„Z Ojczyzny Jezusa „


Pobierz Pobierz

Pokój i Dobro!

„Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zielone…” śpiewamy podczas majowych nabożeństw w kościołach i już coraz rzadziej, przy przydrożnych kapliczkach. Świeża zieleń polskiej przyrody oraz zapach bzów i akacji jasno wskazuje, że mamy wyczekiwaną wiosnę. Tak jest w Polsce, bo w Ziemi Świętej wiosenne łąki zamieniły się już dawno w stepowy krajobraz, spalony coraz mocniej świecącym słońcem i gorącym, pustynnym wiatrem, tzw. hamsinem.

W tym roku na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej o wiośnie mówi się wyjątkowo często. Nie chodzi jednak o klimatyczne warunki. „Arabska wiosna” to kryptonim społecznego ruchu domagającego się bardziej demokratycznych rządów, lecz przede wszystkim godniejszych warunków życia obywateli. Niektórzy obserwatorzy utrzymują jednak, iż mieszkańcy Egiptu, Tunezji, Libii czy Syrii wyszli na place w wyniku międzynarodowej zmowy politycznej, której chodzi głównie o korzyści natury ekonomicznej. Jeśli te przeświadczenia okazałyby się słuszne to protesty, które kosztują życie setki ludzi, nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Biedni pozostaną nadal biednymi, a bogaci utwierdzą swój status klasy uprzywilejowanej.

W kontekście „arabskiej wiosny” polityczną burzę wywołała deklaracja Baracka Obamy, prezydenta Stanów Zjednoczonych, który w miniony czwartek wysunął propozycję ustanowienia państwa palestyńskiego w granicach z 1967 roku, czyli przed okupacją całego terytorium przez Izrael. W kwestii granic pomiędzy Izraelem a nowym państwem palestyńskim strona amerykańska utrzymywała dotychczas stanowisko konieczności negocjacji strefy granicznej, zapewniającej bezpieczeństwo Izraelowi. Klauzula ta dawała Izraelowi zielone światło w rozszerzeniu swojej suwerenności terytorialnej na niekorzyść Autonomii Palestyńskiej. Do tej pory rozwiązanie konfliktu palestyńsko izraelskiego w oparciu o podział terytorialny sprzed wojny sześciodniowej z 1967 roku proponowali umiarkowani palestyńscy przywódcy, wielu liderów polityki światowej oraz Watykan wraz ze zwierzchnikami lokalnych Kościołów.

Koncepcja amerykańskiego prezydenta spotkała się z dużym poparciem politycznym na świecie oraz dezaprobatą bezpośrednio zainteresowanych, czyli izraelskiego rządu. Premier Izraela, Benjamin Netanjahu podczas piątkowych rozmów w Waszyngtonie uznał jako nie do przyjęcia propozycję Obamy do wycofania się w granice sprzed 1967 roku. W politycznej deklaracji, która do niczego nie zobowiązuje podkreślił jednakże, że Izrael pragnie pokoju i może pójść na pewne ustępstwa w negocjacjach pokojowych z Palestyńczykami. Ponadto przypomniał, że podpisany w Kairze pakt o pojednaniu pomiędzy Fatahem, umiarkowaną partią rządzącego prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, a radykalnym Hamasem dominującym w Strefie Gazy stawia Palestyńczyków w trudnej sytuacji. Przywódcy Autonomii Palestyńskiej muszą bowiem wybrać pomiędzy paktem z Hamasem a pokojem z Izraelem. W odpowiedzi prezydent Abbas powiedział, że również premier Netanjahu musi wybrać między kolonizacją a pokojem.

Oburzenie i oskarżenia Waszyngtonu o brak zrozumienia lokalnych realiów nie podziela jednak cała klasa polityczna Izraela. Opozycyjna partia Kadima, na czele której stoi była minister spraw zagranicznych Tzipi Livni skrytykowała premiera Netanjahu o „immobilizm polityczny”, który może kosztować Izrael wysoką cenę oraz uznała, że w przemówieniu Baracka Obamy widzi korzystne propozycje.

Pozytywne reakcje na wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych wyrazili przywódcy świata arabskiego. Przedstawiciel Niezależnego Rządu Autonomii Palestyńskiej uznał za przełomowe nawiązanie do konieczności prowadzenia dialogu pokojowego w oparciu o podział terytorialny z 1948 roku. Podkreślając wagę deklaracji Obamy zwrócił jednakże uwagę na brak presji wobec Izraela i nie wskazanie konkretnej strategii, zwłaszcza w sprawie nielegalnych osiedli żydowskich na terytoriach okupowanych. Według izraelskich statystyk mieszka w nich około pół miliona obywateli. Również szef dyplomacji jordańskiej wyraził zadowolenie z deklaracji amerykańskiego prezydenta, który po raz pierwszy tak jasno przedstawił polityczną wizję utworzenia państwa palestyńskiego na podstawie granic sprzed wojny w 1967 roku.

Sytuacja konfliktu izraelsko palestyńskiego na Bliskim Wschodzie oraz ruchy demokratyczne w Syrii i Afryce Północnej angażują polityków i zwierzchników Kościoła. O znalezienie sprawiedliwego dla wszystkich wyjścia z bolesnych konfliktów narodowych regionu apeluje Ojciec Święty oraz lokalni biskupi. Kierując się chrześcijańską wizją świata opartą na fundamencie miłości bliźniego przypominają, że wojna nie jest żadnym rozwiązaniem a jej pierwszymi ofiarami są zawsze najubożsi. Ojciec Kustosz Ziemi Świętej wyraził przekonanie, że zaproponowany przez Obamę punkt wyjścia, czyli granice dla Palestyny i bezpieczeństwo dla Izraela daje obu stronom podstawę do osiągnięcia ostatecznego rozwiązania konfliktu na drodze bezpośrednich negocjacji we wszystkich kluczowych kwestiach.

Śpiewając w Litanii Loretańskiej wezwanie „Królowo Pokoju”, pamiętajmy także o Ziemi Świętej i całym regionie doświadczonym wojną, prosząc Boga, aby ze zroszonej ludzką krwią „arabskiej wiosny” zrodziły się dojrzałe owoce społecznej sprawiedliwości i długotrwałego pokoju.

 

o. dr Jerzy Kraj

drukuj