A. Małysz: Horngacher bardzo wiele zmienił

„Austriak przede wszystkim zadbał o dobrą atmosferę w zespole. Nadał kadrze A nowy punkt widzenia skoków narciarskich, jak również zmienił cały system przygotowawczy. To najlepiej pokazuje, że Kamil Stoch, Maciej Kot czy Piotr Żyła są w bardzo wysokiej formie” mówi w rozmowie z Telewizją Trwam dyrektor sportowy Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.


Podsumujmy najpierw niedawno zakończony 65. Turniej Czterech Skoczni najlepszy dla wszystkich naszych skoczków. Jak Pan ocenia niemieckoaustriacką imprezę?

To był wspaniały czas nie tylko dla skoczków, ale również dla całego sztabu szkoleniowego. […] Nikt chyba nie mógł sobie wymarzyć, żeby dwóch Polaków stanęło na podium w klasyfikacji generalnej turnieju. […] Jesteśmy niezmiernie dumni z chłopaków i staramy się zapewnić im jak najwięcej spokoju oraz możliwości, aby mogli się skoncentrować na tym, co jest dla nich najważniejsze.

Jakiej dyspozycji Kamila Stocha, Macieja Kota i Piotra Żyły możemy oczekiwać przed mistrzostwami świata?

Myślę, że są w bardzo dobrej dyspozycji. Chciałbym, żeby tę formę utrzymali a to, co mają jeszcze do poprawienia, starali się wykonać. W trakcie sezonu jest jednak ciężko nad czymkolwiek pracować dlatego, że na takie rzeczy pracuje się całe lato, a później zimą musi to po prostu iść z „automatu”. Wydaje mi się, że ten „automatyzm” jest coraz lepszy w wykonaniu wszystkich naszych zawodników. Oczywiście Maciek [Kot] popełnia jeszcze pewne błędy – jeden skok ma lepszy, drugi gorszy. Piotrek [Żyła] zaczyna ten „automatyzm” bardzo fajnie łapać. Jeżeli chodzi o Kamila [Stocha], wydaje mi się, że skacze bardzo dobrze. Jego problemem jest spóźnianie swoich skoków, ale – też się śmiejemy – że jak mniej spóźni, skoczy dalej, a jak więcej, to i tak skoczy. To najlepiej pokazuje, że jest w formie.

W przypadku Macieja Kota, jak trudno jest przełożyć formę z lata na zimę? Co tak naprawdę jest największym problemem?

Nie wiem, czy to jest sam fakt przełożenia formy z lata na zimę. Ta forma jest gdzieś u Maćka, tylko że on zazwyczaj miał problem z rozbiegiem. Na tych letnich konkursach po prostu inaczej się jedzie, inaczej prowadzi się narty. Zimą tory są wycinane w lodzie, czy też są robione na sztucznym lodzie – one się bardziej trzymają i nie ma możliwości, żeby cokolwiek skorygować. Kiedy Maciek od razu dobrze ruszy z belki, to i skok inaczej wygląda. […] W tym momencie musi tego pilnować. Jeśli dobrze to funkcjonuje, wtedy potrafi naprawdę daleko skoczyć.

Najbliższe konkursy będą służyć w szlifowaniu formy na mistrzostwa świata, czy raczej kadra konkretnie skupi się na walce o jak najlepsze wyniki w Pucharze Narodów i o Kryształową Kulę?

Na pewno nie skupiają się na wyniku. Przede wszystkim – na dobrych skokach. Dla nich to jest najważniejsze, być z tego bardzo zadowolonym i cały czas – praca, praca, praca.

Skocznia w Wiśle jest przez wielu zawodników różnie oceniana. Niektórzy traktują ją jako bardzo trudną skocznię.

Dokładnie, bo to jest trudna skocznia. Dlaczego? Trudno jest mi to wytłumaczyć. […] Ale ja się cieszę, że jest trudna, ponieważ jeżeli dobrze skacze się na trudnym obiekcie, to dużo łatwiej jest skakać na tych „łatwiejszych” skoczniach. Oczywiście wielu zawodników wypowiada się, że nie lubi skakać na skoczni w Wiśle, gdyż jest trudna i nie wybacza błędów. Kiedy się cokolwiek zepsuje, to już się później nie odlatuje. Coś w sobie ta skocznia ma, ale jeśli chodzi o nas, to cieszę się, że mamy taką skocznię, bo to na pewno bardzo pomaga.

Czy warunki atmosferyczne mogą zagrozić konkursom?

Boje się, że jedynie warunki mogą zagrozić rywalizacji, ponieważ skocznia jest przygotowana, zawodnicy są gotowi – wszystko jest ok. Oby tylko nie było za dużo wiatru, bo to może pokrzyżować plany.

Rok temu w Wiśle mówił Pan, że jest potrzeba w polskich skokach człowieka, który całościowo „ogarnie” nasze skoki, począwszy od szkolenia najmłodszych, a skończywszy na kadrze seniorów. Stefan Horngacher zrobił to, czego Pan oczekiwał? Czy jest na dobrej drodze do tego?

Stefan to jest trener, który przede wszystkim ma zająć się kadrą A. Bardzo pomaga kadrze B i juniorom. Na pewno jednak poszczególni trenerzy muszą dużo więcej współpracować. Zaczynamy pracować nad tym, żeby był to jeden system szkoleniowy. Żeby wszystko to, co Stefan wprowadził, funkcjonowało,  bo w tym momencie jest kadra A, ale tam z „dołu” idą następni zawodnicy. Są skoczkowie w kadrze B, którzy powinni wymieniać tych zawodników z kadry A, którym idzie coś nie tak. Ten system jest coraz bardziej automatyzowany i żeby trenerzy z pozostałych grup podobnie trenowali – zmierzali w tym samym kierunku, wtedy jest dużo łatwiej funkcjonować. To zaczyna nabierać coraz lepszego kształtu, ale nie ma co wymagać, aby to w jeden rok czy nawet krócej od razu zmienić.

Co nowego wniósł Stefan Horngacher do kadry A? Chociażby w kontekście Łukasza Kruczka, bo mówiło się wtedy, że atmosfera w zespole nie była najlepsza?

Przede wszystkim – atmosferę. Nowy punkt widzenia skoków narciarskich, również cały system przygotowawczy, który w tym momencie wykonują skoczkowie. Trzeba było pewnej zmiany. Nie przez to, że ktoś powiedział, że Łukasz jest złym trenerem, tylko, że zawsze jest tak, że taka zmiana następuje. Należy zrobić krok do przodu, coś zmienić, żeby znów to mogło funkcjonować i tak też się stało.

Dziękuję za rozmowę.

Sport.RIRM

drukuj