, które nie jest ideologiczne? Tak, jest to myślenie otwarte: nie dogmatyczne, lecz pragmatyczne. Jeżeli prześledzimy bieg historii, również tej najnowszej, zrozumiemy, jak wiele krajów zawdzięcza swój rozwój odważnym decyzjom przywódców, którzy nie zawahali się wykroczyć poza wcześniej ustalone wzory i wyznaczyli swoim państwom nowe śmiałe kierunki strategiczne. Dla dalszego rozwoju i dla swej przyszłej potęgi, takich właśnie przywódców, rozumiejących dobrze swój własny kraj oraz wyznaczających śmiałą wizję jego rozwoju, Polska potrzebuje – a nie usłużnych naśladowców Unii, sprowadzających całą politykę państwa do procesu integracji.

Oświecenie to według Kanta „uwolnienie się człowieka z jego własnej samemu narzuconej niepełnoletności”. Ta niepełnoletność to brak samodzielnego myślenia, to zezwolenie na to, aby myśleli i decydowali za nas inni. Hasło oświecenia to „Sapere aude!” (Miej odwagę, aby myśleć samemu!). Uwalniając się szczęśliwie od dominacji modelu homo sovieticus, znaleźliśmy się pod kolejnym wpływem ideologicznym, jakim jest model homo unionis europeisticus. Czas otrząsnąć się z tej ideologii. Bo przecież w rewolucji Solidarności – a była ona jednym z największych osiągnięć Polski w dwudziestym wieku – o to głównie chodziło „aby Polska była Polską”, a także o to, „aby było normalnie” i żeby nie było „nic bez nas”. To są proste hasła, ale jakże głębokie myśli i jakie ważne!

Ideologia zaślepia. Filozofia zaś jest uprawą ducha. Żyć – to myśleć.

Prof. Włodzimierz J. Korab-Karpowicz

Autor jest profesorem na Wydziale Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Meliksah w Kayseri, Turcji oraz na Anglo-Amerykańskim Uniwersytecie w Pradze. Po studiach na Politechnice Gdańskiej (elektronika) wyjechał za granicę i w 1987 r. ukończył studia filozoficzne na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie. W 1999 r. obronił pracę doktorską na Uniwersytecie Oksfordzkim. Od 2000 r. wykłada na zagranicznych uczelniach. Jest autorem wielu prac naukowych, w tym czterech książek z zakresu filozofii politycznej.

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl