A. Partyka: W Londynie z pewnością posłuchamy „Mazurka Dąbrowskiego”

Wysłaliśmy do Londynu to, co mamy najlepsze. Myślę, że przynajmniej dwa razy posłuchamy „Mazurka Dąbrowskiego” – mówi przed rozpoczynającymi się lekkoatletycznymi mistrzostwami świata w rozmowie z Wojciechem Heronem, z portalu Radia Maryja dwukrotny medalista olimpijski Artur Partyka.


W rozpoczynającym się czempionacie Polskę reprezentować będzie 51 sportowców. W gronie faworytów w swoich dyscyplinach znajdują się m. in. Anita Włodarczyk, Adam Kszczot, Piotr Lisek i Paweł Fajdek.

Artur Partyka wskazuje, że Polacy powinni przywieźć z mistrzostw około pięciu medali.

– Właściwie to jest nasz najlepszy skład. Wysłaliśmy to, co mamy najlepsze. Myślę, że ostrożnie licząc 4-5 krążków będzie już dobrym wynikiem. Szans jest zdecydowanie więcej. W rzucie młotem – zarówno męskim i damskim – po dwie, mamy tyczkarzy, Kamilę Lićwinko, sztafetę 4x400m pań. Piotrek Małachowski mocno ostatnio odbił się od swojej średniej w tym sezonie, może Adam Kszczot na 800m, więc tych szans jest kilka. Myślę, że przynajmniej dwa razy posłuchamy „Mazurka Dąbrowskiego” – ocenia szanse naszych reprezentantów.

29 lipca podczas V Festiwalu Rzutów Kamili Skolimowskiej w Cetniewie z bardzo dobrej strony pokazał się Michał Haratyk, który czterokrotnie uzyskiwał wyniki lepsze niż rekord życiowy. Ostatecznie osiągnął 21.88m (o 9 cm mniej od rekordu Polski).

To właśnie w rywalizacji kulomiotów i w pozostałych konkurencjach rzutowych ewentualnych niespodzianek spodziewa się Artur Partyka.

– Dobrze prezentują się panowie pchający kulą. Tradycyjnie w gronie faworytów jest Konrad Bukowiecki, ale też Michał Haratyk, który w Cetniewie pchnął 21,82m – to go plasuje bardzo blisko medalu. Te konkursy rzutowe płatają nam sporo niespodzianek. To na tym stadionie rzut oszczepem w 2012 roku wygrał Keshorn Walcott z Trynindadu i Tobago. Któż by się tego spodziewał? Andreas Thorkildsen, Tero Pitkämäki – wielkie nazwiska, a tu wygrywa reprezentant egzotycznych wysp z Karaibów. Tutaj może się wydarzyć dużo. Myślę, że naszych kulomiotów stać na sprawienie niespodzianki. Mam też nadzieję, że wróci czas z Berlina i na podium wskoczy Sylwester Bednarek – zaznacza.

O kolejny rekord świata powalczy Anita Włodarczyk. Polka była bliska pobicia swojego najlepszego wyniku w Cetniewie. Do wyniku 82.98m zabrakło jednak 11 centymetrów.

– Myślę, że do medalu sztafety pań 4x400m będzie potrzebny rekord Polski, żeby stanąć na podium. Anita Włodarczyk to klasa sama w sobie. Może padną rekordy Polski. Raczej jeśli chodzi o te światowe czy Europy, to chyba tylko Anita ma taką szansę. Być może o rekord pokusi się Paweł Fajdek, który to „swoje Rio” miał w Białymstoku na mistrzostwach Polski – zaznacza dwukrotny medalista olimpijski.

Mistrzostwa świata będą ostatnim występem na lekkoatletycznych stadionach Usaina Bolta. Jamajczyk już wcześniej zapowiedział, że po zmaganiach w Londynie rozstanie się z bieżnią. Po zakończeniu kariery sprintera ma zamiar zostać piłkarzem. Dla lekkiej atletyki Bolt jest nie tylko wybitnym sportowcem, ale też jedną z jej twarzy i jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców.

– Ta dyskusja trwa od momentu, kiedy Usain zapowiedział, że kończy swoją przygodę z lekkoatletyką w tym sezonie. Wydaje mi się, że ciężko będzie znaleźć kogoś, kto zastąpi Bolta nie tylko w sprincie, ale też w całej lekkoatletyce. To osoba, która daje lekkoatletyce ogromną korzyść wizerunkową. Jego słynna pozycja po biegu na stałe weszła do sportowych rytuałów. To nie tylko postać sportowa, ale również wizerunkowa. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale może być ciężko. Liczono, że  takim sprinterem będzie Andre De Grasse, ale to nie ten rozmiar kapelusza – wskazuje Artur Partyka.

Były reprezentant Polski jednoznacznie stwierdza, że pogłoski o ewentualnym stosowaniu dopingu przez Andre De Grasse i Davida Rudishę są wyssane z palca, a obaj po prostu nie są w formie, do czego doszły drobne urazy.

– Te plotki ewidentnie bym wykluczył. Oni startowali przez cały sezon, więc byli regularnie pod kontrolą. Są też objęci programami antydopingowymi, więc podejrzewam, że oni już w tym roku mieli kilka albo kilkanaście kontroli poza zawodami. W przypadku Davida Rudishy może to być przyczyna słabszej formy. Nie biega w tej chwili tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Nie doszukiwałbym się tutaj drugiego dna – podkreśla.

Do rywalizacji lekkoatletycznej przystosowano oddany do użytku Stadion Śląski w Chorzowie. Kojarzona z meczami piłkarskimi arena sportowa już niedługo będzie mogła gościć królową sportu podczas mistrzostw Europy i świata. W 2018 roku chorzowianie zorganizują memoriał im. Janusza Kusocińskiego.

– Jest to radosna wiadomość. Memoriał Janusza Kusocińsiego to zawody z ogromną historią. Jak najbardziej Stadion Śląski jest predystynowany do tego by być areną takich zawodów. Co prawda bardziej kojarzy się z piłką nożną, ale dlaczego miałby od tego 2018 roku nie kojarzyć z lekkoatletyką. Obiekt jest jak najbardziej predysponowany do tego, by odbywały się na nim mistrzostwa Europy czy świata – mówi Artur Partyka.

Mistrzostwa świata w Londynie potrwają do 13 sierpnia.

Sport.RIRM

drukuj