Pożegnaliśmy Barbarę Zakrzeńską

Choć pochodzili z dwóch różnych środowisk – pan Janusz z dworu z Przededworza, pani Barbara z Zakopanego – rozumieli się bez słów. Gdy mąż zginął w katastrofie smoleńskiej, robiła wszystko, by pamięć o nim nie zaginęła. Dziś są już razem.

Ich miłość zachwycała wiele osób. Zawsze razem, oddani swemu synowi Marcinowi. Mimo upływu lat stale zakochani. Gdy Janusz Zakrzeński zginął w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., pani Barbara nie mogła znaleźć sobie miejsca. – Mój kochany Januszek, tak bardzo mi go brakuje – mówiła, gdy dzwoniłem zapytać, jak sobie radzi.

Wczoraj w kościele św. Katarzyny na warszawskim Służewie została odprawiona Msza Święta pogrzebowa w intencji zmarłej, której przewodniczył kuzyn pani Barbary ks. Leonard Polley. Homilię wygłosił ks. Jan Leon Mucha z Kielc. – Nigdy nie zapomnimy zarówno o znakomitym aktorze Januszu, mężu naszej siostry w Chrystusie Barbarze, w której pogrzebie uczestniczymy, jak i o niej samej. Przypominam sobie tę piękną rodzinę na Jasnej Górze, kiedy państwo Barbara i Janusz uczestniczyli w jednej z pielgrzymek Rodziny Radia Maryja – wspominał ks. Mucha. – Tuż przed Mszą Świętą dowiedziałem się, że śp. Janusz był rozmiłowany w Różańcu Świętym. Podobnie pani Barbara. Różaniec, pokuta i umartwienie są naszym ratunkiem i ocaleniem. Naśladujmy naszego brata i jego żonę w tej rzetelnej, zdrowej pobożności – wezwał kapłan.

Jan Józef Kasprzyk, prezes Związku Piłsudczyków, bardzo związany z rodziną Zakrzeńskich, podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że Barbara Zakrzeńska to postać niezwykła. – Pani Basia była kobietą bardzo ciepłą, o ogromnym sercu, wielkiej dobroci i wyrozumiałości, przepojoną troską o drugiego człowieka. Kiedy spotykaliśmy się zarówno przed śmiercią Janusza Zakrzeńskiego, jak i po 10 kwietnia 2010 roku zawsze była pełna pytań, czy czegoś komuś nie potrzeba, czy w czymś można komuś pomóc – mówi Kasprzyk. Jak podkreśla, po tragedii smoleńskiej pani Barbara chciała godnie upamiętnić swojego męża i całą delegację katyńską. Bardzo jej zależało także na dotarciu do prawdy, co stało się w Smoleńsku, o czym mówiła w wywiadach udzielonych „Naszemu Dziennikowi”. Gdyby nie jej determinacja, nie powstałyby zapewne miejsca upamiętniające Janusza Zakrzeńskiego.

– Bardzo bym chciała, by o Januszu pamiętano, bo naprawdę zasłużył na to swoim życiem, zarówno aktorskim, jak i rodzinnym. Byliśmy ze sobą zawsze razem, przez 46 lat. Był bardzo dobrym mężem i ojcem – wspominała dwa lata temu w rozmowie z nami. Przypomnijmy, że dzięki jej inicjatywie i funduszom przed niespełna dwoma laty została odsłonięta tablica memoratywna Janusza Zakrzeńskiego w kościele św. Katarzyny. Także w foyer Teatru Polskiego, czyli miejscu, gdzie Janusz Zakrzeński pracował aż do końca swoich dni, została umieszczona pamiątkowa tablica. – Z ogromnym entuzjazmem podchodziła też do wszelkich inicjatyw środowiska piłsudczykowskiego na rzecz pamięci pana Janusza, jak choćby dużego koncertu w Galerii Porczyńskich – wspomina prezes Związku Piłsudczyków.

W najbliższych miesiącach zostanie opublikowana książka poświęcona Januszowi Zakrzeńskiemu, na której szczególnie zależało pani Barbarze. – Ona powstanie, to jest nasze zobowiązanie w stosunku do pani Basi. Wielka szkoda, że już jej nie zobaczy – puentuje Jan Józef Kasprzyk.

W pogrzebie zmarłej uczestniczyła również Barbara Stasiak, żona tragicznie zmarłego w Smoleńsku Władysława Stasiaka, który przyjaźnił się z Januszem Zakrzeńskim. – Poznałam najpierw pana Janusza, a panią Barbarę znałam z jego opowiadań. Z racji przyjaźni mojego męża z panem Januszem Zakrzeńskim trochę czasu spędzaliśmy razem z nim. Bardzo dużo opowiadał wtedy o pani Barbarze, o tym, jak się poznali, jak wyglądało ich małżeństwo. Kiedy ją poznałam osobiście, miałam właściwie takie poczucie, jakbym znała ją od dawna – mówi Barbara Stasiak. Dodaje, że podziwia tę osobę zwłaszcza za energię i hart ducha oraz dar słowa.

– Potrafiła opowiadać niezwykłe historie o małżeństwie, o latach młodości spędzonych w Zakopanem w środowisku artystycznym. Jej korzenie góralskie były podwójne, bo z jednej strony zakopiańskie, a z drugiej szkockie, bo część rodziny stamtąd pochodziła – zaznacza Barbara Stasiak. – Pierwsza moja refleksja, gdy dowiedziałam się, że Basia zmarła, była taka, że państwo Zakrzeńscy wreszcie znów się spotkali. To byli ludzie stworzeni dla siebie. Basi będzie mi jednak bardzo brakowało. Pod pewnymi względami nasze wspólne losy sprawiły, że jeszcze bardziej zbliżyłyśmy się do siebie – podkreśla Barbara Stasiak.

Barbara Zakrzeńska zmarła 12 lutego w wieku 75 lat. Spoczęła na Starych Powązkach u boku swego męża.

Piotr Czartoryski-Sziler

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl