Współcześni niewolnicy

Europa ośrodkiem handlu ludźmi, a Niemcy jej „domem publicznym”.

Na świecie ok. 29 mln ludzi służy jako przymusowi robotnicy. 25 mld euro pochodzi z handlu ludźmi, najwięcej wpływów uzyskiwanych jest z prostytucji. Spośród 880 tys. przymusowych robotników pracujących w Unii Europejskiej 270 tys. wykorzystywanych jest w celach seksualnych, ofiarami są w tym przypadku głównie kobiety. Między rokiem 2008 a 2010 – 23 tys. 632 osoby w UE stały się ofiarami handlu.

Przymusowi robotnicy pozyskiwani są z Europy Wschodniej, Afryki, Azji oraz Ameryki Łacińskiej. Dzieci, które także są ofiarami handlu ludźmi, wykorzystywane są w prostytucji, przymuszane do niewolniczej pracy, zmuszane do żebractwa, popełniania drobnych przestępstw. Oprócz wspomnianych okrucieństw do tego procederu zalicza się także handel narządami. Wśród państw Unii Europejskiej najwięcej ofiar pochodzi z Rumunii i Bułgarii, natomiast ofiary zidentyfikowane spoza Europy to obywatele Nigerii oraz Chin.

Opaczna interpretacja UE

Handel ludźmi to proceder skomplikowany i rozbudowany, w który zaangażowane są setki przeróżnych „funkcjonariuszy”. Niestety, Komisja Europejska skonstatowała, że pomimo 18-procentowego wzrostu zjawiska całkowita liczba osób podejrzanych o handel ludźmi w państwach członkowskich UE w okresie 2008-2010 spadła o ok. 17 procent. Natomiast, co jeszcze smutniejsze, całkowita liczba wyroków skazujących w sprawach dotyczących handlu ludźmi spadła o 13 proc. w tym samym okresie.

Definicję handlu ludźmi w polskim prawie określa art. 115 § 22 kodeksu karnego, według którego do tego przestępstwa należą: werbowanie (nakłanianie, zjednywanie, zaciąganie), transport (przemieszczanie, przewożenie z zastosowaniem środków komunikacji), dostarczanie (umieszczanie w innym miejscu), przekazywanie (powierzanie, dawanie w celu dysponowania), przechowywanie (zatrzymywanie w jednym miejscu, przetrzymywanie w ukryciu) lub przyjmowanie osoby (zatrzymywanie przekazanej osoby). Aby móc sprawnie dokonywać uprowadzeń, bo właściwie tak można określić pierwszy moment pozyskiwania „niewolnika”, potrzebna jest sprawnie działająca infrastruktura.

Jak wskazują doświadczenia i relacje osób wykorzystanych w tym przestępstwie, po uprowadzeniu ofiary doświadczyły gróźb, szantażu, przemocy, wielokrotnych gwałtów, pobić, bezprawnego przetrzymywania, odurzania alkoholem i narkotykami. Zdarzają się także morderstwa.

W tytule wspomniałem, że Niemcy są „domem publicznym” Europy. Nagłówki gazet niemieckich i wypowiedzi komentatorów niemieckojęzycznych są znacznie dosadniejsze. Niemcy nazywane są „burdelem Europy”. W RFN liczba prostytuujących się osób szacowana jest na 400 tysięcy!!! Wiele ofiar nie robi tego dobrowolnie, ale jest zmuszana do okrutnego procederu.

Warto podkreślić, że w RFN od 2002 r. funkcjonuje prawo o prostytucji wprowadzone przez koalicję SPD i Zielonych, które chroni pracowników w branży seksbiznesu. Jednak zamiast powstrzymać ten proceder, prawo przyczyniło się do jego drastycznego wzrostu. Zamiast chronić ofiary, przynosi profity handlarzom ludźmi, stręczycielom.

Czy można jakoś temu przeciwdziałać?

Ojciec Święty Franciszek wskazuje na zagrożenie tym współczesnym niewolnictwem, m.in. w swoim orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2014 roku. Papież pisze: „Niepokój budzą przede wszystkim sytuacje, w których migracja jest nie tylko przymusowa, ale wręcz urzeczywistniana poprzez różne formy handlu ludźmi i ich zniewalania. ’Praca niewolnicza’ jest dziś chlebem powszednim!”.

W Polsce także występuje to ponure zjawisko. W kwietniu br. szczecińska prokuratura apelacyjna oskarżyła czterech mężczyzn o handel ludźmi. Podejrzani mieli przetrzymywać w Berlinie 53 osoby, które zwerbowali do rzekomej pracy, a w rzeczywistości stały się one ich więźniami, ubezwłasnowolnionymi, pozbawionymi dokumentów, nielegalnie przetrzymywanymi w izolacji.

Aby poszerzyć jeszcze bardziej optykę tego zjawiska i nie ograniczać go wyłącznie do procederu prostytucji, warto przypomnieć o sprawie dwóch przestępców z Polski oferujących dobrze płatną pracę, którzy zwabili do Wielkiej Brytanii ok. 95 mężczyzn. Zamieszczali w polskich mediach ogłoszenia, w których oferowali stałą pracę, m.in. w Sheffield i Manchesterze. Oszukując w ten sposób swoich rodaków, zwabiali ich w pułapkę. Pracę wprawdzie im umożliwiali, ale oprócz pobranych opłat za tzw. pośrednictwo nie wypłacali im później wynagrodzeń.

W naszym kraju rośnie na szczęście świadomość tego problemu. Na pewno ważnym czynnikiem jest większa świadomość tego zjawiska, którego nie wolno bagatelizować. Zaniedbanie obowiązków rodzicielskich, stracenie z oczu form spędzania wolnego czasu dzieci, przeoczenie nietypowych sytuacji zaistniałych w ich życiu, np. pojawienie się nowego towarzystwa, nieznane miejsca spędzania czasu, nieoczekiwane decyzje o wyjeździe z kraju w towarzystwie obcych osób. Każdego roku policja w Polsce odnotowuje 17 tys. zaginięć obywateli polskich w kraju i za granicą. Spośród wszystkich zgłoszeń rocznie około 320 zaginięć to dzieci do 6. roku życia, około 800 zaginięć to dzieci w wieku 7-13 lat i około 5340 zaginięć to dzieci w wieku 14-17 lat. Czy wszystkie te przypadki dotyczą handlu ludźmi? Nie, ale dane na temat tego zjawiska i tak są bulwersujące.

W latach 1995-2005 w naszymkraju handel ludźmi dotykał 15 tys. osób rocznie. Nasza Ojczyzna to głównie kraj tranzytowy, istotny, obok Albanii, Bułgarii, Węgier, Włoch i Tajlandii. Ofiary handlu ludźmi najczęściej trafiają do Niemiec, Holandii, Belgii, Hiszpanii, Szwecji, Francji i Wielkiej Brytanii. Do Polski natomiast przemycane są ofiary pochodzenia ukraińskiego, bułgarskiego, rumuńskiego, mołdawskiego, białoruskiego, wietnamskiego i rosyjskiego.

Około 10 proc. ofiar handlu ludźmi w Polsce to dzieci, 80 proc. to kobiety. Z biegiem lat ten proceder według najnowszych raportów Rady Europy się zmniejszył. W 2008 r. było 315 ofiar handlu ludźmi, w 2009 r. 611, w 2010 r. 323, a w 2012 r. 181. Trzy czwarte wykrytych przypadków dotyczyło obywateli Polski. Właśnie… przypadków wykrytych. Problemem jest precyzyjne oszacowanie prawdziwej liczby ofiar. Jaka ona jest? Tego nie wie nikt, oprócz samych ofiar.

Dr Tomasz M. Korczyński

Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl