Ekstraklasa. Korona jeszcze nie wie, Górnik chce zostać

W spotkaniu rozpoczynającym 33. już kolejkę T-Mobile Ekstraklasy Korona Kielce przegrała na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna 1:3. Gracze beniaminka bezpieczną zaliczkę w postaci dwóch trafień zapewnili sobie po pierwszych 45 min, potem kontrolowali przebieg widowiska.

Korona Kielce w jesiennej części sezonu grała tragicznie, na wiosnę podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przebudzili się z zimowego marazmu, ale w ostatniej rundzie znowu zgłaszają mocno spadkowe aspirację. Na trzy rozegrane spotkania w grupie spadkowej przegrali wszystkie, tracąc w każdym z tych pojedynków, co najmniej po dwie bramki. Inaczej wygląda sytuacja w Łęcznej tam grają typowo w kratkę, ale nie z rundy na rundę, a z meczu na mecz, co może okazać się lepszą strategią w kontekście utrzymania. Górnicy dwa razy w grupie spadkowej wygrali, raz schodząc z placu gry, jako pokonani. Jeśli wygrywają robią to aplikując rywalom trzy bramki, w takim samym stosunku również przegrywają.

Dzisiejsze spotkanie, chociaż patrząc na miejsca w tabeli obu zespołów obfitowało w bramki to porównując je do innych meczy rozgrywanych w trzeciej części sezonu nie zachwyciło swoim poziomem. Obwinić można o to tylko gości, którzy szybko ustawili sobie gospodarzy w rytm własnej melodii. Pierwszą bramkę za sprawą Shpetima Hasaniego zdobyli już w drugiej minucie pojedynku. Napastnik z Kosowa piłkę do bramki przeciwników skierował po dośrodkowaniu z kornera. Drugi cios przyjezdni zadali po upływie pół godziny od pierwszego gwizdka. Świetnie – niepilnowanego w polu karnym – Veljko Nikitovicia dostrzegł Paweł Sasin. W takiej sytuacji temu pierwszemu nie pozostało nic innego jak dopełnić formalności. Gospodarze pierwszą połowę ewidentnie przespali. Jedyny zryw mieli w okolicach 20. min, kiedy nie wykorzystali dogodnej okazji do pokonania Sergiusza Prusaka.

Na drugą część „widowiska” żółto-krwiści wyszli bardziej zmotywowani, ale jednak … bez zbędnej przesady. Wprawdzie po kilku chaotycznych atakach golkipera gości udało się pokonać Jackowi Kiełbowi. Pomocnik Kielczan kontaktową bramkę zdobył po ładnej zespołowej akcji, na tym pomysły gospodarzy w sprawie rozgrywania się w tym spotkaniu zakończyły. Goście z Łęcznej, a konkretnie Fiodor Cernych nie dopuścili do nerwowej końcówki, zdobywając trzecią bramkę w 82. minucie.

Korona Kielce – Górnik Łęczna 1:3 (0:2) 

Shpetim Hasani (2), Veljko Nikitovic (34), Fiodor Cernych (82) –  Jacek Kiełb (76-głową)

Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas – Aleksandrs Fertovs (89. Krzysztof Kiercz), Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak, Leandro – Jacek Kiełb, Vlastimir Jovanovic, Marcin Cebula (75. Rafael Porcellis), Olivier Kapo, Luis Carlos – Przemysław Trytko.

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak – Paweł Sasin, Maciej Szmatiuk, Lukas Bielak, Tomislav Bozic – Veljko Nikitovic, Radosław Pruchnik (79. Filipp Rudik), Grzegorz Bonin, Tomasz Nowak, Fiodor Cernych (90. Piotr Okuniewicz) – Shpetim Hasani (46. Miroslav Bożok).

Żółta kartka – Korona Kielce: Leandro. Górnik Łęczna: Veljko Nikitovic, Lukas Bielak. Czerwona kartka za drugą żółtą – Górnik Łęczna: Lukas Bielak (85). Czerwona kartka – Korona Kielce: Luis Carlos (85-niesportowe zachowanie).

Sport/RIRM

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl