[NASZ WYWIAD] Ekstraklasa. Reanimacja po krakowsku – Socios wsparciem dla stojącej na krawędzi Wisły

lasa. Widmo upadku, jakie zajrzało w oczy Wiśle Kraków, zmotywowało jej kibiców do ogromnego wsparcia klubu. Fani nie ograniczają się jedynie do pojawienia się na stadionie i dopingu. Organizowane są liczne zbiórki pieniędzy, by chociaż w niewielkim stopniu wesprzeć bieżącą działalność. Kibice Wisły zawiązali Stowarzyszenie Socios Wisła Kraków, które choć młode plany ma ambitne. Czy Wiślacy przyjęliby pomoc od fanów Cracovii? Za ile pracuje się w Stowarzyszeniu? Dlaczego przeprowadzono zbiórkę dla piłkarzy, którzy podpisali kontrakty na kwoty, o jakich niejeden kibic może tylko pomarzyć? O działalności i planach Stowarzyszenia Socios Wisły Kraków rozmawiamy z prezesem Witoldem Ekielskim i wiceprezesem Robertem Sermakiem. Zapraszamy!


Działanie zarządu, który doprowadził do obecnej sytuacji w Wiśle pozwalają ufać mu jeszcze na tyle, by wspierać Wisłę i wierzyć, że pomoc, którą organizujecie, faktycznie zostanie wykorzystana tak, jak powinna? Mówicie, że przekażecie środki klubowi, jeśli zarząd wyda je tak, jak będzie chciało tego Stowarzyszenie.

Witold Ekielski: My nie jesteśmy od tego, żeby oceniać zarząd. Jesteśmy od tego, żeby pomagać Wiśle i organizować tę pomoc w taki sposób, żeby być fair wobec naszych członków. Uznaliśmy, że jest wiele osób, które chcą dla Wisły coś zrobić, że warto dlatego stworzyć organizację, za pośrednictwem której uda się tę pomoc zorganizować.

Robert Sermak: Cała idea Socios już od dłuższego czasu przewijała się w rozmowach kibiców Wisły czy na forach internetowych. Dość długo o tym myśleliśmy. Natomiast sytuacja, która wyniknęła w lipcu – wypowiedzenie Wiśle stadion – skłoniła nas do tego, by wspólnie rozpocząć realizację tego pomysłu.

Kto i na jakich zasadach może do Was dołączyć?

R.S.: Żeby dołączyć do Socios, wystarczy wypełnić deklarację członkowską dostępną na naszej stronie internetowej oraz opłacić wpisowe. Po podjęciu uchwały przez Zarząd informujemy daną osobę o przyjęciu jej w poczet członków naszego stowarzyszenia.

Niekoniecznie trzeba być kibicem Wisły?

R.S.: Kto chce pomagać Wiśle, ten pomaga.

Przyjęlibyście pomoc od kibiców Cracovii? Różne znamy przypadki takich zachowań. Bayern pomógł kiedyś Borussii ochronić się przed bankructwem.

W.E.: Statut nam tego zabrania. Jest w nim wprost napisane, że Stowarzyszenie jest organizacją ludzi, którym Wisła jest bliska – a ciężko, żeby była bliska kibicom Cracovii. Świat jest bardzo różnorodny i pozwala na różne postępowanie różnych osób. Natomiast statut reguluje konkretne zasady, i zgodnie z nimi Stowarzyszenie działa.

Idea socios, której korzenie w dużej mierze powiązane są z FC Barceloną, zakłada, że kibice mają realny, choć oczywiście nie kluczowy, wpływ na to, co dzieje się w ich klubie. Co oferuje swoim członkom Stowarzyszenie Socios Wisły Kraków?

R.S.: To dość częste pytanie, które zadają nam ludzie chcący do nas dołączyć. W dalekosiężnych planach chcemy, by nasze stowarzyszenie miało realny wpływ na decyzje klubu, poprzez posiadanie akcji klubu w przyszłości. Natomiast trudno oczekiwać, żebyśmy obecnie (gdy startujemy i mamy niewielkie środki) mogli wymagać czegoś od klubu, żeby pozwolono nam mieć jakiś wpływ na decyzje. Owszem, chcemy by tak było, ale wiemy, w jakim miejscu na ten moment jesteśmy

Na byciu udziałowcem miałoby się skończyć, czy w perspektywie jakiegoś czasu chcielibyście przejąć klub w całości i nim zarządzać?

W.E.: Akcjonariusz zawsze ma władzę i obowiązki w spółce adekwatne do ilości akcji. Przejęcie klubu i zarządzanie nim jest poza naszymi możliwościami, ale objęcie trzech procent akcji jest w naszym zasięgu już teraz.

R.S.: To ma być pewien fundament, ale na pewno nie myślimy o byciu głównym właścicielem.

W.E.: Na razie jesteśmy stowarzyszeniem, które zrzesza ludzi i w dość szybkim tempie przyjmuje kibiców w poczet członków. To powoduje, że nasze możliwości szybko rosną. Choć jesteśmy młodą organizacją, to skala wzrostu pozwala nam już teraz, każdego miesiąca, mieć składki na poziomie 25 tys. złotych. Zachowując napływ dziesięciu osób dziennie, powiększamy tę wartość o co najmniej 15 tys. złotych co miesiąc. Dzisiaj jesteśmy organizacją, która stworzyła możliwość do tego, by pomóc klubowi zgodnie z naszym hasłem „Ty wspierasz, Ty decydujesz”. Poza tym, to co ważne, to warunek, że środki przekazujemy wyłącznie wtedy, gdy mamy pewność, że trafią tam gdzie nasi Socios zdecydowali.

Zdecydowali, tzn. ile osób decyduje?

R.S.: Decydują wszyscy. W chwili obecnej (rozmawialiśmy 8 grudnia – red.) 378 osób.

Pojawiły się pogłoski o ewentualnej zmianie zarządu i nowych inwestorach. Wy, jako kibice, liczycie na to, że taka zmiana nastąpi?

W.E.: Oczywiście, marzy mi się, by Wisła miała Zarząd, który stawiany będzie wszystkim klubom za wzór, ale nie jest naszą rolą wygłaszanie publicznie opinii na temat zarządzania klubem. Każdemu z nas dobro Wisły, jej tradycja i rozwój leży na sercu. Chcemy się zastanawiać jak mądrze pomagać, a nie błyszczeć w mediach, punktując słabości Zarządu.

R.S.: Jak zapewne każdy kibic jesteśmy za tym, żeby przyszedł inwestor, który byłby w stanie wprowadzić Wisłę na wyższy poziom, bo – nie oszukujmy się – aktualnie sytuacja finansowa jest bardzo słaba. Nie mamy natomiast pełnych danych, nie mamy wglądu w finanse klubu. Możemy tylko prywatnie oceniać to, co słyszymy w mediach. Nie mamy takiego kontaktu z klubem, żeby być pewnym swojego zdania.

Ile udało się do tej pory zebrać pieniędzy? Na jakie cele zostaną one przeznaczone?

R.S.: W chwili obecnej z samych składek mamy zebraliśmy około 50 tys. złotych. W akcji, którą zorganizowaliśmy „na szybko” dla piłkarzy za ich profesjonalną postawę w mijającej rundzie, zebraliśmy dodatkowo ponad 40 tys. złotych.

W poniedziałek zakończyło się pierwsze głosowanie dotyczące rozdysponowania pieniędzy uzyskanych ze składek. Członkowie stowarzyszenia zdecydowali, że pierwszym celem, który sfinansujemy, będzie remont oraz wyposażenie szatni Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków. Jest to pomysł wspierający rozwój najmłodszych sportowców Wisły, co jest dla nas szczególnie ważne. Całe przedsięwzięcie powinno zamknąć się w kosztach ok. 25 tys. zł.

W jaki sposób głosowano?

R.S.: Głosowanie przebiega mailowo. Na podstawie przysyłanych do nas wiadomości weryfikujemy głosy. Każdy ma siłę głosu zależną od składki, którą zadeklarował – 50 zł (1 głos), 100 zł (2 głosy) lub 200 zł (4 głosy).

Kontakt jest ograniczony tylko do internetowego czy jakieś spotkania, na których kibice mogli przedstawić swój punkt widzenia, były organizowane?

R.S.: Zależało nam na tym, żeby spotkać się w większym gronie. Takie spotkanie miało miejsce około miesiąc temu. Spotkaliśmy się w restauracji „u Wiślaków”. Było tam około 30-40 osób. Po krótce przedstawiliśmy cele Stowarzyszenia, rozmawialiśmy na temat tego, co możemy robić, jak powinno wyglądać działanie Socios. Zależy nam na tym, żeby to nie sam zarząd decydował o tym, w jakim kierunku pójdzie Stowarzyszenie, lecz wszyscy jego członkowie. My jesteśmy od tego, żeby te zmiany wprowadzać w życie.

To są kibice, którzy już teraz aktywnie angażują się w działanie Stowarzyszenia i od początku przedstawiają swoje pomysły?

W.E.: To wbrew pozorom trudne pytanie, bo są wśród nas osoby, które mają czas, żeby nam pomóc i są osoby, które z racji swoich ograniczeń czasowych po prostu płacą składki. Poza tym jesteśmy też zbyt młodą organizacją, by wiedzieć wszystko o naszych członkach. Oni również nie mieli mnóstwa okazji, by zaoferować nam swoją pomoc. Niedawno otworzyliśmy forum, gdzie każdy może rzucić swój pomysł, można zgłaszać się z nimi także na adres mailowy. Każdy, kto chce coś zrobić, może do nas napisać. Dzięki temu współpracę z nami rozpoczął reżyser znanych polskich seriali. Wspólnie nakręcimy spot reklamowy, który pojawi się w jednej z telewizji. Pojawił się u nas także specjalista do spraw mediów z jednego z bardziej znanych krakowskich think tanków.

R.S.: W deklaracji mamy odpowiednią rubrykę, gdzie kibic, który mógłby nam w jakiś sposób pomóc, może napisać, czym się zajmuje i jaki rodzaj wsparcia może w związku z tym zaoferować.. My te deklaracje sprawdzamy, jesteśmy w kontakcie z takimi osobami. Przykładowo dzięki uprzejmości grafika komputerowego powstała nasza strona internetowa. Takie osoby są zawiadamiane, że potrzebujemy pomocy i następnie razem planujemy współpracę.

Jakie są koszty utrzymania Stowarzyszenia?

W.E.: Jesteśmy społecznikami. Za nic, co robimy, nie pobieramy wynagrodzeń. Zarząd, który to robi wszystko społecznie. Natomiast jeżeli mamy działać profesjonalnie, to pojawiają się jakieś koszty. Do tej pory naszym jedynym wydatkiem były ulotki promujące Stowarzyszenie. Jesteśmy też bardzo wdzięczni naszym członkom, którzy chętnie deklarują swoją pomoc. To pozwala nam nie ponosić wielu kosztów. Jeden z naszych członków wykonał dla nas roll-upy i ulotki, dzięki czemu w zeszłym miesiącu nasze wydatki wyniosły tylko 140 złotych. Co miesiąc publikujemy raporty finansowe, ponieważ zależy nam na wiarygodności.

W perspektywie długofalowej będzie wyglądało to podobnie? Nie będzie wynagrodzeń za pracę?

R.S.: Tak zakładamy. Nie wiemy, jak to się rozwinie. Można zakładać, że będziemy mieli 200 tys. członków jak Barcelona, ale wtedy nie wyobrażam sobie, żeby takie Stowarzyszenie działało tylko charytatywnie.

W.E.: Na pewno wtedy kogoś zatrudnimy, bo będzie trzeba stworzyć sekretariat, tak żeby ktoś pewne rzeczy ewidencjonował. Już teraz sprawdzanie, czy 360 osób zapłaciło miesięczną składkę angażuje czasowo. Jeśli takich osób ma być kilka tysięcy to, aby działać profesjonalnie, będziemy musieli kogoś zatrudnić.

Socios Górnika Zabrze mieli problem, bo klub nie chciał pomocy, którą oferowali. Pani Marzena Sarapata wraz z całym zarządem nie jest już tak aktywna, przynajmniej medialnie. Macie kontakt z Panią prezes?

W.E.: Jesteśmy jedną z wielu, pewnie setek spraw, które Pani prezes ma na głowie, dlatego podczas naszego codziennego funkcjonowania mamy wskazaną osobę, z którą się kontaktujemy. Ten kontakt jest bardzo dobry. Nasza współpraca odbywa się w taki sposób, że klub ma prawo zgłosić własną propozycję w każdym głosowaniu, które decyduje o tym, na co wydamy zgromadzone środki.

R.S.: Jeżeli chodzi o kontakt z zarządem, nie mieliśmy do tej pory problemu, by się z nim porozumieć. Jeżeli mieliśmy potrzebę skontaktować się z zarządem bezpośrednio, nie było takiego problemu. Ustaliliśmy z klubem, że żeby nie zamęczać Pani prezes jakimiś błahostkami, będziemy kontaktować się z wyznaczoną osobą.

Wasze wsparcie będzie ograniczać się tylko do pierwszej drużyny?

W.E.: Możemy też wspierać – w każdej potrzebnej formie – Akademię. Dzieci to przyszłość klubu. To, jakie warunki im stworzymy, może decydować o tym, czy więcej będzie takich Jakubów Błaszczykowskich czy nie. Czy spośród utalentowanych dzieci będziemy mogli wyselekcjonować grupę najzdolniejszych i wychować ją w duchu wiślackim na piłkarzy Białej Gwiazdy.

W Statucie Socios zapisano, że jednym z celów jest likwidacja barier w dostępie do imprez sportowych osób w trudnej sytuacji, których organizatorem jest Wisła Kraków S.A. W jaki sposób będziecie to robili?

W.E.: Chodzi nam o to, że są wśród kibiców Wisły osoby, które z racji sytuacji, w której się znalazły, nie mają pieniędzy, by pójść na mecz, na który bilet kosztuje na przykład 55 złotych. Stąd też pojawił się pomysł, że moglibyśmy wspierać klub kupując jakąś partię biletów i przekazując w ten sposób pieniądze, a z drugiej strony robiąc coś społecznego.

Ostatnio akcja #KibicePiłkarzom odbiła się szerokim echem. Dlaczego zdecydowaliście się na taką akcję? Piłkarze nie zarabiają przecież małych pieniędzy. Większość miała możliwość, by coś odłożyć.

R.S.: Mnóstwo ludzi domagało się i pisało: „Nie dajcie pieniędzy zarządowi, dajcie je piłkarzom”. Wiemy, że zebrane środki to będzie tylko kropla w morzu potrzeb. Dla nas jest to symboliczne podziękowanie piłkarzom. Z tego, co się mówi, oni od czerwca nie otrzymują wynagrodzenia. Tak naprawdę każdy z nich mógłby złożyć papiery o zerwanie kontraktu z winy klubu. Nie robią tego. Mało tego, osiągają fajne wyniki, walczą na całego dla klubu i za tę postawę chcemy im podziękować. Taki najprostszy sposób przyszedł nam do głowy. Jak to będzie odebrane przez piłkarzy? Myślę, że pozytywnie. Nie wiemy, jak to będzie podzielone. Być może dostaną to najmłodsi chłopacy, którzy nie zarabiają wielkich pieniędzy. Wątpię, żeby starsi piłkarze sięgnęli po te środki.

W.E.: Te słowa są ważne. Skoro mnóstwo ludzi chce pomagać, to utworzyliśmy taką organizację, by ta chęć pomocy mogła się w jakiś sposób zamienić w czyny. Trudno mówić, że piłkarze mają wielkie kontrakty, podczas gdy nie mają wypłacanych pieniędzy i nie mają nic na koncie.

R.S.: To przede wszystkim wymiar symboliczny. Chcemy im pokazać, że jesteśmy z nimi i podziękować za to, że zachowali się profesjonalnie. Niewielu piłkarzy byłoby z klubem przez sześć miesięcy, nie otrzymując ani złotówki. Nie wiemy tego do końca, ale o tym się mówi, a klub temu nie zaprzecza, więc podejrzewam, że jest to prawda.

Pojawiły się też głosy, że tych zbiórek jest za dużo. Wiele osób na forum pisało „Okej, wesprę tę akcję, ale chyba za dużo już tych zbiórek. Tu daj, tam daj…”

W.E.: Myślę, że to dobre, że wśród ludzi pojawia się chęć pomocy Wiśle. My jesteśmy jedną z wielu takich inicjatyw. Jeśli ludzie chcą pomagać Wiśle za naszym pośrednictwem, to do nas zapraszamy, jeśli będzie chciał pomóc w Wiśle w inny sposób, to też będziemy z tego powodu radzi.

R.S.: Zamysłem przy powołaniu Socios było to, że chcemy zrobić poważny fundament, który oferować będzie liczące się wsparcie. Im więcej organizacji, tym mniejszą będą miały siłę przebicia w klubie. Ale to już kwestia tego, jak kto to postrzega. Naszym celem jest to, żeby Socios było jednym z filarów funkcjonowania Wisły.

W.E.: Na pewno wśród kibiców jest wielki kapitał społeczny i chęć pomocy. Mówiąc językiem ekonomicznym, jest coś takiego jak efektywność wykorzystania tej pomocy. Jedna duża organizacja efektywnie wykorzysta tę pomoc. Jeśli będą pojawiały się inne akcje, które mogłyby pomóc Wiśle, to nie będziemy z nimi walczyć, tylko raczej się z tego cieszyć. Zawsze jesteśmy też otwarci na to, by osoby chcące coś robić do nas dołączyły i na to, by inne organizacje mogły się z naszą połączyć.

Udało się zebrać wokół Stowarzyszenia firmy, które wyraziły chęć współpracy?

R.S.: W chwili obecnej jesteśmy na etapie tworzenia oferty dla firm, kontaktów z firmami. Na początku mamy troszkę za mało czasu, żeby złapać za ogon wszystkie sroki. Chcemy się skupić na tym, żeby do końca roku przyjąć jak największą ilość członków. Myślę, że w tym terminie stworzymy też już ofertę dla firm. Członkowie Socios wielokrotnie o to pytali \. Są ludzie, którzy płacą u nas składki, mają swoje firmy i czekają na coś, bo mogliby przekazywać większe środki. Nie chcemy jednak robić tego na łapu-capu. Chcemy, by było to profesjonalne.

W.E.: Tak, ważne jest, by było profesjonalnie. Profesjonalizm buduje wiarygodność. Jeśli chcemy być wiarygodni, to nie możemy robić wielu rzeczy w sposób nieprzygotowany.

R.S.: Jest członek Socios, który chce nam pomóc tę ofertę przygotować. Przeglądałem stronę internetową Socios Górnika, widziałem ich prezentację skierowaną do firm. Chcielibyśmy, by to, co zrobimy wyglądało równie profesjonalnie. Myślę, że tak to powinno wyglądać, a nie na zasadzie maila: „Mamy dla Pana ofertę. Płać pan 500 złotych”.

Wśród kibiców panuje duży strach przed tym, że Wisła faktycznie może upaść?

W.E.: Dużo się o tym mówi, ale Kibice są z klubem na dobre i złe.

R.S.: Być może upadlibyśmy z nieco wyższego konia niż na przykład Widzew, bo ten klub miał problemy przez dłuższy czas. My nie mamy ich tak długo. Pewnie na początku kibice byliby zrezygnowani, ale podejrzewam, że bardzo szybko nastąpiłaby odbudowa. Wiem, że niektórzy kibice mówią o tym, że to byłoby najlepsze rozwiązanie – zacząć wszystko od zera. Ja uważam, że to nie byłby dobry pomysł, bo mamy troszkę inne warunki w Krakowie, mamy dużego rywala. Nie możemy liczyć na miasto w kwestii odbudowy klubu, bo miasto wspiera już Cracovię.

Nie oczekujecie takiej pomocy od miasta?

R.S.: Jako kibice pewnie, że oczekujemy. Chcielibyśmy, żeby była przynajmniej na podobnym poziomie, jak jest dla drugiego krakowskiego klubu. Moim zdaniem jednak sama pomoc miasta dla klubu to patologia i nie powinno to być w taki sposób robione. Słyszę, że w Zabrzu Górnik potrafi otrzymać od miasta 30 mln złotych, podczas gdy w Krakowie Wisła ma minus 3 mln złotych, bo tyle kosztuje wynajęcie stadionu.

Więc patologią nie jest sam fakt tego, że miasto pomaga, tylko to, że Wisła nie dostaje pieniędzy?

R.S.: Nie, nie, patologią jest pomoc miejska. Często zarzuca się Wiśle, że chcemy pomocy od miasta. Ale jak mamy startować z tego samego pułapu, skoro część klubów finansowana jest z miejskich pieniędzy, a my tych pieniędzy nie mamy. Myślę, że byłoby w porządku, gdyby żaden klub nie był finansowany z miejskich funduszy.

Idea Socios Wisły będzie trwała nawet po ewentualnym upadku klubu?

R.S.: Będzie wtedy trwała prawdopodobnie jeszcze mocniej.

W.E.: Gdyby Wisła upadła, na pewno wyzwoliłoby to wielką energię związaną z chęcią odbudowy klubu. Jestem tego absolutnie pewien. Już dziś widzę wiele dobrej energii, nadziei i wiary, że wspólnie, razem my Kibice Wisły stworzymy coś wielkiego i wyjątkowego.

Wojciech Heron/Sport.RIRM

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl