Euro 2016. Do trzech razy sztuka?
Reprezentacja Polski jak dotąd tylko dwukrotnie wystąpiła na piłkarskich mistrzostwach Europy. Obie imprezy biało–czerwoni przegrali z kretesem. Tym razem wszyscy kibice w kraju nad Wisłą liczą, że będzie zupełnie inaczej. Sięgnijmy zatem do historii i przypomnijmy sobie, jak wyglądały poprzednie turnieje w wykonaniu naszej drużyny narodowej.
Euro 2008 – mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor
Był to pierwszy, historyczny awans reprezentacji Polski na mistrzostwa Starego Kontynentu. Kadra, dowodzona przez holenderskiego szkoleniowca Leo Beenhakkera, z powodzeniem radziła sobie w eliminacjach. Z grupy A, gdzie rywalizowała z takimi piłkarskimi markami jak: Portugalia, Serbia czy Belgia, wywalczyła promocję z pierwszego miejsca. Biało-czerwoni zanotowali wówczas osiem zwycięstw, dwie porażki i cztery remisy. Apetyty były duże. Wszyscy liczyli przede wszystkim na Euzebiusza Smolarka, który był jednym z najskuteczniejszych zawodników eliminacji.
Na turniej do Austrii i Szwajcarii jechaliśmy jako debiutant. W pierwszym meczu zmierzyliśmy się z odwiecznym rywalem, z którym nie wygrały nawet legendarne „Orły Górskiego“ – Niemcami. Gole w 20. i 72. minucie Lukasa Podolskiego załatwiły sprawę i nasi zachodni sąsiedzi wygrali 2:0. Sprawdziło się też powiedzenie, że: „Piłka nożna to taka gra w, której dwudziestu dwóch zawodników biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy“.
W drugim spotkaniu zmierzyliśmy się z Austrią. Polacy przez ponad godzinę bronili korzystnego rezultatu. W 30. minucie do bramki rywali (po spalonym) trafił bowiem naturalizowany Brazylijczyk z polskim paszportem – Roger Guerreiro. Na gola wyrównującego kibice zgromadzeni na stadionie Ernsta Happela w Wiedniu musieli czekać aż do 93. minuty. Wtedy to w we własnym polu karnym faulował Mariusz Lewandowski, a sędzia Howard Webb wskazał na jedenasty metr. Protestów polskich piłkarzy nie było końca, jednak angielski arbiter był przekonany o swojej decyzji. Do piłki podszedł Ivica Vastić, który pewnym strzałem ustalił wynik meczu na 1:1.
Po remisie z Austrią było jasne, że z Chorwacją zagramy o być albo nie być w turnieju. Pierwszym warunkiem było zwycięstwo. Drugim wygrana Austrii nad Niemcami. Gra naszych zawodników w Klagenfurcie pozostawiła jednak wiele do życzenia. Przegraliśmy 0:1, a jedyną bramkę zdobył wówczas Ivan Klasnić. Polacy, mimo udanych eliminacji i zapowiedzi o wyjściu z grupy, zawiedli na całej linii.
Austriacko-szwajcarski turniej wygrała Hiszpania. La Furia Roja nie miała sobie równych w drodze po ostateczny triumf. Pokonała kolejno: Rosję (4:1), Szwecję (2:1), Grecję (2:1), Włochy (0:0, k. 4:2), ponownie Rosję (3:0) i w finale Niemcy (1:0).
Euro 2012 – sukces organizacyjny nie poszedł w parze z sukcesem sportowym
Cztery lata później odbyła się prawdopodobnie najważniejsza sportowa impreza w historii Polski. Przygotowanie drużyny do Euro 2012 w naszym kraju i na Ukrainie zostało powierzone Franciszkowi Smudzie. Nie było to łatwe zadanie, choć ówczesny prezes PZPN Grzegorz Lato starał się załatwić jak najlepszych sparingpartnerów i tak zmierzyliśmy się między innymi z Hiszpanią (0:6), Argentyną (2:1) czy Niemcami (2:2). Apetyty były jeszcze większe, kiedy poznaliśmy naszych grupowych rywali. Grecja, Rosja i Czechy miały być wymarzonymi rywalami biało-czerwonych do odniesienia pierwszego zwycięstwa w historii swoich występów na Euro oraz upragnionego awansu z grupy.
Na inaugurację turnieju Polska zmierzyła się z Grecją. Kibice szczelnie wypełnili Stadion Narodowy, gdzie po meczu mieliśmy świętować wygraną naszej drużyny narodowej. Wszystko rozpoczęło się bajecznie. Kapitalna wrzutka z prawej strony pola karnego umożliwiła Robertowi Lewandowskiemu zdobycie pierwszego gola na polsko-ukraińskim czempionacie. Nasi mogli i powinni strzelić przynajmniej jeszcze jedną bramkę przed zmianą stron, ale ta sztuka się nie udała. W drugiej, dramatycznej połowie w wykonaniu zawodników Franciszka Smudy, nie dość, że straciliśmy gola, to jeszcze czerwoną kartkę obejrzał Wojciech Szczęsny. Biało-czerwoni zagrali słabo, a wynik (1:1) remisowy był sprawiedliwy.
W następnym meczu Polakom przyszło zmierzyć się z Rosją. Sborna po świetnym pierwszym starciu z Czechami (4:1) wydawała się być faworytem. Takie spotkania rządzą się jednak swoimi prawami. Najpierw w 37. minucie bramkę na 0:1 strzelił Ałan Dzagojew. Polacy byli bardzo zdeterminowani, aby doprowadzić do remisu i to im się w końcu udało. W 57. minucie kibice na stadionie w Warszawie oglądali przepięknego gola, autorstwa Jakuba Błaszczykowskiego. Ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami.
Po przenosinach do Wrocławia stanęliśmy naprzeciw Czechom. Nasi południowi sąsiedzi, ku zaskoczeniu ekspertów, również walczyli o awans z grupy. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando drużyny Franciszka Smudy, ale brakowało skuteczności. Po zmianie stron było dużo gorzej. Nerwy nie pozwalały biało-czerwonym wypracować choćby jednej dobrej okazji do pokonania Petra Cecha. Goście stwarzali kolejne akcje i po jednej z nich wyszli na prowadzenie. Nasi nieco się przebudzili, jednak na zdobycie bramki było już za późno. Przegraliśmy 0:1 i tym samym pożegnaliśmy się z turniejem już na etapie fazy grupowej.
W najgorszych snach nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Polacy przegrali Euro z kretesem, w dodatku na własnej ziemi. Po turnieju było jasne, że reprezentację czeka totalna przebudowa oraz próba odzyskania zaufania kibiców.
Euro 2012 wygrali Hiszpanie. La Furia Roja została pierwszą reprezentacją w historii, która triumfowała dwa razy z rzędu na mistrzostwach Starego Kontynentu. W finale zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego pokonali okazale, bo aż 4:0 Włochów.
Sport.RIRM