Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Co uradzą starsi i mądrzejsi?

Szanowni Państwo!
Wydarzenia na Ukrainie zmierzają do wojny domowej – o ile rzeczywiście dojdzie do generalnej konfrontacji ukraińskich sił zbrojnych z separatystami, którzy od kilku dni kontrolują niektóre miast na wschodniej Ukrainie. Logika wydarzeń zaś do takiej konfrontacji właśnie zmierza, bo w obecnej fazie ani Rosja nie może porzucić separatystów bez utraty prestiżu, ani też Kijów nie może pozwolić na powtórkę wydarzeń na Krymie, który Ukraina oddała praktycznie bez oporu. Skoro my zdajemy sobie z tego sprawę, to tym bardziej muszą zdawać sobie z tego sprawę zainteresowane strony, to znaczy – Kijów i Moskwa. Jednak Kijów jest w sytuacji gorszej, bo poza wojskową interwencją we wschodnich prowincjach nie ma żadnego wyjścia, podczas gdy wiele wskazuje na to, że wywołanie wojny domowej i doprowadzenie do rozerwania Ukrainy może być celem Moskwy. W tym duchu właśnie wypowiedział się rosyjski minister Sergiusz Ławrow po paryskim spotkaniu z amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerry. Jeśli Rosji uda się doprowadzić do tak zwanej „federalizacji”, czyli pełzającego rozbioru Ukrainy, to nie jest wykluczone, że Zachód, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, po rozmaitych dąsach, przyjmie to do wiadomości. Jakie skutki taki scenariusz może pociągnąć dla Polski – trudno powiedzieć, bo w tej chwili jasne jest tylko jedno: Polska całkowicie utraciła inicjatywę w polityce europejskiej i może tylko oczekiwać na to, co postanowią starsi i mądrzejsi. Widać to również po deklaracjach wygłaszanych przez Umiłowanych Przywódców, którzy pod koniec tygodnia ćwierkają z zupełnie innego klucza, niż na początku tygodnia – w zależności od tego, kto akurat ich nakręcił.

Warto w związku z tym przypomnieć opinię wygłoszoną jeszcze pod koniec lat 80-tych przez ówczesnego sowieckiego ministra spraw zagranicznych Edwarda Szewardnadze. Zapytany przez dziennikarzy, co Związek Sowiecki sądzi na temat ewentualnego zjednoczenia Niemiec odpowiedział, że w zasadzie nie ma on nic przeciwko temu i stawia tylko jeden warunek – żeby między zjednoczonymi Niemcami a Związkiem Sowieckim została ustanowiona strefa buforowa. Dzisiaj, kiedy perspektywa rozpadu Ukrainy rysuje się jako możliwość całkiem realna, warto postawić pytanie, jak duża będzie ta „strefa buforowa”, czy na przykład będzie obejmowała tylko zachodnią część Ukrainy, czy również całość, a przynajmniej wschodnią część naszego nieszczęśliwego kraju, no i – dokąd w razie czego sięgną „zjednoczone Niemcy”. Pamiętając o strategicznym partnerstwie rosyjsko-niemieckim obawiam się, że nasz nieszczęśliwy kraj, który doprowadzony został do upokarzającej roli kibica polityki europejskiej, byłby całkowicie bezradny, być może jeszcze bardziej bezradny, niż obecne władze w Kijowie, najwyraźniej niepewne lojalności nie tylko własnych urzędników, ale również – lojalności własnych sił zbrojnych. W tej sytuacji nawoływania posła Roberta Biedronia, by „zwiększyć ilość stosunków z władzami w Kijowie, brzmią już tylko humorystycznie, oczywiście również z powodu wieloznaczności tego apelu.

Można zatem bez większej przesady powiedzieć, że oto wkroczyliśmy w Wielki Tydzień, zarówno z punktu widzenia kalendarza liturgicznego, jak i z punktu widzenia politycznej doniosłości. Na tle tych wydarzeń kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego wygląda podwójnie groteskowo. Po pierwsze dlatego, że ten cały Parlament Europejski jest tylko demokratycznym kwiatkiem do biurokratycznego kożucha i pełni rolę luksusowego lazaretu dla rozmaitych weteranów politycznego cyrku, a po drugie – że w niezależnych mediach głównego nurtu coraz wyraźniej widać intencję rozegrania tej kampanii w gronie ugrupowań gwarantujących, że punkt ciężkości władzy pozostanie nadal poza konstytucyjnymi organami państwa, które dzięki temu będzie jeszcze bardziej podatne na zoperowanie. Wskazuje na to choćby fakt, że gwoli objaśnienia opinii publicznej aktualnej sytuacji kraju, resortowi funkcjonariusze poprzebierani za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu, przywołują przed telewizyjne kamery przedstawicieli starego, bezpieczniackiego parku jurajskiego w osobach generałów Dukaczewskiego i Czempińskiego, który najwyraźniej musiał zostać wyleczony z podejrzeń o korupcję. I tak toczymy dramatyczny wyścig z czasem; albo wcześniej przebudzimy się jako naród, albo wcześniej zostaniemy zoperowani pod narkozą.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj