Potrzebujemy mądrości i odwagi

Z JE ks. abp. Andrzejem Dzięgą, metropolitą szczecińsko-kamieńskim, rozmawia Sławomir Jagodziński

Ekscelencjo, mijają dwa lata od wyniesienia do chwały ołtarzy naszego wielkiego rodaka Jana Pawła II. Czy my, Polacy, w wystarczającym stopniu wypełniamy zadanie odkrywania, strzeżenia i rozwijania wielkiego dziedzictwa Ojca Świętego? Wielkim niebezpieczeństwem jest chyba cały czas tendencja do płytkiego podejścia do fenomenu Jana Pawła II, brak głębszej refleksji nad tym, co było najważniejsze w jego życiu…

– Panie redaktorze. Najpierw chcę podziękować, że nadchodząca druga rocznica beatyfikacji Ojca Świętego Jana Pawła II jest sama w sobie inspiracją do stawiania takich pytań. Już to wskazuje przecież, że nie pozostajemy na dość płytkim (co nie oznacza, że nieważnym) poziomie wspomnień emocjonalnych (chociaż nie możemy od nich także uciekać), ale przechodzimy nieustannie do kwestii istotnych, właśnie do treści, o których błogosławiony Jan Paweł II do nas mówił, do kierunków działania, jakie nam wskazywał. To były i ciągle są inspiracje Ducha Świętego, które Jan Paweł II rozpoznawał, ujmował w słowa i przekazywał nam wszystkim. Dlatego czymś naturalnym jest, że także ta rocznica zarówno przywoła znowu szereg zwykłych, sentymentalnych wspomnień, jak i pobudzi do kolejnych refleksji intelektualnych, ale bez wątpienia zainspiruje też dalsze osoby do podejmowania konkretnych działań lub do wytrwałości w działaniach już podjętych. Tak więc my, Polacy, to zadanie „odkrywania, strzeżenia i rozwijania wielkiego dziedzictwa”, jak pan to nazwał, faktycznie wypełniamy. Czy wystarczająco? To dobre pytanie. Odpowiedzi będą oczywiście zróżnicowane, zależnie od osobistych doświadczeń, zaangażowania oraz możliwości. Dobra nigdy dosyć.

A czy nie rozczarowuje fakt, że w Ojczyźnie Ojca Świętego, kraju katolickim, jest zupełna niemoc, jeśli chodzi o ustanowienie takiego prawa, które w takich dziedzinach jak np. obrona życia byłoby zgodne z nauczaniem Kościoła? Przykładem jest choćby debata wokół in vitro…

– Dziękuję Bogu, że w Polsce trwa właśnie na ten temat pewna debata. Złe byłyby rozwiązania prawne wiążące wszystkich, niepoprzedzone taką debatą. Czy ta debata jest wystarczająca, to inna kwestia, ale – obserwując tę sprawę, a w pewnym sensie także w niej uczestnicząc – mam nieodparte wrażenie, że należy dziękować Panu Bogu za tę debatę. To wymaga wprawdzie nieco czasu, ale widzę, jak prawda dociera powoli do ludzi. Także do nas samych, bo przecież Kościół został w tej kwestii nie tyle zaskoczony problemem, ile wywołany do tablicy w nowej sprawie. I przekaz Prawdy, płynący z niezmiennej myśli Bożej w tej niezwykle ważnej kwestii, ujęty w odpowiednie słowa oraz wsparty argumentami ściśle naukowymi (należy tu jedynie rozróżnić pełną naukowość poglądu od kwestii czysto technologicznych możliwości), dokonywany przez ludzi Kościoła jest od początku właściwy i precyzyjny. Rzeczywiście, ciągle szkoda, że – wbrew przywoływanym argumentom prawnym – wielu ludzi tzw. lewicy twierdzi, że skoro w Polsce nie ma specjalnego prawa na temat in vitro, to wszystko jest dozwolone. Nie. Obowiązujące już obecnie normy prawne, przy ich właściwej interpretacji, wskazują, że wcale nie mamy tu do czynienia z białą plamą.

Obecnie mamy taką sytuację, że szereg obowiązujących w Polsce norm prawa dotyczących prawnej ochrony życia jest przez praktyki in vitro wprost naruszanych. Zwróciłbym też uwagę, że chodzi tu o ustanowienie prawa nie tyle zgodnego z nauką Kościoła katolickiego, ile zgodnego z prawdą o człowieku i o życiu ludzkim. To, iż przede wszystkim chrześcijanie, na czele z Kościołem katolickim, dzisiaj tę prawdę przypominają i jej zdecydowanie bronią, nie sprawia, że ta prawda staje się prawdą chrześcijańskiej czy wprost katolickiej wiary. Ona nie przestaje być rozumną prawdą naukową. Po prostu jest to prawda. Politycy i inni ludzie życia publicznego muszą to zrozumieć, że opowiadając się za pełną ochroną życia, nie tyle głoszą katolicką prawdę wiary, ile po prostu rozumną, naukową prawdę. Pod tą prawdą powinni podpisać się z ulgą nie tylko chrześcijanie, ale także wszyscy rozumni wyznawcy islamu, judaizmu, a także niewierzący.

Nie tak dawno Episkopat Polski w specjalnym dokumencie, a wcześniej także Ksiądz Arcybiskup w liście pasterskim przypomniał, dlaczego Kościół sprzeciwia się in vitro. Co w tej argumentacji trzeba najbardziej podkreślać?

– Osobiście trochę silniej chciałbym rozróżnić ocenę in vitro w kontekście dzisiaj stosowanych technologii, które absolutnie nie mogą być zaakceptowane, jako zdecydowanie szkodliwe dla zdrowia i życia ludzkiego (co oznacza, że ceną za życie jednej osoby może być nawet śmierć kilku lub kilkunastu innych dzieci), od samego pytania o naturę in vitro. Nie ma już dzisiaj wątpliwości, że nawet przy pozyskanej ewentualnie za ileś lat najdoskonalszej technologii in vitro, przy której będzie wyraźnie wiadomo, kto jest ojcem, a kto matką, gdy będzie jedynie jedno dziecko powołane do życia, gdy nawet da się uniknąć wielu dodatkowych zagrożeń zdrowotnych i etycznych, sama technologiczna otoczka powołania człowieka do istnienia zawsze pozostanie z natury swojej czystym wymuszeniem tego aktu. Każdy człowiek zaś zasługuje na zaistnienie w ramach aktu stwórczego, we współpracy rodziców ze Stwórcą, w pełnej atmosferze miłości. I właśnie w tej kwestii jest chyba istota zagadnienia. Człowiek może dochodzić bardzo daleko w ramach wsparcia natury, ale nie może przekraczać tych granic wsparcia, za którymi zaczyna się wymuszanie czegoś na naturze. W odniesieniu do in vitro jest to w rzeczywistości wymuszanie na Panu Bogu świętego daru życia. Dar wymuszony ma – sam w sobie – tę samą wartość, co otrzymany w pełnej wolności. Człowiek poczęty w ramach in vitro jest więc obdarzony – nikt tu nie ma wątpliwości – świętym i nietykalnym darem życia jak każdy człowiek. Naruszona jest tu jednak przestrzeń zaufania i współpracy, a więc w pewnym sensie przestrzeń sprawiedliwości, pomiędzy dawcą daru i przyjmującymi dar. Dar jest znakiem miłości. Miłości zaś nie da się wymusić. Jako ludzie jesteśmy administratorami i zarządcami, a więc sługami natury. Nie jesteśmy natomiast panami i władcami natury. Nie można na naturze, danej nam przez Boga, dowolnie wymuszać własnej woli, ale jedynie działać w zgodzie z tą naturą. W tych przestrzeniach rozumowania widziałbym osobiście najtrudniejszy dla niektórych, szczególnie dla ludzi tzw. lewicy, próg do przejścia. To dotyczy także innych zagadnień, nie tylko in vitro. I o tej właśnie kwestii Kościół mówi najsilniej, gdy przywołuje temat godności osoby ludzkiej, godności i godziwości aktu poczęcia, a także potrzebę szczególnej ochrony każdego ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Sam zaś moment poczęcia, podobnie jak sam moment śmierci, pozostaje i na zawsze pozostanie dla nas z perspektywy obecnego życia, niezależnie od rozwoju technologii medycznych, otoczony pewną tajemnicą. W związku z tym powinien także pozostać otoczony określonym szacunkiem.

Stanowisko Kościoła w sprawie in vitro bardzo agresywnie atakowane jest przez lewicowo-liberalne media. Podnoszony jest np. absurdalny zarzut, że krytyka zapłodnienia pozaustrojowego stygmatyzuje dzieci, które w wyniku tej procedury przyszły na świat. Jak Ksiądz Arcybiskup się do tego odniesie?

– Powtórzę myśl, którą wypowiedziałem wyżej. Problem in vitro jest poważnym problemem tych, którzy się na tę technologię decydują, wymuszając na Panu Bogu święty dar życia. Ocena etyczno-moralna każdego konkretnego przypadku winna, oczywiście, uwzględniać także indywidualne konteksty, z faktyczną świadomością lub nieświadomością problemu na czele. Natomiast każde dziecko poczęte w ramach tych procedur (uwaga: każde! Nie tylko to faktycznie urodzone! Także to zamknięte w wyjątkowym współczesnym obozie dla nienarodzonych, jakim jest zamrożenie! Także to, któremu nawet nie dano szansy poprzez zamrożenie!) jest obdarzone świętym i nietykalnym darem życia. Każde ma pełną godność dziecka Bożego. Każde ma być kochane przez ludzi, bo jest kochane przez Boga. Tylko, że miłości się nie kupuje. I tu jest problem tych, którzy życie chcą sprzedawać, a także problem tych, którzy uwierzyli, że można je swobodnie kupić.

Wiele się mówi o in vitro, ale nie jest podnoszona sprawa aborcji selektywnej, do której dochodzi w czasie tej procedury. A czy to nie powinno być już na mocy obecnego prawa w Polsce karane?

– Dotknął pan redaktor bardzo ważnej kwestii – jednej z tych kwestii prawnych, o których wspomniałem wcześniej, że już istnieją w Polsce pewne normy porządkujące obecny obszar działań in vitro. Życie poczęte można w Polsce bezkarnie zabić – niestety, ciągle tak jest – aż w trzech sytuacjach. W żadnych innych okolicznościach jednak nie można, bo będzie to naruszenie prawa. Ta norma podlega absolutnie ścisłej interpretacji. Ile więc razy dochodzi do tzw. aborcji selektywnej, czyli usuwane jest – przepraszam za wyrażenie – nadliczbowe dziecko, zabijane dlatego, że jest słabsze lub że jest tych dzieci po prostu za dużo, mamy do czynienia z okolicznością, która nie jest prawnie dopuszczalna w Polsce. To jest przestępstwo.

Wielu ludzi jest dziś niestety zagubionych w ocenie takich zjawisk. Powracanie do nauczania bł. Jana Pawła II w tych i innych kwestiach jest tu bardzo ważne…

– Panie redaktorze. Trzeba nam dzisiaj wiele mądrości w różnych przestrzeniach i sprawach życia osobistego, rodzinnego i społecznego. Ta mądrość jest także darem Ducha Świętego. Trzeba nam wiele pokory i wiele modlitwy, by się na tę mądrość otworzyć, by jej pragnąć i umieć ją przyjąć. Ale z Ducha Świętego jest też odwaga mówienia prawdy i odwaga czynienia dobra. Niech nam błogosławiony Jan Paweł II tę moc Ducha Świętego wyprasza. Ufam głęboko, że on nas w tych sprawach zdecydowanie wspiera w tajemnicy świętych obcowania. Módlmy się z ufnością o jego kanonizację, aby przekaz jego pontyfikatu był dzisiaj jeszcze silniejszy, a jego duchowe wsparcie jeszcze łatwiejsze dla nas do przyjęcia i wdrożenia w życie.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl