Euro 2016. Francja faworytem w meczu o złoto
Francja czy Portugalia? To pytanie pojawia się w głowie każdego fana futbolu nieprzerwanie od momentu, kiedy stało się jasne, że to te dwa zespoły zmierzą się w finale mistrzostw Europy. Na pozór silniejszą drużyną wydają się dysponować gospodarze turnieju. Czy Trójkolorowi sprostają roli faworyta i po raz drugi w historii zostaną najlepszą ekipą Starego Kontynentu? Przekonamy się o tym w niedzielny wieczór.
Złoto dla Francji?
Wszystkie znaki na niebie i ziemi nakazują w roli faworyta stawiać Francuzów. W porównaniu z Portugalczykami prezentowali się dotychczas o wiele bardziej efektownie, a przy okazji też efektywnie. Nie skończyli na jednym zwycięstwie i nie awansowali do finału ślizgając się od meczu do meczu. Każda formacja „Les Blues” na papierze wygląda lepiej, więc to oni powinni prowadzić grę. „Selecao” prezentują futbol raczej toporny, niezbyt atrakcyjny, a ponadto mieli problemy z osiąganiem dobrych wyników. Jeszcze niedawno o starciach z Węgrami (3:3) czy Islandczykami (1:1) pisalibyśmy w kontekście wysokich wygranych reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego. Za „Trójkolorowymi” przemawia jeszcze atut własnego boiska. Ostatnią drużyną, która wygrała Euro w swoim kraju była… Francja w 1984 roku.
MVP Griezmann
Antoine Griezmann rozkręcał się na tym turnieju ze spotkania na spotkanie. W starciu z Rumunami (2:1) nie błysnął, ale potem otworzył wynik z Albańczykami (2:0), wchodząc z ławki. Faza pucharowa to już teatr jednego aktora – dwa gole w meczu z Irlandią(2:1), bramka i asysta przeciwko Islandii (5:2) i wyrzucenie Niemców (2:0) z turnieju. Jako jednego z kandydatów do tego tytułu można było przymierzać Garetha Bale’a, jednak na finiszu Griezmann odstawił konkurencję. Od jakiegoś czasu można też usłyszeć opinię, że Francuz powinien zgarnąć Złotą Piłkę. Dyskusyjne, choć jeśli poprowadzi swoją reprezentację do zwycięstwa, to jego notowania znacznie wzrosną.
Finał w trzy minuty
Portugalia pokazała wszystkim, że nie trzeba grać pięknie, żeby zagrać o złoto. Wystarczy być skutecznym i wygrywać. Nie, to też nie… Piłkarze Fernando Santosa mieli masę szczęścia, a w drodze do finału wygrali tylko raz. Do awansu z wystarczyły im trzy remisy. W fazie pucharowej po dogrywce wyeliminowali Chorwację (1:0), a następnie w serii rzutów karnych Polskę (1:1, k. 5:3). Dopiero w półfinale odnieśli pierwsze i jedyne jak dotąd zwycięstwo (z Walią 2:0). W zaledwie trzy minuty do siatki trafili Cristiano Ronaldo i Nani. Tylko tyle wystarczyło „Selecao” do tego, żeby zagrać w najważniejszym meczu na Euro. Dla kontrastu – Polska, jako jedyna drużyna, nie przegrywała przez choćby minutę we wszystkich swoich spotkaniach.
Sędzią Clattenburg
Na pierwszy rzut oka wszyscy z takiego wyboru powinni być zadowoleni. Mark Clattenburg pierwszy mecz w Premier League sędziował w wieku dwudziestu pięciu lat, a po kolejnych pięciu był już arbitrem międzynarodowym. Na najwyższym szczeblu gwiżdże już zatem szesnaście lat, więc doświadczenie ma ogromne. Niedawno poprowadził również finał Ligi Mistrzów. Czasem zdarza mu się podjąć kontrowersyjną decyzję, ale – wiadomo – nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Trudno mu jednak chwilami utrzymać język za zębami i to już jest problem. Clattenburgowi zdarzyło się obrazić m.in. Juana Matę, którego nazwał „hiszpańską ciotą”.
Sport.RIRM