Dyplomata z układu III RP

Swój niebanalny życiorys z lat niemieckiej okupacji i stalinowskich represji rozmienił na drobne grosiki politycznej poprawności III RP.

Powołując się na ideały II RP i Polskiego Państwa Podziemnego, bezkrytycznie atakował oponentów. Swoją postawą zaskarbił sobie przychylność systemu III RP, sam stając się jego istotnym elementem w dyplomacji.

W kręgu Klubu Krzywego Koła

Władysław Bartoszewski, rocznik 1922. Na początku II wojny światowej trafił do niemieckiego obozu hitlerowskiego w Auschwitz, został z niego uwolniony po kilku miesiącach. Uczestniczył w działalności konspiracyjnej, pracował w Biurze Informacji i Propagandy Armii Krajowej, działał w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”, brał udział w Powstaniu Warszawskim.

Po 1945 r. związał się z PSL Stanisława Mikołajczyka, został dziennikarzem „Gazety Ludowej”, pracował też w Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Był kilka razy zatrzymywany, przesłuchiwany i więziony. Z aresztu wychodził dzięki znajomym z „Żegoty”, którzy interweniowali u Leona Chajna, wiceministra sprawiedliwości, oraz Adolfa Bermana, brata Jakuba. W 1952 r. został skazany na 8 lat więzienia, z czego odsiedział 3 lata. Wkrótce objął kierownictwo redakcji wydawnictw fachowych Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich.

Po 1956 r. zaczął publikować m.in. w „Stolicy” i Tygodniku Powszechnym”, wydawał książki. Był związany z Klubem Krzywego Koła, w 1962 r. otrzymał nagrodę tego klubu. Rok później został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 1966 r. otrzymał medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

W latach 70. i 80. prowadził wykłady z historii najnowszej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Do pracy polecił go prof. Aleksander Gieysztor. – Był gadułą i takim „opowiadaczem” historii – wspomina prof. Ryszard Bender, ówczesny kierownik I Katedry Historii Nowożytnej KUL, przełożony Bartoszewskiego.

– Przez pewien czas prowadził nawet seminarium magisterskie, chociaż sam nie ukończył studiów wyższych – przypomina. W latach 80. XX wieku Bartoszewski był także gościnnym wykładowcą niemieckich uczelni, z tej racji zaczął używać tytułu „profesor”, chociaż w dalszym ciągu nie posiadał magisterium.

W pobliżu „układu wiedeńskiego”

Po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego został ambasadorem Polski w Wiedniu. Tadeusz Kosobudzki podaje w jednej ze swoich książek, że początkowo rozważano wysłanie Bartoszewskiego na ambasadora w Niemczech. Jednak bliskie kontakty z Niemcami i liczne stypendia spowodowały, że nawet rząd Mazowieckiego obawiał się, że Bartoszewski nie będzie obiektywnym przedstawicielem Warszawy: „Germanofilstwo W. Bartoszewskiego odstraszało jego politycznych przyjaciół” – twierdził Kosobudzki.

Już w późniejszym czasie bulwersujące było m.in. przyjęcie przez Bartoszewskiego złotego medalu Towarzystwa im. Gustawa Stresemanna – ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929, który prowadził wrogą politykę wobec Polski, otwarcie domagając się rewizji naszej granicy zachodniej.

Wbrew pozorom również Wiedeń był dość ważną placówką dla przechodzącej transformację ustrojową Polski. Pierwsza dekada lat 90. to czas prosperity dla polskich grup przestępczych, które sprowadzały z Europy do kraju kradzione samochody, przemycały alkohol i papierosy. Wiedeń był ważnym ośrodkiem koordynującym te działania. Pod Wiedniem mieszkał Jeremiasz Barański ps. „Baranina”, rezydent mafii pruszkowskiej. Oficjalnie był on właścicielem m.in. warsztatu samochodowego, restauracji i lokali rozrywkowych w Wiedniu.

W stolicy Austrii powstało także kilka spółek, które już w III RP odegrały znaczącą rolę w życiu gospodarczym i politycznym. Bohaterowie kilku głośnych afer Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel prowadzili swoje przedsięwzięcia właśnie w Wiedniu. Bartoszewski z racji swojej funkcji mógł posiadać pewne informacje o działalności tych środowisk.

W cieniu „Olina”

W marcu 1995 r. Bartoszewski został szefem MSZ w postkomunistycznym rządzie Józefa Oleksego. Był kandydatem prezydenta Lecha Wałęsy, który zgodnie z ówczesną „małą konstytucją” mógł przedstawiać swoje propozycje. Oleksy wybrał Bartoszewskiego, potem przyznał, że o tej kandydaturze myślał równolegle z Wałęsą.

Piastując urząd ministra spraw zagranicznych, Bartoszewski odegrał szczególną rolę w sprawie „Olina”, czyli w działaniach UOP zmierzających do oskarżenia postkomunistycznego premiera Józefa Oleksego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Szef dyplomacji dowiedział się o niej już w sierpniu 1995 r., był pierwszym ministrem, który poznał szczegóły tej operacji. Już po wyborach prezydenckich Bartoszewski i Andrzej Milczanowski spotkali się z prezydentem elektem Aleksandrem Kwaśniewskim i przekazali mu informacje dotyczące Oleksego. Ta rola Bartoszewskiego być może wynikała z kalkulacji politycznych, że zostanie nowym premierem. Jednak po zakończeniu prezydentury Wałęsy ustąpił z funkcji szefa dyplomacji.

Milczał w sprawie oszczerstw Grossa

W latach 1997-2001 był senatorem, wybrano go z listy Unii Wolności. W lipcu 2000 r. ponownie został szefem MSZ, był nim do października 2001 roku. Kontynuował swoją starą linię proniemiecką i proizraelską, jednocześnie bił się w piersi za rzekomy polski antysemityzm, zwłaszcza w czasie dyskusji o Jedwabnem i publikacjach Jana Tomasza Grossa.

Występował w mediach z żądaniami przeproszenia przez Polaków Żydów. Kierowane przez Bartoszewskiego MSZ sfinansowało tendencyjny zbiór „Więzi” o Jedwabnem, w którym głównie zamieszczono artykuły korzystne dla Grossa.

Po latach Bartoszewski stwierdził, że milczał w sprawie książek Grossa ze względu na przyjaźń z jego rodzicami – Zygmunt Gross był jego obrońcą w procesie w latach stalinowskich. Jednak nawet uznając te osobiste rozterki Bartoszewskiego, trudno zgodzić się z taką postawą, że jeden z najważniejszych urzędników w państwie nie zabiera głosu w sprawie szkalowania Polski.

Awansował agentów bezpieki

Na szczególną uwagę zasługuje polityka kadrowa Bartoszewskiego. W 2001 r. chwalił się, że w ciągu 15 miesięcy mianował 47 nowych ambasadorów, a odwołał tylko trzech.

Jednym z najbliższych współpracowników Bartoszewskiego w MSZ był Jan Barcz, który najpierw pracował z nim w ambasadzie w Wiedniu jako minister pełnomocny. Potem Bartoszewski mianował go ambasadorem w Austrii.

W latach 2000-2001 Barcz był dyrektorem Departamentu Unii Europejskiej MSZ, a następnie dyrektorem gabinetu politycznego szefa MSZ. Bartoszewski i Barcz zasiadali razem we władzach Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki. Tymczasem z zachowanych w IPN dokumentów wynika, że Barcz został w latach 80. zarejestrowany przez wywiad PRL jako kontakt operacyjny pod pseudonimem „Jaksa”, był także aktywnym członkiem PZPR, partyjnym lektorem.

Bartoszewski mianował również Jakuba T. Wolskiego ambasadorem w Libii, który w 2003 r. przyznał się, że był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL. Również w Raporcie z weryfikacji WSI został wymieniony jako agent: „W latach 90-91, pracując w MSZ, typował kandydatów, m.in. spośród redaktorów ’Wolnej Europy’. Konsultant MSZ w Radzie Europy”.

Przemilczał tajemnice Turowskiego

To również Bartoszewski osobiście zachwalał posłom w marcu 2001 r. kandydaturę Tomasza Turowskiego na ambasadora na Kubie. Prezentując posłom osobę Turowskiego, pominął jego pobyt w zakonie jezuitów, nie wspomniał też o pracy na rzecz służb specjalnych PRL.

Bartoszewski ograniczył się do wygłoszenia pochwał: „Kandydat ma doświadczenie, jeśli chodzi o proces transformacji na terenie postradzieckim. Był wysoko oceniany przez naszych partnerów rosyjskich, o czym wiem drogą nieoficjalną. Jest to nie najgorsza referencja dla Polaka udającego się na Kubę”.

Słowa o pozytywnej ocenie Rosjan pracy Turowskiego zabrzmiały wtedy niezwykle zagadkowo, zwłaszcza że to rosyjskie media wymieniały w 1998 r. tego dyplomatę jako osobę współpracującą z polskimi służbami specjalnymi.

W lutym 2010 r. Turowski został mianowany szefem wydziału politycznego ambasady w Moskwie, nadzorował i koordynował przygotowania do tragicznej wizyty w Katyniu. Jednak Bartoszewski słowem nie zająknął się i nie przeprosił, że uczestniczył w wypromowaniu osoby, która współorganizowała te uroczystości.

Mowa nienawiści

W styczniu 2006 r. Bartoszewski został przewodniczącym Rady Nadzorczej PLL LOT. Była to zaskakująca decyzja, gdyż nie posiadał doświadczenia biznesowego. Na stanowisko powołało go nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki.

Z funkcji przewodniczącego rady LOT zrezygnował w lipcu 2006 roku. W tym samym czasie zrezygnował z funkcji szefa Rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Był to protest przeciwko wypowiedzi Antoniego Macierewicza, że większość byłych ministrów spraw zagranicznych III RP była agentami sowieckich służb specjalnych. Od tego momentu ostro krytykował rząd Jarosława Kaczyńskiego oraz PiS.

Po wygranych przez PO wyborach w 2007 r. został sekretarzem stanu w kancelarii premiera, odpowiadał za kontakty międzynarodowe, w tym stosunki polsko-żydowskie. W kampanii prezydenckiej w 2010 r. aktywnie poparł Bronisława Komorowskiego, atakując jednocześnie lidera PiS. Mówił o nim jako człowieku, który „ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, a nie ma doświadczeń ojcowskich”.

Nic więc dziwnego, że „Gazeta Wyborcza” nagrodziła Bartoszewskiego tytułem „Człowieka Roku 2010”.

Piotr Bączek

POLECAMY RÓWNIEŻ artykuł Krzysztofa Losza pt. „Upadek legendy” [CZYTAJ]

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl