Powstańcy odszukani w internecie

Z Marcinem Niewaldą, fotografikiem, genealogiem, dziennikarzem, twórcą portalu Baza Powstańców Styczniowych, rozmawia Adam Kruczek

Wprawdzie trwa jeszcze okrągła 150. rocznica Powstania Styczniowego, ale nie da się ukryć, że główne obchody mamy już za sobą i powstanie zeszło z pierwszego planu medialnego frontu. Pan wymyślił nieco inną, bardziej perspektywiczną formułę upamiętnienia tego zrywu narodowowyzwoleńczego. Na czym polega idea Bazy Powstańców Styczniowych?

– Chodzi o zgromadzenie w jednym miejscu kompendium wiedzy o ludziach Powstania Styczniowego. Proszę sobie wyobrazić, że 80 proc. potomków nie wie, że miało w rodzinie powstańca z 1863 roku! Ocenia się, że w walkach po polskiej stronie wzięło udział nawet do 200 tys. osób. Drugie tyle pomagało powstańcom w różny sposób. Tymczasem dziś nasza wiedza na temat uczestników powstania sięga najwyżej ok. 20 proc. ich liczby. Jednak informacje o tym ogromnym marginesie powstańców jakby wypchniętych poza granice historii gdzieś jednak istnieją. Najczęściej w podaniach rodzinnych, w rodzinnych archiwach, dokumentach, zdjęciach, nagrobkach czy epitafiach. Zamierzamy do nich dotrzeć za pośrednictwem internautów, którzy przecież są osadzeni w jakichś środowiskach rodzinnych czy lokalnych i mają dostęp do tego rodzaju wiedzy. Gdy młody człowiek dowie się, że jego przodek faktycznie był powstańcem, to nawet gdy początkowo zlekceważy tę informację, jestem przekonany, że ta świadomość będzie w nim rosła i w końcu zechce znaleźć własne korzenie, zainteresować się historią swojej rodziny. Rocznica powstania jest chyba najlepszą okazją, żeby coś takiego uruchomić.

Jak zrodził się ten pomysł?

– Z obserwacji, że patriotyzm przejawiający się w nad wyraz słusznych uroczystościach rocznicowych, Mszach Świętych czy w składaniu wieńców, często jest negatywnie odbierany przez młodych ludzi. A przecież przywiązanie do tradycji rodzi się przede wszystkim z udziału w jej kultywowaniu, życiu nią. Chodziło o to, żeby znaleźć formułę, która po pierwsze – zainteresuje młodych ludzi, a po drugie – zaowocuje pewnym trwałym konkretem. Kwiat zwiędnie, sztandar zostanie złożony i spocznie w magazynie, natomiast informacja o ludziach pozostanie i będzie dla każdego dostępna.

To było zapewne poważne wyzwanie logistyczne. Na jakiej zasadzie działa Baza Powstańców Styczniowych?

– Staraliśmy się stworzyć tę bazę technicznie jak najprościej. Jest to połączenie w jednym zbiorze informacji pochodzących z trzech źródeł: z istniejących już publikacji opracowywanych przez historyków, z kwerend archiwalnych w kraju i za granicą oraz bezpośrednio od osób prywatnych, które nawiązały z nami internetowy kontakt. Interesuje nas wszystko, co dotyczy powstańców styczniowych. Nie muszą to być ścisłe dane, wystarczy informacja, że ktoś z rodziny był powstańcem. Formularze służące do podania tej informacji znajdują się na naszej stronie internetowej www.powstanie.okiem.pl. Chętnie zbieramy przekazywane w rodzinach z pokolenia na pokolenie legendy powstańcze. Tworzymy również bardzo dokładną mapę wszystkich miejsc związanych z Powstaniem Styczniowym, a więc leśnych mogił i krzyży, bitew, ochronek dla weteranów, kuźni powstańczych itp. Chodzi o to, żeby można było wszędzie tam dotrzeć za pomocą GPS. Stworzyliśmy jedyną tak dokładną mapę lokalizującą najważniejsze wydarzenia Powstania Styczniowego. Mapa jest cały czas uzupełniana, dlatego apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o zgłaszanie do naszej bazy informacji o takich miejscach, najlepiej z ich fotografiami.

Oficjalne otwarcie portalu nastąpiło dokładnie w 150. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, ale gromadzenie danych o powstańcach styczniowych rozpoczęło się już w roku ubiegłym. Z jaką reakcją spotkała się ta inicjatywa?

– Liczyliśmy na zainteresowanie, ale jego skala przerosła nasze oczekiwania. Młodzi ludzie entuzjastycznie do tego podchodzą. Zgłasza się bardzo dużo osób, prawie wszystkie przez internet. Nawiązaliśmy wiele ciekawych kontaktów z wybitnymi historykami, z różnych stron świata podróżnicy nadsyłają nam zdjęcia np. nagrobków powstańczych. Tak trafiła w nasze ręce fotografia memoriału poświęconego Janowi Czerskiemu, powstańcowi, zesłańcowi i badaczowi Syberii. Obecnie w bazie mamy już zebranych 35 tys. rekordów, czyli jednostek informacji.

Powstanie Styczniowe rozproszyło Polaków po całym świecie. Teraz dzięki internetowi łatwiej do nich dotrzeć. Czy nawiązali już Państwo kontakty ze środowiskami polonijnymi?

– Tak, ludzie wysyłają do nas e-maile nieomal z całego świata. O naszej inicjatywie ukazały się już artykuły w prasie polonijnej. Przeżyliśmy niezapomniane chwile, gdy dzięki naszej bazie udało się odnaleźć dwóm rodzinom, które los powstańczy rozdzielił 150 lat temu! Przez internet najpierw skontaktowała się z portalem rodzina z Irkucka. Byli to potomkowie powstańca – zesłańca, z którego opowieści wynikało, że jego siostra została w Polsce. Traf chciał, że kilka dni później przeczytała tę informację w naszej bazie rodzina owej siostry, która też wiedziała tylko tyle, że jej brat został zesłany i słuch po nim zaginął. To ewidentny przykład, że baza działa, żyje, umożliwia ludziom kontakt. Obecnie trwa proces upewniania się na podstawie dokumentów, że na pewno nie ma tu pomyłki. Planujemy zorganizowanie wizyty rodziny z Irkucka w Polsce.

Twierdzi Pan, że w nieomal każdej polskiej rodzinie można znaleźć jakiś ślad po Powstaniu Styczniowym. A czy i Pan w historii swojej rodziny znalazł taki epizod?

– Moja sytuacja jest bardzo typowa dla wielu polskich rodzin. Otóż, jak ustaliłem, mój prapradziadek prawdopodobnie był powstańcem. Po upadku powstania gdzieś uciekał, ale zachował na ten temat milczenie aż do śmierci. Okazuje się, że bardzo wielu ludzi dysponuje takimi szczątkowymi informacjami, gdyż wielu powstańców w obawie przed represjami ukrywało swoją powstańczą historię. A jeśli zmarli przed I wojną światową, to informacja o nich mogła przepaść na zawsze. Jednak okazuje się, że w wielu rodzinach funkcjonują jakieś mgliste legendy, wskazujące jednak na udział któregoś z przodków w powstaniu. Nawet takie informacje są dla nas interesujące i przydatne przy tworzeniu naszej bazy.

Gdy takie szczątkowe dane wprowadzi się do Bazy Powstańców Styczniowych, zestawi ze sobą i skonfrontuje z ustaleniami historycznymi, to wiele z tych mglistych opowieści może nabrać konkretnych kształtów.

– Mam nadzieję, że w miarę zapełniania się naszej bazy danymi, w końcu odsłoni się również historia mojego prapraprzodka z rodziny Jaroszewskich, o którym wspomniałem. Na razie w trakcie badań natrafiłem na bardziej konkretne dane świadczące o tym, że kuzynostwo innego mojego prapradziadka również brało udział w powstaniu. Był to Jan Topolnicki, którego zdjęcie znalazłem w zbiorczym powstańczym tablo Walerego Rzewuskiego, a także jego dwie siostry Paulina i Maria, które działały w organizacji powstańczej we Lwowie. Jedna z nich przenosiła powstańcze meldunki i broń spod Kobylanki. Potomkowie tej gałęzi rodziny mieszkają dziś w Gdańsku i na Pomorzu. Jakieś odłamy mojej gałęzi rodzinnej do dziś mieszkają na Ukrainie w okolicach Sambora oraz na Tarnopolszczyźnie. Gdy kiedyś zajechałem do miejscowości Topolnica, skąd się wywodzi moja rodzina, i spytałem napotkaną kobietę pasącą krowę, czy zna jakichś Topolnickich, odpowiedziała mi po polsku: „Tak, ja jestem Topolnicka, szlachcianka”.

Jak określiłby Pan głębszy cel tego zbierania pamiątek z przeszłości, kwerend w archiwach rodzinnych i państwowych, szukania korzeni?

– Moim zdaniem, korzenie rodzinne są źródłem naszej teraźniejszości, a co za tym idzie – przyszłości. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy związani z naszymi przodkami, których nie zdążyliśmy nawet poznać. Wiedza o naszych antenatach, ale nie tylko jako pozycjach na drzewie genealogicznym, ale jako o żywych ludziach, a więc z uwzględnieniem tego, czym żyli, co kochali, jakie mieli marzenia – daje nam ogromne źródło informacji o nas samych. Tak naprawdę stanowi to głębszą podstawę naszego patriotycznego zaangażowania. Sprawia, że ludzie łatwiej nawiązują relacje rodzinne, towarzyskie, artystyczne, kooperacyjne itp., a więc budują więzy społeczne, które są bezpośrednio odpowiedzialne za pomyślność narodu, gospodarki i indywidualnych ludzi. Patriotyzm nie jest wspominaniem o dawnych dziejach, ale jest podstawą tworzenia współczesnej, dobrej Polski. Tu zachodzi bardzo konkretne przełożenie praktyczne, gospodarcze, polityczne, światopoglądowe. Niezależnie od tego, genealogia, dotarcie do swoich przodków – to jest jedno z najpiękniejszych osobistych przeżyć, jakie mogą człowieka spotkać.

Depozytariuszami rodzinnych legend są najczęściej seniorzy, niekoniecznie wtajemniczeni w arkana internetu. Czy ma Pan jakiś pomysł na dotarcie do nich z Bazą Powstania Styczniowego?

– Faktycznie, wykorzystujemy nowoczesne narzędzia komunikacji i gromadzenia danych, do których nierzadko te osoby nie mają dostępu. To sytuacja komplikująca nieco sytuację, ale zarazem stwarzająca nowe szanse. Otóż apelujemy do osób starszych o zwrócenie się o pomoc do najmłodszego pokolenia w rodzinie, a więc wnuków. Gdy starsi ludzie nie mają się do kogo zwrócić o taką przysługę, zawsze pozostaje droga listowna, czy to bezpośrednio do nas, albo może za pośrednictwem „Naszego Dziennika”.

Dziękuję za rozmowę.

* * *

Baza Powstania Styczniowego

ul. Wielopole 10/5
31-072 Kraków

www.powstanie.okiem.pl

kontakt e-mailowy: [email protected]

Można z nami porozmawiać także na spotkaniach Małopolskiego Towarzystwa Genealogicznego.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl