[TYLKO U NAS] dr M. Szołucha: Hodowla zwierząt futerkowych jest działalnością wręcz proekologiczną

Futra naturalne rozkładają się w ciągu kilku lat. Futra sztuczne, czyli syntetyczne, powstałe na bazie produktów ropopochodnych, rozkładają się przez setki lat. To, co zostaje po hodowli zwierząt futerkowych, jest używane jako nawóz naturalny, czyli substytut nawozu sztucznego. Jest to ze wszech miar działalność prośrodowiskowa – powiedział w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja dr Marian Szołucha.

Ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula odniósł się do argumentów środowisk, które chcą wprowadzenia w Polsce zakazu zwierząt futerkowych.

Nieprawdą jest kolportowana w niektórych mediach informacja, że w branży hodowli zwierząt futerkowych pracuje niespełna 1000 osób – wskazał gość „Aktualności dnia”.

– W mediach kilka dni temu pojawiła się informacja, (…) – jej źródłem są pseudoekolodzy – jakoby na fermach w Polsce pracowało niespełna 1000 osób, ok. 900, przy czym wszystkie statystyki, nawet te oficjalne, rządowe, podają, że ferm w Polsce jest prawie 1200. Wypływa z tego logiczny wniosek, że w prawie 300 fermach zwierzęta oporządzają się same. Źródłem danych pseudoekologów jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. To samo w sobie stanowi najważniejszą manipulację, bo mówimy o gałęzi rolnictwa, a więc w pierwszej kolejności, jeśli chcemy zweryfikować te dane, to powinniśmy się zgłosić do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, a nie do ZUS – tłumaczył.

Prawie wszystkie fermy zwierząt futerkowych w naszym kraju są fermami o kapitale polskim, co wynika z danych Głównego Inspektora Weterynarii – zaznaczył dr Marian Szołucha.

– Według Głównego Inspektora Weterynarii, 98 proc. ferm z tych niespełna 1200 to są fermy o kapitale polskim. Mało tego, po roku 2000 nie powstała w naszym kraju ani jedna ferma czysto zagraniczna. Powstała zaledwie jedna ferma z mieszanym kapitałem, dokładnie polsko-holenderskim – podkreślił.

Ekonomista zwrócił uwagę, że nie wszystkie kraje europejskie wprowadziły u siebie zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Jeśli już do takich zakazów dochodziło – jak np. w Holandii – okres vacatio legis ustanawiano na 15 lat – dodał.

– Wiele krajów opiera się tymże zakazom. Ostatnio Estonia, bodaj już w pierwszym czytaniu, pomysł takiego zakazu odrzuciła. Czesi mniej więcej w tym samym czasie go uchwalili, tylko zwróćmy uwagę, wniknijmy w szczegóły, by dowiedzieć się całej prawdy o sytuacji, jaka tam miała miejsce. Otóż w Czechach produkcja całej tamtejszej hodowli zwierząt futerkowych była na poziomie jednej średniej wielkości polskiej fermy. (…) Jedynym krajem, który rzeczywiście miał hodowlę zwierząt futerkowych rozwiniętą na swoim terytorium i który zdecydował się na wprowadzenie zakazu, była i jest Holandia. Stało się to po wieloletniej dyskusji. (…) Ten zakaz został wprowadzony z (uwaga!) 15-letnim vacatio legis. W Polsce proponuje się – i to po autopoprawce tych, którzy projekt do laski marszałkowskiej wnieśli – 5-letnie vacatio legis – przypomniał gość „Aktualności dnia”.

Hodowla norek jest zajęciem proekologicznym, ponieważ żywi się ona odpadami z hodowli innych zwierząt, a ponadto tuszki norek przerabia się na paszę, która jest eksportowana – wskazał dr Marian Szołucha.

– Jedna norka zjada w ciągu kilku miesięcy swego życia 50 kg paszy, mączki, powstałej na bazie odpadów głównie z hodowli drobiu i przetwórstwa rybnego. Tymczasem tuszka, która pozostaje po uśmierconej norce, zresztą w sposób najbardziej humanitarny z możliwych i najbardziej humanitarny ze stosowanych w ogóle wobec zwierząt w gospodarstwach (te zwierzęta są po prostu usypiane), waży 1,5 kilograma i jest zresztą znowu przerabiana na paszę, wysyłana najczęściej za granicę, do Azji południowo-wschodniej – wyjaśnił.

Nie mają potwierdzenia w faktach stwierdzenia pseuodoekologów o rzekomym dręczeniu zwierząt futerkowych – ocenił gość „Aktualności dnia”. Dzieje się tak z powodu rygorystycznych i częstych kontroli ferm hodujących te zwierzęta – tłumaczył.

– Hodowla zwierząt futerkowych jest najczęściej kontrolowaną przez państwo, przez Najwyższą Izbę Kontroli, przez inspekcję weterynaryjną, Inspekcję Ochrony Środowiska, a nawet Inspekcję Budowalną, gałęzią rolniczą w Polsce. 97 proc. ferm raz do roku jest kontrolowanych przez czynniki państwowe. Po drugie, samym hodowcom zwierząt futerkowych z powodów logicznych, z pobudek czysto merkantylnych, zależy na tym, by zwierzęta miały się jak najlepiej, by były odżywione, by miały wystarczającą przestrzeń do życia, bo jeśli tak nie będzie, to okrywa włosowa będzie złej jakości, nie da się jej sprzedać za godziwą, przyzwoitą cenę – podsumował ekonomista.

Całość rozmowy z dr. Marianem Szołuchą w „Aktualnościach dnia” dostępna jest [tutaj].

RIRM

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl