Podatek od sklepów wielkopowierzchniowych

Rząd ponownie odwleka w czasie wprowadzenie podatku handlowego. Czeka na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ekonomiści są podzieleni. Niektórzy wskazują, że podatek, jeśli zostałby wprowadzony, uderzy także w konsumentów.

Podatek od sklepów wielkopowierzchniowych stał się osią sporu na linii rząd – Komisja Europejska.

– Unia Europejska wszczęła przeciwko Polsce postępowanie w tym zakresie, uznając, że podatek progresywny może stanowić nieuprawnioną pomoc publiczną dla tych mniejszych firm, które są w uprzywilejowanej pozycji – przypomniał ekonomista Mariusz Kękuś.

Tych argumentów nie podzielił sąd Unii Europejskiej, ale nawet ten wyrok nie przeciął konfliktu.

– Komisja Europejska zaskarżyła decyzję sądu europejskiego do TSUE. Sprawa zostanie odwleczona w czasie – wskazał Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”.

Rząd musiał odłożyć podatek w czasie. Tym razem do 1 lipca przyszłego roku.

– Rząd nie ma w tej chwili innego manewru, jak poczekać na ten wyrok – podkreślił przedstawiciel NSZZ „Solidarność”.

Ale pojawia się pytanie, czy ten podatek – uznawany za potrzebny jeszcze cztery lata temu – jest tak samo potrzebny dziś?

– Problem w tym, że bardzo mocno rozwija się w naszym kraju system franczyzowy, który polega na tym, że mamy w Polsce jeden wielki organizm, np. taką wielką hurtownię, która dokonuje centralnych zakupów różnego rodzaju towarów i usług, i z nią podpisują umowy małe sklepy – mówiłekonomista Marek Zuber.

A wtedy taki podatek może uderzyć także w małe sklepy, które w tych wielkich hurtowniach kupują towary po niższych cenach. Już teraz rosną ceny żywności. Dlatego podatek od sklepów wielkopowierzchniowych może odbić się także na naszych portfelach. Choć tutaj opinie są podzielone.

– Jest na tyle duża konkurencja, że ten podatek będzie przerzucony na sieć handlową i kompletnie nie dotknie konsumentów – wskazał Mariusz Kękuś.

– Z dużym prawdopodobieństwem nie uda się w taki sposób zbudować tego podatku, żeby nie przeniósł się on na ceny – powiedział z kolei Marek Zuber.

Jeśli Trybunał Sprawiedliwości UE zablokuje podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, rząd już teraz ma nowe rozwiązanie.

– To jest podatek wprowadzony od sklepów wielkopowierzchniowych, ale nie od obrotu, nie od poziomu uzyskiwanych dochodów, ale od trudności, jakie taki sklep tworzy w tkance miejskiej – akcentowała Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju.

Takie trudności to np. korki. To rozwiązanie, które jest już znane w krajach Unii. I nie spotkało się z żadną interwencją Komisji Europejskiej.

– To jest opłata od negatywnych skutków, jakie niesie ze sobą funkcjonowanie dużych hipermarketów w centrach miast – podkreślił Mariusz Kękuś.

Ekonomista zwrócił uwagę, że dziś rząd nie przedstawił żadnych szczegółów dotyczących takiego podatku. Na razie wciąż jest to plan „B”.

W dyskusję o opodatkowaniu sklepów włączyła się NSZZ „Solidarność”. I zwróciła uwagę na sytuację pracowników.

– Jako związek domagamy się również, aby w tej chwili podwyższyć wynagrodzenia pracownikom handlu, bo są na to środki, są na to rezerwy – wskazał Alfred Bujara.

Te rezerwy to – jak mówił przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” – wysoka efektywność polskich pracowników handlu, która nie idzie w parze z wynagrodzeniami. Pracownicy dużych sklepów zarabiają w Polsce nawet 3-krotnie mniej niż w krajach zachodnich, w tych samych sieciach handlowych – alarmuje „Solidarność”.

TV Trwam News