Jeszcze 90 osób

Z dr. hab. Krzysztofem Szwagrzykiem, pełnomocnikiem prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, rozmawia Maciej Walaszczyk

Co udało się zrobić w ciągu tych trzech tygodni prac na terenie kwatery „Ł”?

– Udało nam się przebadać dużą część dawnego pola więziennego. Wszystkie obszary, które były niezabudowane, ale również i te, które były zabudowane. Częściowo poprzez rozbiórkę chodnika i drogi asfaltowej dotarliśmy do obszarów wcześniej dla nas niedostępnych.

Ile szczątków odnalazła Pana ekipa? Zakładaliście, że łączna liczba ciał odnalezionych w obu ekshumacjach powinna objąć już ok. 200 osób.

– W ciągu trzech tygodni odnaleźliśmy i wydobyliśmy szczątki 82 ofiar komunizmu. Ich uroczyste odprowadzenie z miejsca ekshumacji odbędzie się w najbliższy piątek. Udało nam się określić przebieg rzędów więziennych, ich początek lub koniec. Brakuje nam do liczby tych, których poszukujemy, jeszcze około 90 osób.

Ma Pan pewność, że leżą na terenie kwatery „Ł”?

– Tak, szczątki tych, których poszukujemy, znajdują się pod obecnie istniejącymi nagrobkami.

Będziecie tam szukać?

– Wszędzie tam, gdzie możemy, nawet dziś prowadzimy działania poszukiwawcze. Stosując metodę odwiertów, staramy się odnaleźć szczątki tych więźniów. Jest tak, jak przypuszczaliśmy, tzn. rzędy więzienne niekiedy pokrywają się z rzędami współczesnych grobów, ale niekiedy następowało przesunięcie. Dzięki temu w przestrzeniach między grobami odnajdujemy szczątki. Jednak po tych trzech tygodniach oceniamy, że drugi etap jest już w zasadzie zakończony. Nie oznacza to oczywiście zakończenia prac poszukiwawczych na Łączce. Naszym celem jest odnalezienie wszystkich więźniów. Przed nami pozostaje tylko problem doboru i zastosowania odpowiedniej metody, by ich skutecznie odnaleźć i wydobyć spod tych pomników. Nie wiemy jeszcze, jaka to będzie metoda, ale zapewniam, że w naszych poszukiwaniach jesteśmy zdeterminowani i zrobimy wszystko, by również te szczątki odnaleźć.

Bierze Pan pod uwagę rozbiórkę współczesnych grobów?

– Nie chcemy dokonywać żadnych działań, które mogłyby budzić kontrowersje i spowodować reakcje, z którymi nie chcielibyśmy mieć do czynienia. Nie są nam potrzebne żadne dodatkowe kłopoty i sensacje. Chcemy w spokoju i w ciszy wykonywać nasze prace. Rozbiórka pomników niosłaby ze sobą z pewnością zarzewie konfliktów. To nie jest tak, że taka rozbiórka jest jedyną metodą dotarcia do szczątków pozostałych więźniów, które spoczywają najgłębiej. Teraz skupiamy się na analizie zebranego materiału. Nie wykluczam, że zdecydujemy się na trzeci etap prac.

Jak wyglądają prace związane z identyfikacją ofiar, zgłaszają się nowe osoby chcące oddać materiał genetyczny?

– Tak, zgłaszały się kolejne osoby. Mamy już krewnych ofiar komunizmu, którzy pozostawili w Polskiej Bazie Genetycznej swoje próbki. Prace badawcze trwają równolegle do tych działań, które wykonujemy na cmentarzu. W ciągu kilku miesięcy z pewnością znane będą kolejne nazwiska ofiar komunizmu, które odnaleźliśmy teraz, jak również rok temu podczas pierwszego etapu naszych prac.

13 mają mówił Pan o dużym prawdopodobieństwie odnalezienia szczątków rtm. Pileckiego i gen. Augusta Fieldorfa „Nila”? Po tym etapie prac jesteście bliżej ich identyfikacji?

– Na pewno jesteśmy bliżej. Każde z działań, które wykonujemy, zarówno podczas pierwszego, jak i drugiego etapu prac, każdy kolejny dzień przybliża nas do chwili, gdy będziemy mogli powiedzieć, że szczątki naszych bohaterów narodowych zostały odnalezione i zidentyfikowane. Proszę jednak o cierpliwość, robimy wszystko, by tak się stało, ale potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Wyniki naszych działań ogłosimy podczas zapowiadanej wcześniej dużej konferencji. Jeśli miałoby to nastąpić, to najwcześniej w końcu czerwca. Do jej przygotowania musimy wykonać jeszcze trochę prac i działań organizacyjnych. Tak czy inaczej taka konferencja się odbędzie.

Czy środki i możliwości, którymi obecnie Pana ekipa dysponuje, są wystarczające do realizacji tych zamierzeń, o których Pan mówi?

– Bardziej efektywnym chyba być już nie można. Mamy wszystko, co jest potrzebne do tego, by skutecznie wykonać nasze zadanie. Potrzebujemy tak naprawdę czasu na identyfikację odnalezionych szczątków i spokojną analizę ogromnego materiału, który uzyskaliśmy zarówno podczas pierwszego, jak i drugiego etapu naszych prac. Każda godzina spędzona na stanowisku przynosiła nowe informacje na temat tego, w jaki sposób chowano tych ludzi, czy leżą w dole we dwóch, czy we czterech, czy jest to mężczyzna, czy kobieta i w końcu w jaki sposób byli mordowani. Czy mieli przestrzelone czaszki, czy nie? To wszystko jest dla nas ważne.

Odnaleźliście więźnia, któremu dłonie skrępowano kablem. Czy tak pochowanych i zamordowanych osób było więcej?

– W kilku przypadkach ułożenie szczątków wskazywało, że ludzie ci byli wrzuceni do dołów ze skrępowanymi rękoma. Jednak nie zachowały się sznurki, które wiązały im ręce. One gdzieś w ciągu tych kilkudziesięciu lat uległy rozkładowi. Ten zachował się, dlatego że ręce więźnia były skrępowane kablem elektrycznym. Ale to była wyjątkowa sytuacja.

Jak odbiera Pan reakcje ludzi i mediów na prace ekshumacyjne? Zainteresowanie działaniami archeologów na Łączce nie przeszkadza?

– Zainteresowanie jest przeogromne. Każdego dnia przychodzi tutaj wiele osób. Mówię tutaj nie tylko o wolontariuszach, których jest bardzo dużo, ale także o takich osobach, które przychodzą, bo przeczytały coś na temat naszych prac i pojawiają się na terenie kwatery, by przypatrzeć się temu, co robimy. Takie zainteresowanie jest bardzo duże. Biorąc pod uwagę fakt, że prowadzimy tutaj prace poszukiwawcze ofiar komunizmu, w tym narodowych bohaterów takich jak rotmistrz Pilecki czy gen. Fieldorf, to uważam, że zainteresowanie mediów jest jednak zróżnicowane. Jest część mediów, które są obecne właściwie codziennie przy naszych pracach i one najczęściej informują opinię publiczną o tym, co robimy i co się tutaj dzieje. Ich działania zasługują na szacunek, a my jesteśmy całkowicie otwarci na rozmowy i komentarze na ten temat. Są jednak również i takie media, które praktycznie w ogóle nie interesują się tym, co się tutaj dzieje.

Jak Pan to obiera?

– To bardzo smutne, ponieważ prace, które są tu realizowane, są sprawą narodową. To jest sprawa, o której powinny informować wszystkie media w Polsce, bez względu na to, jakiej są orientacji politycznej. Szkoda, że tak nie jest.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl