Spróbuj pomyśleć: „Ochrona zdrowia zamiast celem, bywa narzędziem polityki”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!


Ochrona zdrowia zamiast celem, bywa narzędziem polityki. Narzędziem potężnym, choć prymitywnym. Czymś na kształt maczugi, która spada na głowy wyborców. Co oczywiste, spada dopiero po wyborach. W maczugę przekształca się sztandar z motto WIEM LEPIEJ, jakże wysoko powiewający przed wyborami. W polityce zagranicznej maczuga spada na głowy przedsiębiorców państw zbyt niezależnych od dawnych kolonialnych metropolii, albo państw po prostu nielubianych przez część decydentów. Powołując się na argumenty z zakresu ochrony zdrowia, można zdobyć władzę w kraju, a w polityce zagranicznej można zadać potężne uderzenie w ramach niewypowiedzianej wojny gospodarczej.
To jedna strona medalu. Jest też druga.
Tuż przed sezonem szału zakupów świątecznych prezentów pani Nancy Nord, pełniąca obowiązki przewodniczącej Komisji ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich, oświadczyła, że w 2007 r. jej agencja wycofała z rynku ponad 25 milionów zabawek. Według Stowarzyszenia Przemysłu Zabawkarskiego 80% zabawek kupowanych w Stanach Zjednoczonych to import z Chin. Przed Komisją Kongresu Amerykańskiego 4 października 2007r. przedstawiciel Unii Konsumentów, tej samej, która wiosną wykryła melaminę we wchodzącej w skład karmy dla zwierząt domowych importowanej z Chin mące pszennej (według amerykańskich lekarzy weterynarii zabójczą dla tysięcy psów i kotów), zeznał, że tylko w lecie wycofano z obrotu ponad 20 milionów zabawek importowanych z Chin z powodu farby zawierającej ołów i innych zagrożeń, pomimo faktu, że w USA zakaz pokrywania zabawek farbą ołowiową obowiązuje już od 30 lat. Największy szok przeżyły dzieci, a jeszcze większy – ich rodzice, dowiadując się 4 września 2007r., że koncern MATTEL wycofuje z rynku ok. 675 000 zabawek Barbie wyprodukowanych w Chinach pomiędzy 30 września 2006r. a 20 sierpnia 2007r. z powodu zagrożenia zdrowia wynikającego z obecności na ich powierzchni farby zawierającej zakazane prawem poziomy ołowiu. Podając powyższe do wiadomości, Komisja ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich zaleciła natychmiast odebrać dzieciom niebezpieczne zabawki i zgłosić się do koncernu MATTEL po instrukcje jak bezpłatnie otrzymać na zamianę zabawkę w tej samej cenie. Fotografie niebezpiecznych produktów pojawiły się na stronach agend rządowych USA, w tym Narodowego Ośrodka ds. Zdrowia Środowiskowego, należącego do Ośrodków Zwalczania Chorób, sławnych Centers for Disease Control, podległych odpowiednikowi naszego ministerstwa zdrowia.
To oczywiście nie uspokoiło rozsierdzonych rodziców. Silna grupa pod nazwą Kampania na rzecz Przyszłości Ameryki żąda głowy szefowej Komisji ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich, obwiniając ją o dopuszczenie do uwiądu kontroli bezpieczeństwa produktów. Przed objęciem obecnego stanowiska Nord była lobbistką koncernu Eastman Kodak, dyrektorem wykonawczym Amerykańskiego Stowarzyszenia Prawników pracujących na rzecz korporacji (American Corporate Counsel Association) i dyrektorem ds. konsumenckich Amerykańskiej Izby Gospodarczej (the U.S. Chamber of Commerce). Nic dziwnego, że bez protestu przyjmuje cięcia budżetowe i redukcję kadr w podległym jej pionie kontroli państwowej. Amerykanie wzywają panią Nancy Nord do rezygnacji z zajmowanego stanowiska, gdyż nie potrafi ona kierować podległą jej inspekcją, a nadto przyjmowała korzyści od producentów zabawek. Obok organizacji pozarządowych o słabości nadzoru na bezpieczeństwem produktów konsumenckich w USA są też przekonani amerykańscy parlamentarzyści, którzy dążą do zmiany przepisów:
• górna granica grzywny ma być podniesiona z obecnego poziomu 250 000 USD do 100 000 000 USD, aby kary faktycznie odstraszały, a nie stanowiły tylko kosztów prowadzenia działalności gospodarczej
• trzeba stworzyć etykiety pozwalające śledzić kolejne etapy produkcji i handlu produktami przeznaczonymi dla dzieci, co ułatwi wycofywanie tych produktów z obrotu
• za sprowadzanie produktów wadliwych i niebezpiecznych należy odbierać zezwolenia na wielokrotny import
• pracowników ujawniających informacje o niebezpiecznej produkcji trzeba objąć ochroną
• mają być zaostrzone wymagania co do farby ołowiowej w produktach przeznaczonych dla dzieci
Tolerowane tygodniowe pobranie (PTWI) ołowiu bez szkody dla zdrowia człowieka ustalone jest na poziomie 0,025 mg/kg masy ciała.
Niezwykle łatwo jest przekroczyć tolerowaną dawkę ołowiu pochodzącego ze wszystkich źródeł: żywności, wody z kranu i powietrza oraz różnych przedmiotów, w tym pokrytych farbą ołowiową. Głównym źródłem ołowiu są środki spożywcze i woda.
Rozporządzenie Komisji (WE) nr 1881/2006 z dnia 19 grudnia 2006 r. ustalające najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych zanieczyszczeń w środkach spożywczych określa najwyższe dopuszczalne poziomy ołowiu w mg/kg świeżej masy. Najniższe są w środkach spożywczych objętych szczególną troską, jak surowe mleko, mleko poddane obróbce cieplnej i mleko służące do wytwarzania produktów na bazie mleka oraz preparaty dla niemowląt i preparaty pochodne – 0,02 mg/kg. Najwyższe w małżach, spożywanych rzadko, w małych ilościach i wyjątkowo przez dzieci – 1,5 mg/kg.
Dopuszczalny poziom ołowiu w wodzie przeznaczonej do spożycia przez ludzi do 31. grudnia 2012r. może sięgać 0,025 mg/litr, a po tej dacie tylko – 0,01 mg/litr. Tej ostatniej wartości już obecnie nie wolno przekraczać w naturalnych wodach mineralnych, gdyż ołów na poziomie 0,01 mg/litr wymieniony jest w obowiązującym wykazie składników naturalnie występujących w naturalnej wodzie mineralnej i maksymalnych limitów, których przekroczenie może stanowić ryzyko dla zdrowia publicznego.
Najbardziej groźne źródła ołowiu to: żywność ze stref skażonych, woda z ołowianych rur i kranów, ekspozycja w miejscu pracy, pył z dawno malowanych ścian, hałd i zanieczyszczonych gleb oraz zabawka z Chin zawierająca ołów w ilości ponad 600 mg/kg, a ołów rozpuszczalny w stężeniu ponad 90 mg/kg.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj