[KOMENTARZ] Ekstraklasa. Maciej Stolarczyk zdaje egzamin w Wiśle Kraków

Po Kiko Ramirezie i Joanie Carrillo Wisła Kraków zdecydowała się na zatrudnienie Macieja Stolarczyka. Szkoleniowiec bez doświadczenia, za to niezwykle przywiązany do Białej Gwiazdy udowodnił, że był to dobry ruch. Wiślacy chcą grać w piłkę i potrafią to robić.


W letnim okienku transferowym Wisłę Kraków opuściło kilku ważnych zawodników. Carlitos, król strzelców Ekstraklasy ubiegłego sezonu, odszedł do Legii Warszawa. Pol Llonch biega teraz po boiskach holenderskiej Eridivisie, Patryk Małecki przeniósł się do Spartaka Trnawa, a Arkadiusz Głowacki zakończył karierę. To zaledwie kilka ruchów „ubytków” klubu. Do Białej Gwiazdy przyszli z kolei Mateusz Lis oraz Dawid Kort, a z wypożyczeń powrócili m.in. Jakub Bartosz i Rafał Pietrzak. Ze względu na słabą sytuację finansową klubu nie można było liczyć na jakiekolwiek inne wzmocnienia, a jednak Maciej Stolarczyk odnalazł się w szarej rzeczywistości Wisły i zbudował solidny zespół. I to zespół przez duże „Z”.

Wcześniej Wisłę prowadziło dwóch hiszpańskich szkoleniowców, ale na dobrą sprawę najlepiej piłką zawodnicy Białej Gwiazdy operują dopiero teraz, pod wodzą Macieja Stolarczyka. Nowy trener wpoił zawodnikom swoją filozofię gry, która opiera się na utrzymywaniu przy piłce oraz wymianie szybkich podań. Były dyrektor sportowy Pogoni Szczecin trafił w Krakowie pod tym względem na podatny grunt. Wiślacy pojęcie o grze kombinacyjnej mają. W większości są też dobrze wyszkoleni technicznie, a więc futbolówka im w grze nie przeszkadza. Dodatkowo potrafią zagrać jeden na jednego, co ma znaczenie w wypracowaniu przewagi nad rywalem. Przykładem niech tu będzie akcja z ostatniego domowego meczu z Zagłębiem Lubin, do którego jeszcze kilkukrotnie będziemy się odnosić [więcej o meczu również tutaj]. Gospodarze w 14. minucie wychodzą z kontratakiem. Piłkę między sobą rozgrywają Rafał Boguski i Jesus Imaz. Przy sobie mają trzech-czterech rywali. Mimo to futbolówka swobodnie wędruje między nimi, po czym trafia do Martina Kostala. Skrzydłowy znajduje się w sytuacji sam na sam i trafia w słupek. Większość ligowców zakończyłaby kontratak zanim na dobre by się rozpoczął.

Przewaga to słowo, na które spory nacisk kładzie Maciej Stolarczyk. Szkoleniowiec krakowian postawił przede wszystkim na dominację w środku pola. Podczas meczu bardzo często przy atakach Wiślaków skrzydłowi schodzą do środka. To sprawia, że momentami znajduje się tam czterech czy nawet pięciu zawodników, którzy potrafią składnie wymieniać między sobą piłkę na małej przestrzeni. Nie inaczej było w spotkaniu z Zagłębiem, które zdecydowanie przegrało walkę o środek boiska i jedynie oglądało poczynania rywali. A ci czuli się w tej wymianie podań pewnie, nawet blisko „szesnastki” rywala.

W sytuacji, gdy skrzydłowi walczyli o środkową strefę, wiele miejsca robiło się w bocznych sektorach boiska. Te z kolei zapełniane były przez bocznych obrońców. Zarówno Rafał Pietrzak, jak i Jakub Bartkowski starali się wyczuć odpowiedni moment do ataku, po czym biegli ze wsparciem. Ich ruchy pozwalały na przenoszenie ciężaru gry ze środka właśnie na bok boiska. Wiślacy w ten sposób zyskiwali kilka, a nawet kilkanaście metrów. Mogli nawet zagrozić bramce rywala dośrodkowaniami. Próbowali to oczywiście robić. Choć większość prób była nieudana, to jednak jedna z nich przyniosła oczekiwany efekt. Vullnet Basha  zagrał do Martina Kostala, znajdującego się na skraju pola karnego. Rafał Pietrzak najpierw chciał zejść bliżej środka, ale widząc nadarzającą się okazję, obiegł Słowaka. Po chwili otrzymał futbolówkę i zacentrował w pole karne. Dośrodkowanie na bramkę zamienił Rafał Boguski. Było 2:0.

Kiedy któryś z bocznych obrońców ruszał z atakiem, wtedy tworzyła się luka. Ale i to Maciej Stolarczyk dobrze zaplanował. W miejsce brakującego zawodnika wchodził jeden ze środkowych pomocników, który często wspomagał całą linię obrony. Tak było m.in. na początku spotkania, kiedy to do ofensywy ruszył Jakub Bartkowski. Wtedy Wisła straciła piłkę i z kontratakiem wyszli rywale. Miedziowi chcieli wykorzystać brak defensora, ale to im się nie udało. Vullnet Basha był już na miejscu kolegi i zażegnał niebezpieczeństwo.

Biała Gwiazda w ataku prezentuje się znakomicie. Dość powiedzieć, że jest najlepszą ofensywą ligi, która do siatki rywali trafiała już 28 razy. Sprawdza się przy tym motto trenera Macieja Stolarczyka, które po meczu z Zagłębiem wyjawił Rafał Pietrzak. Obrońca powiedział, że jeśli stracą trzy gole, muszą strzelić cztery. Na razie Wiślacy dość dobrze się do tego stosują.

Mateusz Rzepecki/Sport.RIRM

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl