fot. tv trwam

Homilia ks. kard. Stanisława Dziwisza wygłoszona w Wałbrzychu

Drodzy Bracia i Siostry!

1. Pozwólcie, że na początku podziękuję Ks. Biskupowi Ignacemu, pasterzowi Diecezji Świdnickiej, za zaproszenie mnie do Wałbrzycha na wspólną Eucharystię, którą co roku sprawujecie w rocznicę odejścia do domu Ojca Jana Pawła II. Ze wzgórza wawelskiego przywożę wam dar modlitwy od grobu św. Stanisława Biskupa i Męczennika, patrona Diecezji Świdnickiej, erygowanej piętnaście lat temu przez dziś świętego Papieża. Kilka dni temu minęło czternaście lat od śmierci Jana Pawła II. Jego księga życia na ziemi została zamknięta 2 kwietnia 2005 roku o godz. 21.37. Jednocześnie od tej godziny cały Kościół zaczął zapisywać nową księgę dyktowanych sercem wspomnień o pasterzu, który pozostawił głęboki ślad w życiu wiary, nadziei i miłości milionów ludzi na całym świecie. W tym kontekście nie dziwi nas pamięć dzisiejszego pokolenia Polek i Polaków o wielkim Rodaku. Trudno sobie wyobrazić dzieje ostatnich kilkudziesięciu lat Polski bez niego – bez tego, co wniósł nie tylko w życie i misję Kościoła na polskiej ziemi, ale także w życie i dzieje całego narodu, w odzyskaną przez niego wolność i suwerenność.

2. Utrwalaniu i pogłębianiu naszej zbiorowej pamięci o Janie Pawle II pomagają kolejne rocznice. Kilka miesięcy temu przeżywaliśmy czterdziestą rocznicę wyboru Metropolity Krakowskiego na Stolicę św. Piotra, a przed nami również czterdziesta rocznica pierwszej papieskiej podróży apostolskiej do Ojczyzny. Te – nie ma w tym przesady – epokowe wydarzenia uruchomiły procesy społecznych i politycznych przemian, które doprowadziły do tego, w jakim punkcie dzisiaj jesteśmy, jakie miejsce zajmujemy w jednoczącej się Europie, po uwolnienie się z pęt totalitarnego systemu komunistycznego nie tylko Polski, ale pozostałych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Już dzięki temu Jan Pawel II zasługuje na tytuł Apostoła Wolności i Pokoju. Do wspomnianych papieskich rocznic dodajmy jeszcze i tę, że w przyszłym roku, 18 maja, przypadnie setna rocznica urodzin Karola Wojtyły. Niewątpliwie zajmuje on wyjątkowe miejsce pośród najwybitniejszych ludzi tego stulecia, naznaczonego nieludzkimi i bezbożnymi systemami totalitarnymi, ale także spełnieniem się słów psalmisty, umieszczonych przy gdańskim Pomniku Poległych Stoczniowców: „Pan da siłę swojemu ludowi, Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju” (Ps 29, 11).

3. Odczytana dziś Ewangelia z soboty czwartego tygodnia Wielkiego Postu odsłania przed nami jeden z epizodów toczącego się i przybierającego coraz gwałtowniejsze formy sporu wokół osoby Jezusa. Spór ten w końcu doprowadził do skazania Go na śmierć na krzyżu. Dostrzegamy różne postawy ludzi, słuchających tych samych słów Nauczyciela z Nazaretu. Z jednej strony mamy tych, którzy słuchali Go z zapartym tchem, dostrzegając w Nim proroka i Mesjasza. Był wśród nich Nikodem, człowiek prawy, który słusznie zauważył, że zanim się kogoś potępi, trzeba go najpierw wysłuchać i zbadać, co uczynił. Byli nawet wśród nich strażnicy, wysłani, aby pojmać Jezusa. Dali o Nim zaskakujące i wspaniałe świadectwo: „Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia” (J 7, 46). Z drugiej strony mamy uprzedzonych głęboko słuchaczy, a wśród nich kapłanów i faryzeuszów, nie potrafiących spokojnie słuchać, przekonanych, że żaden prorok nie może pochodzić z Galilei. To uprzedzenie, prowadzące do zaślepienia i nienawiści, nie pozwoliło im dostrzec, że nadzwyczajne znaki i cuda, jakich dokonywał Jezus, świadczyły o Jego nadzwyczajnej, nieziemskiej mocy i tożsamości. Byli zamknięci na wszelkie argumenty. W końcu doprowadzili do skazania Niewinnego na śmierć za to, że czynił się Synem Bożym, a przecież Nim naprawdę był. Wystarczyło mieć oczy i uszy otwarte, aby się przekonać o nadzwyczajnej mocy Jego słów i czynów, których nie mógł wypowiadać i dokonywać zwykły człowiek. Przedstawiona w Ewangelii scena nie odnosi się tylko do przeszłości. Opisana w niej rzeczywistość jest nadal obecna, wkrada się i przenika do naszego życia osobistego i społecznego. Zło właśnie tak działa i powinniśmy sobie z tego zdać sprawę. Człowiek zamyka się w sobie, ograniczając się do swojego punktu widzenia, słuchając i dostrzegając tylko to, co zgadza się z jego schematem myślenia. Reszta jest ignorowana, przekreślana, odrzucana. Widzimy to na co dzień, zwłaszcza w środkach przekazu, i niewielu jest tu bez winy. Te same wydarzenia, te same fakty, te same wypowiedziane słowa są często komentowane w jakże odmienny sposób, według z góry przyjętego założenia. Nie szuka się prawdy, ale potwierdzenia własnego stanowiska. Tak, niestety, często postępujemy. Pozostajemy w okopach, kierując się osobistym i zbiorowym egoizmem, nie poszerzając przestrzeni porozumienia, nie tworząc podstaw prowadzących do pojednania, zgody i pokoju.

4. Dziś Ewangelia zachęca do rachunku sumienia nie tylko i nie w pierwszym rzędzie naszych ewentualnych adwersarzy, ale każdego z nas. Jeżeli uważamy się za uczniów Chrystusa, który o sobie powiedział, że jest „drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6), powinniśmy szukać prawdy, być otwarci na prawdę, nawet jeżeli wzbudzi ona w naszych sumieniach niepokój. Powinniśmy przede wszystkim mieć otwarte serce na poznanie pragnień Boga, Jego światła i prawdy, Jego najświętszej woli. Prawda wyzwala i prowadzi do Chrystusa, a w Nim jest pełna prawda o Bogu i człowieku – dziecku Bożym, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Taka jest, taka powinna być droga Kościoła. W ostatnich miesiącach Kościół w naszej Ojczyźnie znalazł się w ogniu niejednokrotnie ostrej krytyki. Nie lekceważymy jej. Prowadzona jest publiczna i głośna dysputa o słabościach ludzi Kościoła, dotykająca ich wierności lub niewierności Ewangelii. W duchu tego, cośmy przed chwilą powiedzieli, powinniśmy wsłuchiwać się uważnie w różne głosy, oddzielając prawdę od fałszu, ziarno od plew, sprawiedliwą krytykę od niesprawiedliwych i tendencyjnych pomówień. Wierzymy, że z tej próby wyjdziemy oczyszczeni, przejrzyści, jeszcze bardziej gotowi podążać za Jezusem ubogim, czystym i posłusznym, by jeszcze bardziej służyć człowiekowi.

5. Jan Paweł II nie walczył o pokój. Jan Paweł II cierpliwie budował pokój, jego zręby. Zdawał sobie przenikliwie sprawę, że to w sercu człowieka rodzi się zło, chciwość, egoizm, nieuporządkowane żądze, uczucia i myśli, prowadzące do napięć, konfliktów i wojen. Ojciec Święty zdawał sobie sprawę, że przywracanie, odbudowywanie i strzeżenie pokoju trzeba zaczynać od ludzkiego serca. Dlatego cały jego dalekosiężny program budowania cywilizacji miłości miał prowadzić i prowadził do przywracania i pogłębiania braterskich relacji w rodzinach i wspólnotach, w społeczeństwie i w narodzie oraz w szerszej przestrzeni relacji międzynarodowych. To była praca u podstaw i tylko Bóg wie, jakie przyniosła owoce pokoju w naszych rodzinach, wspólnotach i środowiskach, w naszym niespokojnym, niejednokrotnie pogruchotanym świecie. Wspomnieliśmy już o roli Jana Pawła II w przywróceniu wolności i suwerenności narodom w naszej części Europy. Ojciec Święty nie dysponował żadną armią, żadną dywizją, żadnym militarnym orężem. Dysponował orężem prawdy o Bogu i człowieku. I to w konfrontacji z głoszoną przez niego prawdą padły dyktatury, budujące swoją potęgę i panowanie na kłamstwie, na zaciemnianiu prawdy o Bogu i człowieku. Jan Paweł II trafiał do ludzkich serc. Budził w nich drzemiące pragnienia życia w prawdzie i wolności, życia godnego człowieka.

6. Kontynuując tradycję obchodów 1 stycznia Światowego Dnia Pokoju, tradycję rozpoczętą przez św. Pawła VI, św. Jan Paweł II przez cały pontyfikat wystosowywał z tej okazji co roku specjalne Orędzie. Kierował je zwłaszcza do odpowiedzialnych za losy narodów i światowy pokój. Ojciec Święty przypominał w Orędziach o fundamentach pokoju, nawoływał do odpowiedzialności, do braterstwa i solidarności, wszyscy bowiem ludzie zamieszkujący naszą planetę są dziećmi jednego Boga. Jan Paweł II angażował się niejednokrotnie i osobiście w zażegnywanie konfliktów, będących zarzewiem wojen. Tak było, na przykład, podczas konfliktu zbrojnego między Chile i Argentyną w 1984 roku, zakończonego podpisaniem traktatu pokojowego dzięki mediacji Papieża. Ojciec Święty rozmawiał ze wszystkimi politykami, którzy chcieli się z nim spotkać. W przemówieniach nawoływał do postaw służących sprawie pokoju, współpracy międzynarodowej, solidarności z krajami ubogimi. Nie zawsze jego głos był wysłuchiwany. Ale siał obficie i ofiarnie, wierząc w potęgę Bożego słowa i prawdy. Jan Paweł II wierzył w potęgę modlitwy i mobilizował wierzących do modlitwy. W okresie wielkich napięć i przemocy szerzącej się w świecie, 27 października 1986 roku zorganizował międzyreligijne spotkanie modlitewne, które przeszło do historii jako Światowy Dzień Modlitwy o Pokój w Asyżu, w mieście pojednania i pokoju. Przedstawiciele głównych religii świata i wyznań chrześcijańskich modlili się w różnych językach, prosząc Boga o dar pokoju. Sam Ojciec Święty wyjaśniał wtedy sens tego spotkania: „Nasze spotkanie jest tylko potwierdzeniem, że ludzkość […] angażując się w wielką sprawę pokoju, winna sięgać do swych najgłębszych i najbardziej życiodajnych źródeł […]. Oprócz środków ludzkich i ponad nimi potrzeba gorącej, pokornej i ufnej modlitwy. […] Modlitwa prowadzi do nawrócenia serca. Właśnie dlatego przybyliśmy do tego miejsca”.

7. Drogie siostry, drodzy bracia, zebrani tutaj – na Stadionie „Górnika” w Wałbrzychu, a także uczestniczący w naszej modlitwie dzięki transmisji Radia Maryja i Telewizji Trwam – dziękujmy dziś wspólnie Bogu za dar osoby oraz służby Kościołowi i światu Jana Pawła II. Jego pontyfikat, jego dokonania i jego dziedzictwo są cały czas przedmiotem analiz i refleksji, opracowań i publikacji. On cały czas jest obecny w świadomości współczesnego Kościoła. Każda i każdy z nas nosi w sobie jakąś cząstkę daru, jaki przekazał nam święty Papież swoim nauczaniem, swoją miłością i służbą. Za to wszystko pragniemy dziś podziękować w tej Eucharystii ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Panu. Dziękujemy za świętość Jana Pawła II. Ona najbardziej przemówiła do ludu Bożego zaraz po odejściu do domu Ojca Papieża, który był gorliwym, nieustraszonym pasterzem według Bożego Serca. Kończąc, chciałbym poruszyć jeszcze jedną sprawę, która zaczyna nas niepokoić. Obok nurtu szczerej wdzięczności, z jaką spotyka się św. Jan Paweł II na całym świecie ze strony milionów chrześcijan, wyznawców innych religii, a nawet niewierzących, zaczynają być wysuwane w pewnych środowiskach insynuacje, a nawet oskarżenia pod jego adresem. Zarzuca się Ojcu Świętemu, że tolerował lub nawet ukrywał zło w Kościele. Nie ma na to i nie będzie żadnego dowodu, bo insynuacjom i oskarżeniom przeczą fakty. Jan Paweł II był pasterzem nieskazitelnym i sprawiedliwym. Nie tolerował w Kościele zła i reagował wobec zła, kierując się wskazaniami Ewangelii i własnym prawym sumieniem. To był warunek sine qua non – to był niezbędny warunek do budowania przez Papieża cywilizacji miłości i dobra w naszym pogruchotanym świecie. Dlatego bolą nas pojawiające się w niektórych krajach głosy podważające świętość Jana Pawła. Jeszcze bardziej boli nas, jeżeli te głosy są powtarzane i nagłaśniane w jego Ojczyźnie. Pytanie: w imię czego? Docierają do mnie prośby, bym bronił świętego Papieża, patrona naszej wolności. Ale on sam się broni swoją świętością, prawością życia oraz ofiarnością służby Kościołowi i światu.

8. Bracia i siostry, po wyniesieniu Jan Pawła Wielkiego do chwały ołtarzy przez jego następców na Stolicy św. Piotra – przez Papieży Benedykta XVI i Franciszka, jesteśmy pewni, że on nadal, choć na inny sposób pełni swoją posługę wobec Kościoła, wstawiając się za nami, upraszając pokój dla świata. Powierzajmy więc Bogu wszystkie nasze sprawy osobiste, rodzinne, społeczne i narodowe, prosząc o wstawiennictwo św. Jana Pawła II. Jestem przekonany, że on dziś spogląda na ten Stadion, na nasze modlitewne zgromadzenie i jest nam za nie wdzięczny. Spogląda na Diecezję Świdnicką i na całą Polskę i z serca nam błogosławi. Dlatego zwracamy się do niego z wiarą i nadzieją: św. Janie Pawle II, Papieżu odzyskanej przez nas wolności, Apostole Pokoju – módl się za nami.

Amen!

ks. kard. Stanisław Dziwisz

drukuj