Wykład JE ks. kard. Zenona Grocholewskiego: Kościół w służbie prawdy

 


Pobierz

Pobierz

Kościół w służbie prawdy

Wystąpienie otwierające VII Międzynarodowy Kongres „Katolicy i prawda: szanse i zagrożenia”, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, Toruń, 28 listopada 2014

Z ogromnym uznaniem przyjąłem wiadomość o kolejnym międzynarodowym kongresie naukowym, zorganizowanym przez Toruńską Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, tym razem zatytułowanym „Katolicy a prawda – szanse i zagrożenia”.

Ta uczelnia ma w swojej dewizie wielce zobowiązujące słowa „Fides, ratio et Patria”. Ta maksyma zobowiązuje do nieustannego pochylania się nad wzajemnym przenikaniem się, perychorezą wiary i rozumu oraz odnoszeniem tego przenikania się do wymiaru życia społecznego i publicznego.

Zrozumieć tajemnicę człowieka

Przenikanie się wiary i rozumu jest bardzo znaczące dla istoty i tożsamości chrześcijaństwa. Zwłaszcza gdy w ten sposób próbuje się zrozumieć tajemnicę człowieka.

W 1987 r., w swoim przemówieniu do świata nauki na KU-u, św. Jan Paweł II dokonał bardzo intrygującej analizy opisu stworzenia człowieka i przejścia od samotności do wspólnoty. Komentując fakt, że dla pierwszego człowieka nie znalazła się odpowiednia pomoc wśród zwierząt, istot poniekąd mu najbliższych, które jednak dla człowieka-podmiotu były ewidentnym przedmiotem (Rdz 2, 9-20), mówił: „Właśnie poprzez refleksję nad własnym poznaniem człowiek objawia się samemu sobie jako jedyne jestestwo pośród świata, które widzi się »od wewnątrz«, związane poznaną prawdą – związane, a więc także »zobowiązane« do jej uznania, w razie potrzeby także aktami wolnego wyboru, aktami świadectwa na rzecz prawdy. Jest to uzdolnienie do przekraczania siebie w prawdzie. Poprzez refleksję nad własnym poznaniem człowiek odkrywa, że sposób jego bytowania w świecie jest nie tylko całkowicie różny od wszystkiego innego pośród świata, lecz że jest także wyróżniony, nadrzędny wobec wszystkiego innego w jego obrębie. Człowiek zauważa po prostu, że jest osobowym podmiotem, osobą. Staje oko w oko wobec swej godności!”[1].

Odkrywanie prawdy, zdolność poznania prawdy jest tym, co określa podmiotowość człowieka, wyznacza jego godność, można wręcz powiedzieć, że go uczłowiecza.

Chrześcijaństwo w sposób niezwykle dobitny potwierdza i wzbogaca ową intuicję pierwotną zawartą w tradycji starotestamentalnej.

Prawda w Piśmie Świętym

Całe Pismo Święte jest proklamacją wartości prawdy, ponieważ Bóg jest samą Prawdą. W Starym Testamencie prawda jest ukazana jako cnota człowieka wierzącego, a pragnienie prawdy utożsamia się z dążeniem do doskonałości. Nie jest ona pojęciem filozoficznym, lecz religijnym, a swoją podstawę ma w Przymierzu z Bogiem. Służyć wiernie Bogu (por. Joz 24,14) oraz postępować zgodnie z prawem, oznacza „czynić prawdę” (por. 2 Krl 20,3).

Charakterystyczne biblijne zwroty: „czynić prawdę”, „postępować w prawdzie”, „dawać świadectwo prawdzie”, oznaczają wierność wobec Przymierza i Prawa Bożego, które są wyrazem prawdy. Prawdą bowiem jest to, co zasadnicze w Słowie Bożym, i wskutek tego Słowo jest nieodwołalne, pozostaje wiecznie.

„Życie w prawdzie” polega więc na wierności temu, co stanowi prawo, co jest nakazane. Dla Izraelity była to wierność Przymierzu i Prawu objawionemu na Górze Synaj. Praktyczne dostosowanie życia do wymogów prawdy prowadzi człowieka do doskonałości (por. Joz 24,14). Podobnie w relacjach międzyludzkich, pojawiający się często zwrot „czynić prawdę” (por. Rdz 47,29; Joz 2,14) jest nakazem moralnym wyrażającym konkretne podejście Izraelity do prawdy.

Tradycja zaś mądrościowa i apokaliptyczna nadaje prawdzie nowe znaczenie. Następuje przesunięcie znaczenia prawdy z wierności Prawu Bożemu na bardziej personalistyczną koncepcję prawdy. Wyrażenie „chodzić w prawdzie” (por. Ps 25,5; 26,3) zdaje się sugerować, że prawda ta oznacza nie tylko postępowanie moralne, lecz że jest ona samym prawem, którego przestrzegania uczy Bóg. Prawda staje się synonimem mądrości (por. Prz 23,23; Syr 4,28).

Swą pełnię prawda osiąga w Osobie Jezusa Chrystusa, który jest „pełen łaski i prawdy” (por. J 1,14). Celem przyjścia Jezusa na świat jest danie świadectwa prawdzie (por. J 18,37). On Sam jest Prawdą (por. J 14,6), ponieważ jest Słowem, które stało się ciałem i które ma swe źródło w Ojcu (por. J 1,18). Chrystus głosi prawdę i daje świadectwo prawdzie (por. J 8,45; 18,37). Jako Prawda i nauczyciel prawdy, Chrystus jest dla człowieka drogą, która wiedzie go nieomylnie do Boga (por. J 17,8.14.17). W ten sposób starotestamentalny związek między prawem i prawdą zostaje zastąpiony przez związek między prawdą i Ewangelią Jezusa.

Chrystus jest nie tylko przekazicielem prawdy, gdyż prawda jest w Chrystusie, On jest Prawdą. Tak rozumiana prawda ma ściśle religijny charakter, oraz jest nierozerwalnie związana z życiem chrześcijańskim. Treści objawione w Chrystusie wymagają wprowadzenia w życie – są darem, ale i zobowiązaniem.

Siła prawdy, która przemienia i uświęca człowieka, pozostaje w ścisłej zależności od Ducha Prawdy (por. J 14,17; 15,26; 16,13), Duch Święty, który nie tylko prowadzi człowieka do poznania pełnej prawdy (por. J 14,26), ale tak samo jak Chrystus jest samą Prawdą (por. 1 J 5,6). Słowa Chrystusa, które są mocą przemieniającego i uświęcającego działania Ducha Świętego, same otrzymują moc uświęcenia. Dlatego Chrystus w modlitwie arcykapłańskiej modli się do Ojca, aby »uświęcił ich [tzn. uczniów] w prawdzie« na wzór samego Chrystusa, który »poświęca w ofierze samego siebie, aby oni byli uświęceni w prawdzie« (J 17,17-18)

W praktyce normatywność prawdy – wyrażona przez Chrystusa w modlitwie arcykapłańskiej, mającej charakter w istocie testamentalny – domaga się wcielenia w życie we wszystkich jego dziedzinach. Nakaz dania świadectwa prawdzie (por. J 5,33; 18,37; 3 J 3) jest sprawdzianem autentyczności wiary chrześcijanina. Chrystus w szczytowym momencie swego samoobjawienia wyznaje: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, by dać świadectwo prawdzie” (J 18,37). Kontekst tej wypowiedzi poświadcza, że Chrystus buduje swoje Królestwo poprzez świadectwo dawane prawdzie. Kryterium to stawia każdego człowieka w obliczu decyzji przyjęcia lub odrzucenia Królestwa Chrystusa, które jest królestwem życia. Stąd też św. Jan Paweł II stwierdzi w swojej encyklice moralnej Veritatis splendor (6 sierpnia 1993): „Wiara to decyzja, która angażuje całą egzystencję. Jest spotkaniem, dialogiem, komunią miłości i życia między wierzącymi a Jezusem Chrystusem: Drogą, Prawdą i Życiem” (nr. 88) . Każde opowiedzenie się za prawdą prowadzi do coraz pełniejszego zjednoczenia z Chrystusem, który jest światłością. Uczynki „dokonane w Bogu” to czyny dokonane we wspólnocie miłości z Bogiem (por. 1 J 2,5-7; 3.6). Postępować więc w światłości, to to samo, co wyrażać prawdę swoim czynem.

Głos sumienia przypomina człowiekowi, że istnieją prawdy, za które winien on nawet być gotów oddać życie. Ta zdolność do odpowiedzi na poznaną prawdę, nawet za tak wielką cenę, powoduje, że człowiek nieskończenie przerasta swój empiryczny wymiar. Jest tym, co konstytuuje człowieka i czyni go osobą. Trzeba jednak pamiętać, że źródłem tej zdolności jest wspólnota miłości z Bogiem.

Wartość prawdy w chrześcijaństwie

Przywołanie tego teologicznego wymiaru prawdy, jej chrystologicznego wymiaru, ma swój sens. Wskazuje bowiem na niezwykłą wręcz rolę wartości prawdy (Prawdy) w chrześcijaństwie i Kościele. Jest to wartość, która przekracza niezwykle skądinąd wyrafinowane i dociekliwe analizy filozoficzne, ujmujące prawdę w aspekcie ontycznym, logicznym czy moralnym.

Chrystus, który sam jest Prawdą, zobowiązuje swoich uczniów do życiowej i żywej wspólnoty z Nim, w jedności prawdy głoszonej i prawdziwości egzystencjalnej.

Problem prawdy obiektywnej to problem logosu, a problem logosu to problem kultury. Według św. Jana Pawła II, który przywoływał myśl św. Tomasza, kultura to podstawowy sposób bytowania człowieka na ziemi. Tę ogólną formułę Papież konkretyzował. W niezapomnianym gnieźnieńskim przemówieniu do młodzieży w 1979 r. Jan Paweł II mówił: „Kultura jest wyrazem człowieka. Jest potwierdzeniem człowieczeństwa. Człowiek ją tworzy – i człowiek przez nią tworzy siebie. Tworzy siebie wewnętrznym wysiłkiem ducha: myśli, woli, serca. I równocześnie człowiek tworzy kulturę we wspólnocie z innymi. Kultura jest wyrazem międzyludzkiej komunikacji, współmyślenia i współdziałania ludzi. Powstaje ona na służbie wspólnego dobra – i staje się podstawowym dobrem ludzkich wspólnot”[2].

W papieskich słowach podkreślony został prymat człowieka w stosunku do kultury, a jednocześnie zauważony został antropogenny charakter kultury. Tworzenie człowieka przez kulturę jest jednak wyrazem nie tyle autokreacji, ile raczej budowania tożsamości na podstawie pewnych elementów konstytutywnych dla człowieka – określanych w tradycji myśli katolickiej jako natura. Kultura jest w takim ujęciu właściwym procesem formowania natury, nadawania jej cech indywidualności, niepowtarzalności, osobowości. Jednocześnie kultura pełni rolę komunikacyjną – służy budowaniu wspólnoty.

Z tego faktu wyrasta rola i znaczenie prawdy w życiu społecznym i publicznym. Prawda służy bowiem z jednej strony określeniu i zabezpieczeniu tożsamości człowieka, z drugiej zaś strony – procesowi komunikacji, porozumienia i budowania wspólnoty.

Obydwa te wymiary prawdy są dzisiaj deprawowane w kulturze, która relatywizuje prawdę, traktując ją jako jeden z wielu towarów w hipermarkecie idei. W ten sposób kultura postmodernistyczna, jak zwykliśmy ją określać, odrzuca pierwotne doświadczenie pierwszego człowieka, który rozpoznał prawdę o swojej podmiotowości i związał się tą prawdą niejako od wewnątrz.

Tymczasem współcześnie obserwujemy ogromne kłopoty nauk humanistycznych z samym zdefiniowaniem człowieka jako osoby i jednoznacznym podkreśleniem jego podmiotowości. Oznacza to w konsekwencji kłopot z uznaniem obiektywnej godności osoby ludzkiej. Ta godność staje się wyrazem nie faktu bycia człowiekiem, ale uznania jej – jest przyznawana niektórym, a odmawiana innym. Widać to doskonale w wielu obszarach współczesnych sporów bioetycznych – na przykład odmawia się statusu człowieczeństwa zarodkom poddanym aborcji, a jednocześnie domaga się subwencji państwowych dla zarodków poczętych drogą in vitro.

W ten sposób czytelna staje się kolejna konsekwencja odrzucenia i relatywizowania prawdy o człowieku: relatywizacja i subiektywizacja godności osoby ludzkiej sprawia, że prawo – w tym także współcześnie formułowane prawa człowieka – ma charakter uznaniowy: na tyle istnieje na ile jest uznane. Często zdarza się, że prawa te nie służą obiektywnym wartościom i ich zabezpieczeniu, ale są wyrazem emocjonalnej woli stanowiących, wyrazem ich arbitralności.

Demokracja, która winna być nie tylko respektowaniem woli większości, ale także i przede wszystkim tworzeniem państwa prawa, w takiej perspektywie zatraca swój charakter. Zwracał na to wielokrotnie uwagę św. Jan Paweł II, przestrzegając przed ryzykiem przekształcenia demokracji oderwanej od prawdy w system totalitarny.

Obowiązek pozostawania w służbie prawdy

Wobec istniejących zjawisk, o których mówiłem, Kościół ma nie tylko prawo czy przywilej, ale niezbywalny obowiązek pozostawania w służbie prawdy, bycia wiernym prawdzie.

Pociąga to za sobą, jak sądzę, dwa konkretne zagadnienia.

Po pierwsze, wskazuje na charakter całego Kościoła i wszystkich jego członków jako znaku. Mamy wszyscy, jako uczniowie Jezusa Chrystusa, być „uświęceni w prawdzie” – mamy być znakami prawdy. To jest z jednej strony szansa każdego z nas, aby zachować i wyrazić własną tożsamość chrześcijańską w płynnej ponowoczesności, która rezygnuje z prawdy i odpowiedzialności za nią. To bycie znakiem dotyczy także całego Kościoła, który – pomimo nacisków medialnych i politycznych, by uległ jakiemuś zideologizowanemu progresizmowi i presji czasu – chce pozostać wierny prawdzie i swojemu Założycielowi, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Po drugie, obowiązek Kościoła i chrześcijan bycia wiernymi prawdzie oznacza dzisiaj – w pluralistycznym i zrelatywizowanym świecie – określoną metodę wyrażania owej wierności. To kwestia z jednej strony wspomnianego wyżej świadectwa, a z drugiej strony dyskusji ze światem współczesnym. Papieże naszego życia wskazują nam bardzo klarownie styl i metodę tego dialogu. Wyraził ją dobitnie już w samym tytule swojej encykliki Papież Benedykt XVI: „Caritas in veritate”. Podkreślił w niej, i to w sposób niepozostawiający cienia wątpliwości, że prawda, „pozwalając ludziom wyjść z kręgu subiektywnych opinii i odczuć, daje im możliwość postępowania przekraczającego uwarunkowania kulturowe i historyczne oraz spotkania się w ocenie wartości i istoty rzeczy” (nr 4). Dlatego też „obrona prawdy, proponowanie jej z pokorą i przekonaniem oraz świadczenie o niej w życiu stanowią wymagające i nie do zastąpienia formy miłości” (nr 1).

W tym samym duchu Benedykt XVI definiuje naukę społeczną Kościoła jako „Caritas in veritate in re sociali” (nr 5). Jest ona „głoszeniem prawdy miłości Chrystusa w społeczeństwie” (nr 5). Oznacza to w sposób priorytetowy propagowanie integralnej wizji człowieka, co wskazuje konsekwentnie na to, że w rozwoju ekonomicznym czy politycznym – zarówno na płaszczyźnie krajowej, jak i w realiach procesów globalizacyjnych świata – nie można gubić podstawowego celu, jakim jest dobro człowieka i dobro ludzkiej społeczności, definiowane jako dobro wspólne, niezależne od wszelkich partykularyzmów. Skoro zaś pełnia życia człowieka związana jest z odpowiedzią na Boże powołanie, to motorem rozwoju ludzkości winien być – jak stwierdza tenże papież – humanizm transcendentalny (nr 18). „Kiedy Bóg zostaje zepchnięty na dalszy plan, nasza zdolność rozeznania naturalnego porządku, celu i dobra zaczyna słabnąć” (tamże).

Jeśli zatem ten wymiar zostanie pominięty, to „działalność społeczna zostanie uzależniona od prywatnych interesów i logiki władzy, prowadząc do dzielenia społeczeństwa, a tym bardziej społeczeństwa zmierzającego do globalizacji” (nr 5).

Wypowiedzi doktrynalne papieży wskazują na wielką wartość i moc prawdy, a zarazem na misję i sposób realizacji tej misji przez Kościół: jest nią proklamowanie prawdy, czynienie prawdy i świadczenie o prawdzie – niezmiennie i zawsze z miłością.

Prawda wyznawana nie niesie ze sobą żadnego zagrożenia – zagrożeniem może być jedynie narzucania tej prawdy w sposób bezwzględny, naruszający wolność drugiego człowieka, w sposób fanatyczny. Kościół jest świadom swoich win w tym zakresie w przeszłości, tym bardziej zatem współcześnie głosi i czyni prawdę w miłości.

Miłość nie może jednak w żadnym wypadku oznaczać relatywizowania tego, co jest dobrem, prawdą, godnością osoby ludzkiej.

Te zasady potwierdził synod biskupów poświęcony rodzinie, który –  wbrew spekulacjom oraz presjom medialnym i kulturowym – nie naruszył prawdy o godności i świętości małżeństwa.

Życzę wszystkim uczestnikom obrad, abyśmy dzięki temu Kongresowi raz jeszcze odkryli wyzwalającą moc prawdy. Ona wyzwala od stereotypów, autorytarnie narzucanych matryc, determinizmów. Ale wyzwala też od lęku i uzdalnia do odwagi świadectwa.

I tej odwagi życzmy sobie nawzajem.

[1] Jan Paweł II, Przemówienie do przedstawicieli świata nauki, Lublin, 9 czerwca 1987 r., nr 5.

[2] Jan Paweł II, Przemówienie do młodzieży zgromadzonej na Wzgórzu Lecha, Gniezno, 3 czerwca 1979 r.,  nr. 2

drukuj