XXV Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę: Homilia ks. abp. Jana Romeo Pawłowskiego


Pobierz Pobierz

Homilia wygłoszona podczas niedzielnej Mszy św. przez ks. abp. Jana Romeo Pawłowskiego w XXVI pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę.

„Przyzwyczaili się Polacy wszystkie niezliczone sprawy swojego życia, różne jego momenty, ważne, rozstrzygające chwile – odpowiedzialne wiązać z tym miejscem, z tym Sanktuarium. Przyzwyczaili się ze wszystkim przychodzić na Jasną Górę, aby mówić o wszystkim swojej Matce” – tak mówił do nas z tego miejsca właśnie św. Jan Paweł II – biały, niezapomniany Pielgrzym Jasnogórski.

Odkąd na polskiej ziemi stanął Chrystusowy krzyż, niemal zaraz w świętowojciechowym  wołaniu Bogarodzica Dziewica Bogiem sławiena Maryja, pod tym polskim krzyżem stanęła Maryja, której szczególny wizerunek ze świętą troską czcimy w tym Sanktuarium na Jasnej Górze od ponad 600 lat. Na tej ambonie narodu polskiego stawało tak wielu znamienitych celebransów. Z tym większym przejęciem i drżeniem staję dzisiaj ja, zaproszony tutaj, niejako zapisany do tej rodziny Radia Maryja, która właśnie, jak wszyscy Polacy, nauczyła się i przyzwyczaiła przynosić wszystkie swoje sprawy na Jasną Górę.

Dziękuję Ojcze Tadeuszu za to zaproszenie. Dziękuję Wam wszystkim, Kochani, tu obecni i tym wszystkim, którzy w tej chwili są w łączności z nami nie tylko duchowo, ale także poprzez łącza Radia Maryja, Telewizji Trwam, poprzez Radio Jasna Góra, łącze internetowe. Powiem szczerze, że gdy z radością przyjąłem zaproszenie, aby tutaj być, to potem przestraszyłem się trochę. Wiele lat temu było prościej. Stać jako dziecko tam gdzieś w tłumie, albo jako ksiądz zmieszać się z tłumem koncelebransów i nie zwracać na siebie uwagi. A dzisiaj nie ma wyjścia, bo trzeba stanąć właśnie tutaj i tak czynić, i tak głosić, żeby czasem Matki Bożej nie przesłonić, ale ona się tego nie boi.

Jesteśmy tutaj na tych godach w Kanie Jasnogórskiej. Jesteśmy pośród biesiadników. Jesteśmy może jako ci, którzy jeszcze nawet nie wiedzą, jak tam ci nowozaślubieni, że jest jakiś problem w naszym życiu, że jest może jakieś niebezpieczeństwo, które gdzieś się kryje, czyha, a Maryja już o tym wie. Ona już o tym mówi swojemu Synowi.

Otwórzmy zatem głównie nasze serca. Otwórzmy nasze życie na Maryję, na jej matczyną pomoc i na łaskę przemiany. Niech będą gotowe dzbany naszych serc, w których niby tylko zwyczajna woda, ale Jezus może ją przemienić w najlepsze wino – wino miłości, radości i nadziei. Nie jest prosto, wierzcie mi, głosić z tej niezwykłej ambony, ale przecież powiedzieć trzeba, skoro przyjąłem zaproszenie.

Przeto wątkiem przewodnim mojego rozważania niechaj będzie najzwyczajniej to, co my tutaj dzisiaj czynimy, co przeżywamy. A cóż to takiego? Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja.

Najpierw pielgrzymka, wędrowanie święte. Gdy pierwsi rodzice zostali wygnani z raju, to poszli z opuszczoną głową, tacy beznadziejni, tacy przybici i zawstydzeni. Jak człowiek pielgrzymuje w kierunku odwrotnym, jak zostawia Boga za plecami – to jest bez nadziei, to jest bez sensu, to się gubi jako człowiek. Potem Abraham, ojciec wierzących, na Boże wezwanie wyruszył w pielgrzymkę wierząc Bogu wbrew ludzkim nadziejom; następnie Mojżesz lud wybrany w 40-letniej pielgrzymce.

I sam Pan Jezus pielgrzymował, a nawet raz się zgubił podczas pielgrzymki, bo chciał podyskutować z niektórymi „mądralami” w świątyni. Odchodząc z tej ziemi powiedział: „Idźcie i nauczajcie; idźcie i głoście, bo nasza wiara ma być dynamiczna, wędrująca, świadcząca, głosząca”. Pierwsi chrześcijanie, nasi bracia i siostry, pośród prześladowań szli pobici, oskarżeni, ale ratowali się, że mogli dać świadectwo Jezusowi Zmartwychwstałemu. Dzisiaj w wielu zakątkach świata nasze siostry i bracia idą pobici, oskarżeni, wygnani, na śmierć skazani. I radują się. Idą i głoszą.

W tę historię chrześcijaństwa pielgrzymującego wpisują się także wszystkie pielgrzymki do rozlicznych sanktuariów: Jezusowych, Maryjnych, Apostolskich, a pośród nich doczesne miejsce zajmuje to właśnie Sanktuarium – Sanktuarium Jasnogórskie narodu polskiego. Ona, Maryja, Matka samego Boga i nasza Matka najlepsza – jak to mówił święty papież Polak – „Ona tutaj jest!”. 300 lat temu dostała nawet królewskie korony, choć pewnie trochę się nawet ich wstydzi, bo zawsze woli być bardziej Matką, jak królową.

Przeto nasza pielgrzymka jest częścią tego wielkiego pielgrzymowania. Pielgrzymowania także tutaj, na Jasną Górę. Pielgrzym, to ktoś, kto tu przychodzi, kto nie zapomina o tych, którzy zostali w domu. Pielgrzym podejmuje trud. Myśmy podjęli wysiłek, wyrzeczenie, żeby nieść w sercu i w plecaku sprawy swoje i swoich bliskich. Sprawy, które radują serca i te, które bolą czasem aż do szpiku kości. Pielgrzym to ktoś, kto idzie z innymi. Chcę być z innymi, łączyć swoje życie z życiem innych, dzielić wspólne troski, podać rękę, czasem pomocne ramię. Pielgrzym nie chcę się poddać. Choć trud przygniata, choć inni się czasem szyderczo uśmiechną, choć wskażą palcem, co mi tam! Ja do Matki idę! I dojść muszę.

Pielgrzymka nasza, pielgrzymka, która wpisuje się także w te wszystkie pielgrzymki, które już w tym roku dotarły tu na Jasną Górę, i które jeszcze dotrą, niech będzie błogosławiony Wasz pielgrzymi trud, i to już po raz 26. Niech będzie 26 razy, 100 razy błogosławiony. Pielgrzym, to także ten, kto może przybyć tu tylko sercem, myślą, modlitwa, dlatego wiemy, że tych, którzy tworzą naszą dzisiejszą pielgrzymkę, jest tłum wielki, choć tych wszystkich nie widać. Tłum zasłuchany w Radio Maryja i zapatrzony w Telewizję Trwam. Tutaj od Jasnej Góry mówimy także tym wszystkim duchowym pielgrzymkom, tym wszystkim, którzy tutaj są poprzez Radio i Telewizję – mówimy Wam wszystkim: Szczęść Boże! Pozdrawiamy gospodarzy tego miejsca – ojców paulinów, co u Matki Bożej drzwi i serce otwierają pielgrzymom. Bóg zapłać!

Pielgrzymka rodziny. O rodzinie już tak wiele powiedziano i napisano: „Familiaris consortio” – o zadaniach rodziny w świecie współczesnym napisał w 1981 roku św. Jan Paweł II. Wcześniej, w 1968 roku, papież Paweł VI („Humanae vitae”); papież Franciszek w zeszłym roku „Amoris laetitia”. To papieskie nauczanie o rodzinie nie jest ze sobą w sprzeczności. To Piotr naucza w imię Chrystusa.

W ostatnim czasie są takie siły, grupy nacisku, diabelskie knowania, które chcą prawdziwy wizerunek rodziny rozmazać, zdestabilizować, chcą wprowadzić relatywizm, żeby podzielić, popsuć, wcisnąć, że nienormalne jest normalne! A to, co normalne – jest staroświeckie, przestarzałe. Chcą nawet wyśmiać tych, co pragną mieć rodzinę, pragną mieć więcej dzieci, są hojni w dawaniu życia. Niestety, są nawet tacy pseudonaukowcy, co już wyliczyli ile dziecko kosztuje: jego narodzenie, wychowanie, wykształcenie; że nie warto tyle wydawać, że można za to jeździć na fajne wakacje, żyć zamożnie, mieć lepsze auto.

Ludzie, czy myśmy naprawdę zwariowali?! Żeby ogromny dar Boży, jakim jest dziecko – owoc miłości dwojga ludzi – przeliczyć na pieniądze?! To nie jest ludzkie, to jest szatańskie! Tak, dziecko w rodzinie kosztuje, potężną kwotę – kwotę miłości. Tylko głupcy przeliczają tę miłość na pieniądze. Dziecko to dar Bożego błogosławieństwa. To niebo, które się pochyla nad nami.

Kiedyś, w pięknym staropolskim języku mówiono: kobieta w stanie błogosławionym. A dzisiaj, prawie z pogardą, mówi się „ciężarna”. Odnajdźmy ten aspekt błogosławieństwa dla świata w kobiecie, matce oczekującej na urodzenia dziecka – błogosławiona.

A skoro o dzieciach mowa, to nie sposób nie wspomnieć tego małego Charliego z Wielkiej Brytanii. Są jakieś ludzkie trybunały, wbrew woli rodziców -odmawiają prawa do życia. Ja myślę, że podobnie jak przed dwoma laty, w ramach solidarności z pewnym paryskim tygodnikiem wielu na świecie powiedziało że „Je suis Charlie”. To nawet bardziej teraz, w solidarności z tym bezbronnym, angielskim dzieckiem, my wszyscy powinniśmy dzisiaj powiedzieć tym ważnym, choć nieludzkim sędziom: I’am Charlie!

Rodzina, to także społeczeństwo, naród, rodzina rodzin, dlatego ta nasza pielgrzymka ma charakter rodzinny, narodowy, nawet chyba europejski i światowy, bo wiem, że tu są przedstawiciele rodzin nie tylko z Polski.

Papież Jan Paweł II mówił, że przychodzimy tutaj na Jasną Górę, bo trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w sercu Matki. Maryjo, Matko nasza, jak bije to narodowe serce w Twoim sercu? Jakby trochę nierównym rytmem, jakby trochę w arytmię popadło. Co się dzieje, że tyle kłótni, złości, pomówień?

Matko, oto ci, którzy jeszcze niespełna 40 lat temu stali po tej samej stronie barykady, ci, którzy walczyli, żeby Polska była Polską, ci, którzy ryzykowali wszystko w strajkach i w stanie wojennym – teraz się pokłócili, poróżnili, zapomnieli? Braćmi byli. Podnosić w górę z wiarą ręce z palcami w znaku viktorii, śpiewali: „Boże coś Polskę!” i wołali: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!” Teraz się dali pokłócić? Nie czują się już braćmi? Zaufali w swój egoizm, swoim układom, sztucznym porozumieniom, dobrym radom czy nakazom, także spoza tych granic? Czy może uwierzyli, że można Polskę bez Boga, bez chrześcijańskich korzeni budować? Że zamiast na Jasną Górę – iść gdzie indziej w pielgrzymce?

Trzasnęli drzwiami swojego rodzinnego domu i poszli w świat jako syn marnotrawny, co ojcu majątek zabrał i roztrwonił. Zostawili w domu, w polskiej chacie starych rodziców, dopóki jaśnie panowie nie każą ich usunąć jakimś „słodkim zastrzykiem”.

Matko nasza, Maryjo! Skołatane to polskie serce, smutne jakieś, a nie tak miało być! Tylko myśmy wszyscy to popsuli. Brzmią w uszach słowa wielkiego Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Nienawiścią nie obronimy naszej ojczyzny, a przecież musimy jej bronić. Brońmy ją więc miłością! Naprzód między sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować! Nie możemy sami siebie poniewierać i bić! Polacy już dosyć byli bici przez obcych, niechże nauczą się czegoś z tych bolesnych doświadczeń. Trzeba spróbować innej drogi – drogi porozumienia przez miłość, która sprawi, że cały świat patrząc na nas będzie mówił: >>Oto, jak oni się miłują<<. Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój”. Jakieś to wielkie proroctwo Kardynała Wyszyńskiego, jakże aktualne. A więc miłością, a miłość to testament Chrystusowy z wysokości Krzyża, który przed chwilą słyszeliśmy: „Oto Matka twoja”.

Kochani, nie wiem, czy śpiewając tyle razy nasz prawie narodowy hymn „Boże coś Polskę!” zwróciliście uwagę, że on ma prawie tę samą melodię, co inny wielki hymn, maryjna pieśń: „Serdeczna Matko, opiekunko ludzi, zlituj się! Zlituj! Niech się nie tułamy!”. Zatem splecione jest wołanie, by wolną ojczyznę Bóg błogosławił z wołaniem, by się Matka zmiłowała, by wzięła nas pod opiekę, by uczyła miłować, przebaczać, modlić się, wspólnie tworzyć.

Pośród innych matek, które poznałem w moim życiu, oprócz tej mojej kochanej, która łączy się dzisiaj z nami poprzez TV Trwam, poznałem jedną szczególną, wielu z Was też ją poznało – matkę błogosławionego księdza Jerzego – Mariannę. Ależ to była kobieta! Kobieta niezwykła, urocza, szlachetna, mocna, jak kamień i z sercem na dłoni. Ufam, że przyjdzie taki dzień, że Kościół wyniesie ją na ołtarze obok jej syna jako błogosławioną.

Ona mi kiedyś powiedziała, że receptą na dobre życie kapłańskie czy świeckie – jest modlitwa. „O wszystko trzeba dużo się modlić” – tak powiedziała. Myśmy może o tym zapomnieli. Chcemy wszystko rozwiązać poprzez spory, sądy, uchwały, marsze, protesty, trybunały, a tu trzeba się modlić! Boga prosić! Przez Maryję upraszać wszelkie łaski potrzebne w rodzinach, w ojczyźnie i w świecie. Modlić się trzeba, bo przecież nawet nie słyszano, aby Ona, Maryja, opuściła tego, co się do Niej ucieka, Jej pomocy przyzywa, Ją o przyczynę prosi.

Może właśnie w tym czasie, jak już wspominano, w tym roku, gdy mija 100 lat od jej objawień w Fatimie, ale także 100 lat od tej okrutnej czerwonej rewolucji, której skutki jeszcze dzisiaj odczuwamy. Trzeba chwycić za różaniec! Wiemy, że jest wiele kół różańcowych, róż różańcowych, dziecięcych, podwórkowych, ale może być jeszcze więcej. Różaniec mogą odmawiać nawet niezrzeszeni. Każdy może odmawiać. To taka prosta modlitwa, a taka wielka.

Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś, że to jest najprostszy egzorcyzm wobec zakusów szatana. Chwyćmy za różaniec, wołajmy do Matki, a ona ów wielki znak na niebie i niewiasta obleczona w słońce, niechaj zaniesie te modły do tronu Swego Syna. Spróbujmy odmawiać różaniec sami i wspólnie, przy okazji spotkań, w podróży, może przed wieczornym spoczynkiem, wspólnie w rodzinie czy też w godzinie Apelu Jasnogórskiego, wszyscy bez wyjątku. Kiedyś był taki zwyczaj, że o godz. 21:00 polscy biskupi, gdziekolwiek się znajdowali, błogosławi Polakom i Polsce. Księża biskupi tu obecni i w całej Polsce: wróćmy do tego zwyczaju, błogosławmy w godzinie apelu w imię Pana Naszej ojczyźnie i rodakom! Bo on nas uzdolnił – jak mówił św. Paweł – do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. Biskupi, księża, błogosławcie wszystkim, nawet tym, którzy nam źle życzą, prześladują – błogosławcie, a nie złorzeczcie!

Pielgrzymka Rodziny Radia. „Ja Panu Bogu codziennie dziękuję, że jest w Polsce takie radio, co się nazywa Radio Maryja” – to święty Jan Paweł II, to wiecie. Niby tylko tyle i aż tyle, bo jak mówił, że codziennie, to teraz przed Bożym tronem też dziękuje i modli za to Radio i za TV Trwam. Radio to jest tylko środek, to jest instrument, który sprawia, że jeden człowiek komunikuje się z drugim, że jest blisko drugiego, choć może w kilometrach daleko. Radio to komunikator, którego można słuchać zawsze i wszędzie.

Iluż ludzi słucha tego Radia i ogląda tę Telewizję w samotności, w cierpieniu, bólu, w uwięzieniu, w męczarni konania? Iluż ludzi!? A ileż transmisji, modlitwy, rozważania, Słowa Bożego, ile dobra płynie w eterze dzięki służbie Radia Maryja i Telewizji Trwam!? Dobrze mówię: służbie, bo Ojcze Dyrektorze, cokolwiek by Tobie mówili, czy o Tobie mówili, o tym Radio, Telewizji, to ja Ciebie proszę, abyś nigdy nie zapomniał, że Ty, to Radio i Telewizja jesteście na służbie!

Parafrazując Pieśń Konfederatów Barskich zawołać można: „Bo u Chrystusa my na ordynansach — Słudzy Maryi. Więc choć się spęka świat i zadrży słońce, chociaż się chmury i morza nasrożą, choćby na smokach wojska latające, nas nie zatrwożą”.

Sobór watykański II powiedział jeszcze: „Tak samo skuteczną pomoc należy okazywać godziwym transmisjom radiowym i telewizyjnym, zwłaszcza tym, które przedstawiają wartość dla rodziny. Szczególnie zaś należy popierać transmisje katolickie, które prowadzą słuchaczy i widzów do uczestnictwa w życiu Kościoła i karmią ich prawdami religijnymi”.

Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja. „O Maryi nigdy dosyć” – tak mówił św. Bernard. Można by mówić, mówić i powtarzać za prymasem Hlondem, że zwycięstwo, gdy przyjdzie – będzie to zwycięstwo Maryi. I za prymasem Wyszyńskim: „wszystko postawiłem na Maryję”; i za św. Janem Pawłem „Totus Tuus” – cały Twój jestem Maryjo!

Tyś wielką chlubą naszego narodu, bo z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo! Zatem także w tej godzinie, w tej godzinie naszych dziejów, Ty za nami przemów słowo, Maryjo! Weź w opiekę naród cały, bo Twego berła ląd i morze słucha. Bo Ciebie na pomoc błędny żeglarz wzywa, bo w Ciebie wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy. Dlatego my się uciekamy pod Twoją obronę, bo na tej ziemi Ciebie jeszcze chwalą i chwalić będą, choćby inni się buntowali.

Chwalić Cię będą łąki umajone, góry i doliny zielone, kwieciste gaiki, źródła i kręte strumyki, bo tutaj jeszcze brewiarz maryjny godzinkami zwany, bo tutaj na Anioł Pański biją dzwony, bo tutaj każdy dzień kończy się hejnałem Jasnogórskim: jestem, pamiętam, czuwam. Bo tutaj jeszcze czasem kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba, bo tutaj owe pola malowane zbożem rozmaitem, wyzłacane pszenicą, posrebrzane żytem, bo tutaj ta, co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie. Tutaj jest Maryja. Matko, Matko z krzyża nam dana, jestem, pamiętam, czuwam. Zatem i Ty bądź przy nas, pamiętaj o nas i czuwaj nad nami.

Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja. Nasza pielgrzymka, taka moherowa, bo czasem tak złośnicy mówią. Chociaż w lecie tych beretów nie widać. Pamiętaj panie polityku, panie dziennikarzu, panie anonimowy internauto, coś odważny, bo cię nie widać, panie, który chciałbyś poniżyć kogoś tylko za to, że słucha tej, a nie innej rozgłośni, że ma takie, nie inne poglądy, że ogląda tę, a nie telewizję. Pamiętaj, że te mohery, to są twoje babcie, twojej matki, twoje siostry, sąsiadki! I pamiętaj, że to one modlitwą i poświęceniem uzyskują dla nas, dla ciebie także, u dobrego Boga te dary, te łaski, te błogosławieństwa, których nie kupisz ani na Wschodzie, ani na Zachodzie. Dary, których ani na euro, ani na ruble, ani na dolary nie przeliczysz.

Powiesz może, że ciebie to nie obchodzi, że cię nie interesuje, że nie chcesz. I dobrze, to chociaż nie przeszkadzaj. Bo okazać się może, że rękę na własną matkę podnosisz, że rękę na Matkę Boga podnosisz, a Bóg, choć Miłosierny, to i sprawiedliwy, i nie daruje, jak swojej i Jego Matce krzywdę zrobisz.

Jesteśmy Maryjo z Tobą pod krzyżem. Jakaś boleściwa, ból Ci serce przeszywa i jeszcze ta rana na Twoim czarnym jasnogórskim obliczu, ale z wysokości krzyża słychać szept testamentu Chrystusa: „Oto syn Twój. Oto Matka Twoja”. A zatem uśmiechnij się Maryjo Wielkanocnie. Idziemy razem dalej w pielgrzymkę, a Chrystus, Twój Syn Zmartwychwstały, idzie w nocy, jak słup obłoku, aby oświetlać drogę. Idzie w dzień, aby prowadzić i ochraniać. „Nie lękajcie się! Ja jestem z wami po wszystkie dni”. Zatem idźmy głośmy. To już 1051 lat na tej polskiej ziemi. Idźmy dalej, ufnie.

I jeszcze dwa słowa Prymasa Tysiąclecia: „Mogę powiedzieć, że wiele rzeczy w moim życiu pragnąłbym uczynić inaczej, lepiej. Aby uniknąć niejednego błędu i ustrzec się niejednej słabości. Ale wydaje mi się, że cokolwiek bym powiedział o swoim życiu, to na tym jednym odcinku nie pomyliłem się – na drodze duchowej na Jasną Górę. Drogę tę uważam za najlepszą cząstkę, którą Bóg pozwolił mi obrać”.

My też się nie pomylimy chodząc na Jasną Górę i wędrując w życiu po maryjnych drogach. Niechaj zatem tu, dzisiaj, od Jasnej Góry Zwycięstwa, na tej naszej ziemi, w pielgrzymce Radia Maryja, niech w polskich sercach i domach, niech w Europie i świecie, do którego jesteśmy posłani – niechaj rozbrzmiewa to nasze pozdrowienie pielgrzymie pełne miłości i błogosławieństwa: niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica. Amen!

RIRM

drukuj