Spróbuj pomyśleć


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Święto miłosnych wyznań, jakim jest Dzień Świętego Walentego, w postaci Walentynek siłami pop-kultury wprowadzany pod strzechy naszej globalnej wnioski, bywa niesłusznie lekceważone. Sam fakt, że upamiętnia męczeństwo za wiarę w Jezusa Chrystusa w wiekach pierwszych prześladowań, nadaje stosownej powagi wspomnieniu św. Walentego z Rzymu.

Paradoksalnie, w wieku XXI prześladowcy chrześcijan ulegają wpływom zachodniej pop-kultury i 14. lutego gremialnie – choć niewątpliwie mimowolnie – oddają hołd wczesnochrześcijańskiemu biskupowi i męczennikowi.

Nienawistnicy są zwykle głośną i groźną mniejszością pośród ludzi zachowujących się przyzwoicie, nie zaślepionych jakąkolwiek nienawiścią, składających się na przeważającą większość wszystkich narodów świata, a będących przy tym wyznawcami religii niechrześcijańskich, bądź uważających się za ateistów. Ci, pomimo że nie słyszeli jeszcze Dobrej Nowiny, to pierwszy kontakt z nauczaniem Jezusa Chrystusa nawiązują właśnie w Walentynki. Jakim to sposobem? Oto walentynkowe, nawet najbardziej jarmarczne w formie, najmniej wyszukane w treści wyznanie miłosnego afektu wnosi w życie każdego człowieka pierwiastek Bożej miłości. Stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który jest miłością, kochając tak, jak uczył Jezus Chrystus, każdy zbliża się do Stwórcy. W szerokim świecie nieraz można spotkać niechrześcijan tak przepełnionych miłością, że można o nich powiedzieć, że są święci, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Potęgę miłości niestrudzenie głoszą nasi duszpasterze. Każdy z ostatnich, stąd najlepiej nam znanych papieży, swoją pierwszą encyklikę w znacznej części poświęcił miłości. „Redemptor hominis” z 1979r., „Bóg jest miłością” z 2005r. i „Lumen Fidei” z 2013r. łącznie stanowią gotowe kompendium wiedzy o miłości zarówno w relacjach Boga z człowiekiem, jak i stosunkach między ludźmi. Słowo 'miłość’ bardzo często pojawia się w homiliach, i innych wystąpieniach kolejnych papieży, arcybiskupów i biskupów. Jest częstym tematem kazań w każdym kościele, wielokrotnie jest wypowiadane podczas każdej mszy świętej. Jest oczywiste, że każdy katolik na miarę swoich możliwości powinien być biegłym ekspertem w sprawach miłości, a jeśli nie jest, to w każdej chwili może przystąpić do uzupełniania braków w wykształceniu, począwszy od zapoznania się z wymienionymi encyklikami. Dzień Świętego Walentego, nawet przybierający formę beztroskich walentynek, stanowi dla katolików doskonałą okazję do popisu w roli znawców tematu miłości z jej złożonością i bogactwem form. Można powiedzieć, że papieże dostarczyli argumentów, a od nas zależy, czy treści ich encyklik osadzą się w naszej własnej świadomości na tyle mocno, abyśmy – świecąc przykładem i odważnie argumentując – mogli wpłynąć na ludzi w naszym otoczeniu i wspólnym wysiłkiem zatrzymać pochód nienawiści coraz bardziej panoszącej się w świecie. Teologia miłości jako zadanie ewangelizacyjne nie może spoczywać wyłącznie na barkach osób konsekrowanych, których liczebność jest ograniczona, a możliwość bezpośredniego oddziaływania na ludzkie postawy raczej zawężona do wiernych i/lub beneficjentów miłości miłosiernej. Pozostają liczni niewierzący, tzw. 'wierzący i niepraktykujący’, niedowiarki, wierzący po swojemu, czy 'chrześcijanie szarzy’, aby użyć słów Papieża Franciszka. W powstałą pustkę wynikającą z braku przyjacielskiego dialogu z mocną argumentacją na rzecz miłości wdziera się zło. Ze swej natury zaprzeczenie miłości, jakim jest nienawiść, nie toleruje żadnego dialogu, posługuje się brutalną przemocą, szydzi ze świętości, kłamie w oczy, rzuca oszczerstwa, wali po głowie policyjną pałką, na oślep strzela do ludzi, dopuszcza się skrytobójczych ataków. Aż wreszcie w swoim rozwoju nienawiść osiąga apogeum i wchodzi w fazę ludobójstwa. Równoprawny dialog miłości z nienawiścią jest w miarę możliwy tylko wtedy, kiedy ta ostatnia jeszcze się maskuje, ukrywa swoje prawdziwe oblicze. Jeszcze wtedy katolicy, jako eksperci od miłości, mogą wpływając na postawy bliźnich, postawić tamę nienawiści. Powinni to czynić dla dobra każdego człowieka, ale przede wszystkim we własnym interesie. Rozpasana nienawiść z reguły niesie zagładę najmniej winnych i najbardziej bezbronnych, jak to obecnie ma miejsce w na Bliskim Wschodzie i w Donbasie, albo też prowokuje erupcje innej nienawiści, jak to się dzieje we Francji. O obecnej sytuacji w Polsce można powiedzieć, że jest efektem narastającej z roku na rok nienawiści do Polaków. W ramach obchodów 25-lecia przejęcia władzy rządzący buciorami neo-ZOMO usiłują wdeptać w błoto naukę społeczną Kościoła, której podstawą jest miłość bliźniego.

Teologia miłości jasno i wyraźnie kształtuje chrześcijański światopogląd i wynikające z niego zachowania najbardziej korzystne dla każdego człowieka i całego rodzaju ludzkiego. Należą do nich normy zachowań związanych z prokreacją. Krytykowanie, wyśmiewanie, wyszydzanie, podważanie, aż wreszcie obalanie religijnych norm zachowań związanych z prokreacją to co rusz modernizowany arsenał broni zaczepnej w nieustającym ataku nienawiści na miłość.

W ramach samoobrony, a za przykładem Amerykanów, w Dniu Świętego Walentego wyznajmy miłość także naszym dzieciom. Niech usłyszą w tym specjalnym dniu, że są naszą największą radością i nadzieją, że od chwili dowiedzenia się o ich istnieniu kochamy je najgłębszą i nieskończoną rodzicielską miłością. Na pamiątkę tego wyznania niech każde dziecko, czy to jeszcze małe, czy już dorosłe, otrzyma od mamy i taty walentynkę. W chwilach trudnych spojrzy na nią i zaraz odzyska siłę, jaką daje gwarancja bycia kimś bardzo kochanym.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie www.halat.pl ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj