Spada liczba zatruć dopalaczami
Dopalacze nadal są groźne i popularne, ale w porównaniu do lat ubiegłych sięga po nie coraz mniej osób. Mniej osób z powodu zatruć dopalaczami trafia też do szpitali.
Szpital Raszei w Poznaniu to jedna z wielu placówek, do której trafiają osoby, które zatruły się dopalaczami. Do niedawna w każdym tygodniu na oddziale toksykologii pojawiało się kilka nowych osób. Dzisiaj sytuacja się poprawiła.
– Jest mniej zdecydowanie pacjentów, którzy używają tego rodzaju środki i po ich użyciu trafią do naszego oddziału. Także, zdecydowanie w porównaniu do lat poprzednich widzimy taką tendencje malejącą – wyjaśnia Eryk Matuszkiewicz, internista i toksykolog z poznańskiego szpitala Raszei.
W ubiegłym roku w samym tylko Poznaniu dopalaczami zatruło się ponad dwieście osób. W tym roku zatruć jest mniej.
– Od stycznia do 22 lipca zarejestrowaliśmy 55 przypadków, czyli zgłoszono 55 osób, które były hospitalizowane właśnie z powodu podejrzenia zatrucia dopalaczami – mówi Cyryla Staszewska z poznańskiego sanepidu.
W stolicy Wielkopolski tak jak w wielu innych miastach problem dopalaczy istniał od dawna. Jeszcze kilka lat temu placówki, w których je sprzedawano wyrastały jak grzyby po deszczu.
– One w różnych miejscach miasta Poznania powstawały, pod dziwnymi nazwami i ciężko było je na początku rozszyfrować. Dopiero jak ktoś zgłosił, to wiedzieliśmy, że tam jest coś niebezpiecznego – podkreśla radna Poznania Lidia Dudziak.
Dzisiaj handel dopalaczami kwitnie głównie w internecie. W walce z tymi niebezpiecznymi substancjami pomogła nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
– To rzeczywiście ma przełożenie na malejącą liczbę użytkowników dopalaczy – wskazuje internista, toksykolog Eryk Matuszkiewicz.
Za posiadanie znacznej ilości dopalaczy można trafić do więzienia nawet na 3 lata. Za handel dopalaczami grozi z kolei 12 lat. Nowe przepisy przewidują rejestr zatruć i zgonów pod wpływem dopalaczy. Każde zatrucie musi być zgłoszone do Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
TV Trwam News/RIRM