Polacy jednymi z najtańszych pracowników
Koszt pracy w Polsce jest trzy razy niższy niż w Unii Europejskiej. Eurostat, unijny urząd statystyczny, poinformował, że w ubiegłym roku polski pracodawca musiał zapłacić za godzinę średnio 8 euro i 4 centy.
Taniej jest tylko na Łotwie, Litwie, Węgrzech, w Rumunii i Bułgarii.
Jeden z dzienników napisał, że podczas ostatniej dekady koszty pracy wzrosły u nas o 75 proc.; w UE o 24 proc. Poziom krajów zachodnich możemy osiągnąć dopiero w 2046 roku.
Janusz Szewczak, główny ekonomista Kasy Krajowej SKOK, odnosząc się do opublikowanych danych, powiedział, że jesteśmy niewolnikami we własnym kraju.
– Pracujemy często za przysłowiową miskę zupy, czyli za środki, które raptem starczają na uregulowanie podstawowych opłat. Nie bardzo starczają na jakiekolwiek oszczędności, inwestycje czy nawet zakupy. Stąd w Polsce taki gigantyczny wynik – rekord kredytów konsumpcyjnych. Polaków nie stać często na podstawowe zakupy poza żywnością czy lekami. Z tym drugim wielu Polaków, zwłaszcza starszych osób – rencistów i emerytów, ma jednak olbrzymi problem. To dowód na to, jak jesteśmy drenowanym krajem, głównie przez kapitał zagraniczny, zagraniczne banki i instytucje finansowe – ocenił Janusz Szewczak.
Głodowe pensje i wysokie bezrobocie sprawiają, że Polacy wyjeżdżają w poszukiwaniu chleba za granicę.
Resort pracy poinformował, że bezrobocie rejestrowane w marcu wyniosło 11,7 proc. wobec 12 proc. w lutym.
Dane te nie uwzględniają jednak osób niezarejestrowanych u pośredników – ponad 2,5 miliona młodych, którzy wyjechali z naszego kraju w poszukiwaniu pracy – oraz bezrobocia ukrytego w rolnictwie, które przekracza milion osób.
Według niektórych ekspertów bez zatrudnienia może być nawet 6 milionów osób.
RIRM