fot. Monika Bilska

[TYLKO U NAS] J. Dziedziczak: Reżim Łukaszenki podpisał cyrograf z Kremlem w zamian za możliwość pozostania przy władzy po sfałszowanych wyborach

Reżim białoruski po raz kolejny pokazuje swoją ponurą twarz. W kulturze, w tradycji tych ziem jest niedopuszczalne, że demoluje się groby, że demoluje się miejsca spoczynku. Szacunek do takich miejsc jest elementem naszej cywilizacji – mówił w czwartkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja Jan Dziedziczak, pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za granicą, odnosząc się do zdewastowania cmentarza żołnierzy AK w Mikuliszkach na Białorusi.

W Mikuliszkach w obwodzie grodzieńskim (Białoruś) zrównano z ziemią kwaterę żołnierzy Armii Krajowej poległych w 1944 roku. Nie ocalał żaden z 22 krzyży upamiętniających polskich partyzantów. Jan Dziedziczak zwrócił uwagę, że nie jest to przypadkowy akt wandalizmu, bowiem użyty sprzęt wskazuje na działanie ze strony władz reżimu Alaksandra Łukaszenki.

– Niestety reżim białoruski po raz kolejny pokazuje swoją ponurą twarz. Po raz kolejny pokazuje, że jest całkowicie oddzielony od Polaków mieszkających na Białorusi, ale też samych Białorusinów dlatego, że w kulturze, w tradycji tych ziem jest niedopuszczalne, że demoluje się groby, że demoluje się miejsca spoczynku. Szacunek do takich miejsc jest elementem naszej cywilizacji – zaznaczył pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za granicą.

Polityk zapowiedział reakcję państwa polskiego na ten akt barbarzyństwa.

Dodał, że Polska przez 30 lat od rozpadu Związku Sowieckiego włożyła wiele pracy w pielęgnowanie miejsc pamięci na terytorium Białorusi.

– Przez te 30 lat rządy Białorusi się na to zgadzały. Teraz widzimy całkowicie niezrozumiały, bardzo niepokojący i bardzo smutny odwrót od polityki zakorzenienia w cywilizacji chrześcijańskiej, cywilizacji europejskiej; w  cywilizacji chrześcijańskiej – podkreślmy – także w rozumieniu prawosławnym. Reżim Łukaszenki się nawet od tego odcina – mówił gość „Aktualności dnia”.

Bezczeszczenie grobów przywodzi na myśl bestialskie praktyki Sowietów.

– To Sowieci wjeżdżali czołgami na polskie cmentarze, burzyli cmentarze, burzyli kościoły, zamieniali kościoły na muzea ateizmu czy na jakieś magazyny. Stosunek władz sowieckich do kościołów był nieporównywalny z tym, co namiestnicy Sowietów robili na terenie Polski, co władze PRL-u robiły z kościołami. To jednak było coś dużo brutalniejszego, nieporównywalnie bardziej zaawansowanego. Ale myśleliśmy wszyscy, że to skończyło się w 1991 r. wraz z upadkiem Związku Sowieckiego. Teraz reżim białoruski przekracza kolejną granicę – podkreślał rozmówca Radia Maryja.

Wskazał, że jest to akt zemsty za to, że Polska popierała białoruską opozycję po sfałszowanych wyborach prezydenckich z 2020 roku.

– Najbardziej smutne jest to, że w tej antypolskiej kampanii, którą reżim Łukaszenki na Białorusi rozpętał, atakowana jest nie tylko Polska, ale także Polacy mieszkający na Białorusi – ludzie, którzy mieszkają na tej ziemi od wieków, którzy współtworzą tę ziemię od wieków, dziś są obywatelami Białorusi (chociaż oni z Polski nie wyjeżdżali, tylko granice się przesunęły i znaleźli się na Białorusi), lojalnymi wobec tego państwa, pragnącymi niepodległości, wolności dla tego kraju. Reżim prześladuje swoich własnych obywateli – obywateli pochodzenia polskiego. My na to się nie zgadzamy – mówił Jan Dziedziczak.

Zaznaczył, że sprzeciw Polski polega m.in. na informowaniu międzynarodowej opinii publicznej.

– Stanowczo interweniujemy u samych władz białoruskich, ale też opowiadamy o tej sprawie i staramy się połączyć siły, zainteresować tym tematem (zresztą skutecznie) różne instytucje międzynarodowe, takie jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, OBWE czy Radę Europy, oczywiście także Unię Europejską. Chcemy, żeby te wszystkie instytucje wolnego świata mówiły jednym głosem na temat prześladowań Polaków na Białorusi – wyjaśnił pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za granicą.

Podkreślił, że się to udaje. Władze Białorusi są jednak obecnie bardziej zależne od Moskwy niż wcześniej.

– Reżim Łukaszenki – to jest moja ocena – podpisał cyrograf z Kremlem w zamian za możliwość pozostania przy władzy po sfałszowanych wyborach w 2020 roku i dziś nie jest samodzielny. Wykonuje polecenia Kremla. Widzieliśmy to pół roku temu na polsko-białoruskiej granicy – wskazał rozmówca Radia Maryja.

Zwrócił uwagę, że Polacy mieli z Białorusinami niemal zawsze dobre stosunki.

– To jest bardzo przyjazny naród, łagodny, pokojowy, stąd też bardzo trudno reżimowi Łukaszenki wejść głębiej w wojnę z Ukrainą. Po prostu mieszkańcy jego zniewolonego kraju nie chcą tej wojny –  podkreślił Jan Dziedziczak.

Pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za granicą przypomniał, że naród białoruski to w dużej mierze następca Wielkiego Księstwa Litewskiego, z którym Polska przez kilka wieków tworzyła dobrze funkcjonującą unię.

Nieco inaczej wyglądały relacje polsko-ukraińskie, w których zdarzały się wyjątkowo tragiczne epizody, takie jak ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na polskich mieszkańcach Wołynia czy Małopolski Wschodniej, które osiągnęło apogeum w niedzielę 11 lipca 1943 roku. Obecnie jednak istnieją warunki sprzyjające budowaniu dobrych relacji opartych na prawdzie.

– Jesteśmy w historycznym momencie, bardzo dobrym momencie między Polską a Ukrainą. Ukraińcy się przekonali, kto jest ich prawdziwym przyjacielem – zaznaczył gość „Aktualności dnia”.

Jest to więc dobra okazja na polsko-ukraińskie rozliczenie z trudną przeszłością.

– Udawanie, że problemu nie było, nic nie da i prędzej czy później będzie to bomba z opóźnionym zapłonem – podkreślił Jan Dziedziczak.

Całość rozmowy jest dostępna [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj