Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Czytanie ze zrozumieniem literatury medycznej nie jest sprawą łatwą nawet dla najświeższego rocznika absolwentów wydziałów lekarskich. Świeżo upieczona pani doktór czy pan doktór obok najnowszej, rzetelnej i usystematyzowanej wiedzy medycznej, którą powinni zawdzięczać swoim nauczycielom akademickim, przynoszą zwykle ludzkości niczym jeszcze niezbrukany idealizm. Szlachetna motywacja do bezinteresownego służenia ludziom w potrzebie jeszcze zdążyła się zetrzeć w starciu z realiami szpitalnej czy przychodnianej nędzy. Nie tylko finansowej, lecz także moralnej. Nowych adeptów zawodu warto zachęcać do samodzielnej interpretacji literatury medycznej, do poszukiwania zgodnej z sumieniem odpowiedzi na problemy zdrowotne i życiowe pacjentów.

Światową Organizację Zdrowia przyjęło się uznawać za rozsadnik pomysłów nie do pogodzenia z etyką wyznawców religii abrahamowych, dominujących w świecie, bo przecież zgodnie z oszacowaniem z 2012r., 32,5% chrześcijan i 23,2% muzułmanów plus 0,2% wyznawców judaizmu składa się razem na niemal 56% całej populacji religijnej świata. W liczbach bezwzględnych – 4 miliardy. Naprzeciw stoi 1 mld 100 milionów ateistów i im podobnych, którym się wydaje, że po zagarnięciu władzy politycznej i ekonomicznej, mogą rządzić sumieniami 4 miliardów chrześcijan, muzułmanów i wyznawców judaizmu oraz pozostałej dwumiliardowej reszty. Ateistyczna mniejszość uzurpuje sobie Boże prawo ustalania co jest dobre a co złe, tworzenia własnych norm etycznych i wymuszania siłą dla nich posłuchu.

W samym wstępie Pisma Świętego, w Księdze Rodzaju czytamy Boże błogosławieństwo: : „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię (…) (Rdz 1:28). Dalej wyznawcy religii abrahamowych uczą się, że Bóg wystawił Abrahama na próbę, a kiedy ten wykazał się całkowitym – wręcz ponadludzkim – posłuszeństwem Bogu, uzyskał Boże zapewnienie zawarte w słowach „będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza”. (Rdz. 22:17). A więc płodność jest nagrodą za posłuszeństwu Panu Bogu. Stosowanie się do etycznych aspektów prokreacji określonych w Katechizmie Kościoła Katolickiego w formie wymagań, tj, obowiązków i zakazów, w znacznej mierze ułatwia katolikom sukces prokreacyjny. Pomimo że za sprawą zbawczej misji Jezusa Chrystusa są sformułowane znacznie łagodniej niż w islamie i judaizmie, to i tak wyraźnie wskazują na przekazaną Abrahamowi wolę Bożą: liczne potomstwo jest nagrodą za posłuszeństwo Bogu.

Czymże w takim razie jest niepłodność? I kiedy możemy mówić o niepłodności?

Według definicji klinicznej WHO z 2009r., ustalonej zresztą na potrzeby tzw. „wspomaganych technik rozrodu” znanych w Polsce jako „in vitro” „niepłodnością jest choroba układu rozrodczego zdefiniowana przez niemożność uzyskania klinicznej ciąży po okresie 12 miesięcy lub dłuższym regularnego współżycia bez zabezpieczeń” Wcześniej, w roku 2006, WHO przyjęła definicję epidemiologiczną niepłodności. Brzmi ona dość kuriozalnie, stąd warto ją przetłumaczyć wiernie, choć brzydko, gdyż jest to „kobieta w wieku reprodukcyjnym wystawiona na ryzyko zostania ciężarną, która zgłasza bezskuteczne próby zajścia w ciążę przez ponad 2 lata.„

W 2012 roku zespół badaczy, w którego składzie znalazło się troje pracowników WHO, acz niekoniecznie reprezentujących poglądy WHO, przedstawił wyniki systematycznej analizy 277 badań epidemiologicznych składających się na obraz rozpowszechnienia niepłodności w wymiarze globalnym, regionalnym i krajowym od roku 1990.

Autorzy wyróżnili niepłodność pierwotną i wtórną.

Niepłodność pierwotna jest definiowana jako brak żywego urodzenia przez kobietę, które pragnie dziecka i była w związku przez co najmniej pięć lat, w trakcie których nie były stosowane żadne sposoby antykoncepcji. Częstość występowania niepłodności pierwotnej jest obliczana przez podzielenie liczby kobiet w związkach niepłodnych przez liczbę kobiet w związkach zarówno niepłodnych jak i płodnych, w których kobiety w płodnym związku pomyślnie osiągnęły przynajmniej jedno żywe urodzenie, a pozostawały w związku przez co najmniej pięć lat w chwili badania.

Niepłodność wtórna jest definiowana jako brak żywego urodzenia przez kobietę, które pragnie dziecka i była w związku przez co najmniej pięć lat, w trakcie których nie były stosowane żadne sposoby antykoncepcji. Częstość występowania niepłodności wtórnej jest obliczana przez podzielenie liczby kobiet w związkach niepłodnych przez połączoną liczbę kobiet w związkach niepłodnych jak i płodnych, Kobiety w związkach płodnych pomyślnie osiągnęły przynajmniej jednego żywe urodzenie w ciągu ostatnich pięciu lat, a w czasie badania pozostawały w związku przez co najmniej pięć lat następujących po urodzeniu pierwszego dziecka.

Na podstawie podanych definicji autorzy systematycznej analizy objęli badaniem 190 państw i terytoriów, uzyskując porównywalny w czasie i przestrzeni obraz rozpowszechnia niepłodności w roku 1990 i 2010.

W przypadku niepłodności pierwotnej, czyli niemożności urodzenia pierwszego żywego dziecka po pięciu latach regularnego współżycia bez zabezpieczeń, Polska z o wynikiem 7 promili znalazła się na ostatnim miejscu wśród 190 krajów świata w 1990 r., a z wynikiem 9 promili na trzecim od końca w roku 2010. Rekordowe w 1990r. rozpowszechnienie niepłodności pierwotnej w Afryce na południe od Sahary, gdzie przemoc wobec dziewcząt i młodych kobiet przynosi potworne skutki, w roku 2010 nieco zelżało. Opuszczone przez kraje Czarnej Afryki mało zaszczytne miejsca na początku tabeli obrazującej rozpowszechnienie niepłodności pierwotnej w 2010 zaczęły wypełniać takie kraje jak Mołdowa, 3,4% – trzecie miejsce na świecie, Ukraina – 3,3% – piąte miejsce na świecie, Estonia, Białoruś, Łotwa po 3,0% – ex aequo 11 miejsce na świecie, tuż za nimi Federacja Rosyjska z odsetkiem 2,9% na 16 miejscu wśród 190. Nawet katolicka Litwa z odsetkiem 2,6% znalazła się na 30 miejscu na świecie. Niepłodność pierwotna, której rozpowszechnienie w roku 2010 stawiało nasz kraj na miejscu 188, jest dla polskich rodzin trzykrotnie – czterokrotnie rzadszym nieszczęściem niż u wschodnich sąsiadów. Przyczyn korzystnej u nas sytuacji należy dopatrywać w mniejszym narażeniu na choroby weneryczne przed podjęciem starań o urodzenie pierwszego dziecka. Nie do przecenienia są korzyści z najniższego w skali globalnej narażenia na skutki rozwiązłości seksualnej, po części znanej z katechizmu jako nierząd.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie epidemiologia-prokreacji.com; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj