Liga Światowa. Brazylia tym razem zbyt silna dla Polaków

Polscy siatkarze tym razem nie sprawili niespodzianki i przegrali z Brazylią 1:3 (21:25, 25:20, 17:25, 19:25) w drugim meczu drugiego turnieju w rozgrywkach Ligi Światowej, który odbywa się w bułgarskiej Warnie. To trzecia z rzędu porażka biało-czerwonych, którzy w tabeli I Dywizji plasują się na szóstym miejscu.


Polacy z pewnością czuli dużą złość po wczorajszym meczu z Bułgarami, który przegrali 2:3, mimo prowadzenia 2:1 w setach. Wiadomo było, że o punkty z Brazylią będzie dużo trudniej, jednak podopieczni Ferdinando di Giorgiego potrafili już pokonać Canarinhos podczas pierwszego turnieju tegorocznej „światówki”, rozgrywanego we włoskim Pesaro. Wiadomo było, że biało-czerwoni wystąpią bez kontuzjowanego Michała Kubiaka. Szkoleniowiec polskiej reprezentacji nie bał się postawić od początku spotkania na młodych: Bartłomieja Lemańskiego oraz Aleksandra Śliwkę.

Początek pierwszego seta to dobra gra Brazylijczyków w polu zagrywki i błędy własne Polaków. W efekcie na pierwszą przerwę techniczną Canarinhos schodzili przy prowadzeniu 8:4. W kolejnych minutach zaczął pracować nasz blok, jednak było to zbyt mało, aby zniwelować straty do rywali. Przy stanie 15:11 siatkarze z Ameryki Południowej zdobyli trzy punkty z rzędu, na co trener Di Giorgi zareagował podwójną zmianą, a potem wpuścił jeszcze na parkiet Artura Szalpuka. Roszady nie przyniosły jednak efektów, gdyż nasi reprezentanci zbyt często mylili się w ataku. Do tego dochodziły popsute zagrywki. Przy stanie 22:16 z grze Brazylii zaczęło zgrzytać. Blok biało-czerwonych i dwa błędy w ataku sprawiły, że przewaga Canarinhos stopniała (23:20). Na nieszczęście dla Polaków rywale nie pozwolili się jednak dogonić i ostatecznie wygrali pierwszą partię 25:21.

Drugą odsłonę polscy siatkarze rozpoczęli od prowadzenia 1:0 i 2:1, ale od tego momentu do głosu zaczęli dochodzić rywale, którzy chętnie próbowali ataków środkiem. Do tego dołożyli jeszcze dobrą grę w defensywie. Wystarczyło to do tego, aby na pierwszą przerwę techniczną zejść przy prowadzeniu 8:5. Chwilę później po bloku na Lucarellim zrobiło się tylko 9:8 dla Brazylii. To poddenerwowało siatkarzy z Ameryki Południowej, którzy szybko odskoczyli na cztery punkty (12:8). Kolejne błędy biało-czerwonych przeplatane były pojedynczymi blokami oraz dobrymi zagrywkami. Polacy doskoczyli na dwa punkty (18:16), jednak Canarinhos nie dali naszym zawodnikom możliwości doprowadzenia do remisu. Najpierw asem serwisowym popisał się Lucarelli, a kilkadziesiąt sekund później w siatkę uderzył Bieniek i Polacy przegrali druga partię 20:25.

Biało-czerwoni nieźle weszli w trzeci set. Poprawa na polu zagrywki sprawiła, że podopieczni Ferdinando de Giorgiego na pierwszą przerwę techniczną zeszli przy skromnej przewadze (8:7). Chwilę później Polska prowadziła już 10:7. W dalszych fragmentach nasi reprezentanci grali nieco bardziej urozmaiconą siatkówkę. Ataki ze środka i z drugiej linii dały prowadzenie 14:10. Skuteczność w ataku i szczelny blok sprawiły, że biało-czerwoni doprowadzili do stanu 19:12. Szkoleniowiec rywali zareagował zmianami, jednak Polacy ani myśleli zwalniać tempa. Mimo kilku błędów nasi siatkarze nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w trzecim secie. Polska zwyciężyła w tej odsłonie 25:17 i dała nadzieję na to, że jest w stanie powalczyć o odwrócenie losów tego pojedynku.

Pierwsza część czwartego seta minęła pod znakiem popsutych zagrywek z obu stron. Z tego chaosu szybciej wydobyli się biało-czerwoni, którzy po asie serwisowym Grzegorza Łomacza oraz skutecznym sfinalizowaniu akcji przez Artura Szalpuka zeszli na przerwę techniczną przy jednopunktowym prowadzeniu (8:7). Kolejne akcje do wymiana ciosów punkt za punkt. W dalszym ciągu jedni i drudzy marnowali zagrywki. Przy stanie 17:16 dla Brazylijczyków Polacy popełnili błąd przy przeprowadzeniu zmiany, w efekcie czego musieli radzić sobie bez rozgrywającego. Rywale szybko wykorzystali ten fakt i już chwilę później było 20:16 dla Canarinhos. Biało-czerwoni próbowali jeszcze odrobić straty, jednak zawodnicy z Ameryki Południowej dobrze radzili sobie w ataku. Gdy po niecelnej zagrywce Grzegorza Łomacza przeciwnicy mieli piłkę meczową, stało się jasne, że tego meczu już nie uda się wygrać. Chwilę później źle przyjął Bartosz Kurek i to Brazylia mogła cieszyć się z wygranej.

Polacy rozegrają podczas turnieju Ligi Światowej w Warnie jeszcze jedno spotkanie. Ich rywalem będą Kanadyjczycy. Ten mecz rozpocznie się jutro o godz. 15:30. W tabeli grupy 1 LŚ biało-czerwoni zajmują szóste miejsce z dorobkiem 6 punktów.

***

Brazylia – Polska 3:1

(25:21, 25:20, 17:25, 25:19)

Brazylia: Renan Buiatti (18), Ricardo Lucarelli (14), Lucas Saatkamp (11), Mauricio Borges (10), Mauricio Souza (9), Bruno Rezende i Tiago Brendle (libero) oraz Rodrigo Leao (1), Douglas Souza (1), Eder Carbonera, Murilo Radke, Thales Hoss (libero)

Polska: Bartłomiej Lemański (12), Dawid Konarski (11), Bartosz Kurek (11), Mateusz Bieniek (10), Aleksander Śliwka (2), Fabian Drzyzga i Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Wojtaszek (libero), Artur Szalpuk (9), Maciej Muzaj (6), Grzegorz Łomacz (1), Karol Kłos

Sport.RIRM

drukuj