Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Sejm prewencyjnie zaminowany

Szanowni Państwo!

W miarę zbliżania się terminu wyborów do Parlamentu Europejskiego, zarówno w deklaracjach Umiłowanych Przywódców, jak i w komentarzach funkcjonariuszy zatrudnionych jako dziennikarze w niezależnych mediach głównego nurtu, widać ogromne zaniepokojenie możliwością sukcesu wyborczego  eurosceptyków. Okazuje się, że kiedy o eurosceptykach nie było w mediach słychać, to każdy Umiłowany Przywódca mógł pryncypialnie krytykować Unię Europejską, a zwłaszcza – traktat lizboński – że to niby zagraża niepodległości Polski – ale kiedy eurosceptycy wreszcie się pojawili, okazało się, że tak naprawdę, to wszyscy Unię Europejską kochają, że bez niej, a właściwie – bez pieniędzy, które z Unii Europejskiej doją – żyć by już nie mogli tak samo, jak narkoman bez narkotyków. Zgodnie tedy z zasadą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, również i z pojawienia się eurosceptyków wypływa korzyść dla opinii publicznej. Dowiedziała się ona mianowicie dwóch rzeczy: po pierwsze – że tak naprawdę Umiłowani Przywódcy Unię Europejską kochają być może nawet bardziej, niż nasz nieszczęśliwy kraj, a po drugie – że tak naprawdę niczym się między sobą nie różnią, bo jak przychodzi co do czego, to ćwierkają z tego samego klucza.

Tak się przypadkowo złożyło, że akurat przed wyborami odżyła w mediach sprawa „Brunabombera”, co to według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego „chciał” wysadzić w powietrze gmach Sejmu wraz ze wszystkimi Umiłowanymi Przywódcami. Od samego początku podejrzewałem, że jest to prowokacja sprokurowana przez ABW po to, żeby ją „wykryć”, zamiar zamachu „udaremnić”, a potem podzielić się sprawiedliwie premiami tak samo, jak to było przy okazji słynnej operacji „Menora”.  Polegała ona na tym, że przed świętami, kiedy to każdy grosz się przyda,  Abewiaki wykombinowały sobie, iż z okazji kolejnej rocznicy powstania w warszawskim getcie, najwięksi antysemici w kraju w osobach Waldemara Łysiaka, profesora Jerzego Roberta Nowaka i Stanisława Michalkiewicza planują przeprowadzenie straszliwego zamachu – oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody”. Dzięki energicznej akcji Abewiaki te straszliwe zamiary udaremniły, a w nagrodę za ten wielki sukces podostawały premie, których istnienie i wysokość  stanowi tajemnicę państwową. Krótko mówiąc, każdy, kto tylko może, doi biedną Rzeczpospolitą, jak tam potrafi; Umiłowani Przywódcy „poświęcają się dla Polski”, a Abewiaki i inne bezpieczniackie watahy „strzegą”, jak to się mówi, naszego bezpieczeństwa. Nie od dziś wiadomo, że najbezpieczniej jest na cmentarzu, gdzie poza tym panuje największy spokój i porządek. Ta okoliczność nasunęła mi znakomity sposób zabezpieczenia się przed eurosceptykami, to znaczy – nie tyle „się” – co naszego Sejmu z Umiłowanymi Przywódcami w środku.

Oto bowiem z okazji ujawnienia elektronicznego listu, jaki „Brunabomber” wysłał do swoich prowokatorów – że podejrzewa, iż są z policji i w związku z tym odstępuje od „remontów” –  w niezależnych mediach głównego nurtu pojawiły się opisy zabezpieczeń, mających ochronić Sejm przed rozmaitymi niespodziankami. A więc strażnicy, tajniacy, kamery monitorujące, szlabany oraz mechaniczne zapory. Wszystko znakomicie chroni Umiłowanych Przywódców – ale czy jest w stanie uchronić Sejm przed inwazją eurosceptyków, którzy w dodatku odgrażają się, że chcieliby rozsadzić układ „okrągłego stołu”, który wprawdzie stwarza Umiłowanym Przywódcom oraz bezpieczniackim watahom możliwość dojenia Rzeczypospolitej, ale dławi Polskę – co odczuwa zwłaszcza młode pokolenie.  Monitoring, ani mechaniczne zapory mogą okazać się nieskuteczne, więc proponuję, by obszar  wokół Sejmu, a także sam główny gmach zaminować minami reagującymi na lokalne stężenie eurosceptycyzmu. Jestem pewien, że nasza przodująca nauka, co to wykryła nawet identyczność płci, potrafi stanąć na wysokości zadania i skonstruować detonatory reagujące na eurosceptycyzm. Przy takim zaminowaniu Umiłowani Przywódcy kochający Unię Europejską, Naszą Złotą Panią Anielę i Józefa Manuela Barroso mogliby bezpiecznie przedostawać się do Sejmu nawet po terenie zaminowanym, natomiast nie przedostałby się tam żaden eurosceptyk. Dzięki temu można by uniknąć konieczności fałszowania wyników wyborczych, a poranionych od wybuchów eurosceptyków  można by pozbierać i po pobieżnym opatrzeniu od razu skierować za pośrednictwem niezawisłych sądów do Gostynina, gdzie, jak wiadomo, maja być bezterminowo izolowane „osoby stwarzające zagrożenie”. A cóż może stwarzać większe zagrożenie, niż eurosceptycy, którzy w dodatku chcieliby rozsadzić układ „okrągłego stołu”, dzięki któremu zarówno Umiłowani Przywódcy, jak i bezpieczniackie watahy mogą doić Rzeczpospolitą?

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj