Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Dalej już tylko Antarktyda

Szanowni Państwo!

Adelajda jest kwintesencją australijskiego ducha – jeśli oczywiście nie brać pod uwagę Perth, będącego stolicą Australii Zachodniej. Kwintesencja australijskiego ducha – o czym zapewniali mnie tubylczy Polacy – polega na tym, by niczym się nie przejmować, kiedy dzięki eksportowi  wydobywanych w australijskich kopalniach minerałów, tutejszy rząd może zagwarantować socjal nie tylko imigrantom z Europy, Afryki, z Azji i Oceanii – ale nawet Aborygenom, którzy, mówiąc między nami, traktują to jako oczywistą oczywistość, w myśl zasady: „głupi ten, co daje, głupszy, kto nie bierze”? Nawiasem mówiąc, Adelajda, chociaż położona prawie na wybrzeżu Oceanu Południowego, za którym już tylko Antarktyda, tętni życiem, również polonijnym, za sprawą entuzjastów Melpomeny, przygotowujących i wystawiających przedstawienia teatralne. Akurat podczas naszego tu pobytu miał miejsce festiwal teatrów ulicznych, walczący o zainteresowanie publiczności z wyścigami samochodowymi, przygotowywanymi na nadchodzący weekend z ogromnym przytupem. Ale miejscowi Polacy, chociaż oczywiście interesują się wydarzeniami australijskimi, przecież przynajmniej katem oka śledzą wydarzenia w kraju, a zwłaszcza, za jego wschodnią granicą.

Z takiej odległości trudno dostrzec wszystkie szczegóły, ale nawet z Australii można dostrzec pewna rezerwę, z jaką niezależne media głównego nurtu darzą piękną panią Julię Tymoszenko. Z tej rezerwy domyślam się,  że piękna pani Julia Tymoszenko, która jeszcze do niedawna była główną duszeńką nie tylko naszego nieszczęśliwego kraju, ale nawet całej Unii Europejskiej – dzisiaj tą duszeńką już być przestaje. Pokazuje to, że nie tylko u nas, ale zwłaszcza na Ukrainie, mądrość etapu zmienia się już nie z dnia na dzień, ale wręcz z godziny na godzinę. „Jeszcze wczoraj tokaj piłem” – ale już dzisiaj pan minister Sikorski przestrzega, by nie wywoływać rosyjskiego wilka z lasu, chociaż czołowy cadyk III Rzeczypospolitej, to znaczy – szef sponsorowanej przez finansowego grandziarza Fundacji Batorego, pan Aleksander Smolar – powiada, że „zachowanie Polski w sprawie Ukrainy jest ogromnym sukcesem”. Czyim? Aaaa, to zależy od odpowiedzi na pytanie, kto ukraiński przewrót sfinansował. Bez uzyskania odpowiedzi na to pytanie, żadnej pewności mieć nie można. Ale skoro główny cadyk III Rzeczypospolitej w osobie pana Aleksandra Smolara mówi to, co mówi, to znaczy, że zachowanie Polski w sprawie ukraińskiego przewrotu było bardzo korzystne dla tych, co w ten przewrót zainwestowali.  W ten oto sposób potwierdza się po raz kolejny prawidłowość, że starsi  i mądrzejsi potrafią wydobywać korzyści polskimi rękami. Z obfitości serca usta mówią – więc ogromnie jestem ciekaw, czego konkretnie spodziewa się po sponsorowanym przewrocie na Ukrainie sponsor głównego cadyka III Rzeczypospolitej, pana Aleksandra Smolara, to znaczy – słynny finansista Jerzy Soros. Bo chyba czegoś się spodziewa, nieprawdaż? Bez odpowiedzi na to pytanie trudno będzie przewidzieć rozwój wydarzeń w tym nieszczęśliwym kraju, zwłaszcza, że – jak się okazało – na „dzień dobry” brakuje mu 35 miliardów dolarów.

 I właśnie w związku z tym na szczególną uwagę zasługuje pomysł pana ministra Radosława Sikorskiego, który zaproponował, by potrzebną Ukrainie kwotę uzyskać dzięki konfiskacie mienia ukraińskich oligarchów. Teoretycznie pomysł jest znakomity, ale obawiam się, że ukraińscy oligarchowie mogli okazać się sprytniejsi od pana ministra Sikorskiego. Jestem tedy pewien, że z tego właśnie powodu pan premier Tusk odniósł się do tego pomysłu z rezerwą – bo skoro ukraińskim oligarchom można by zagrabić zagrabliennoje, to dlaczego nie polskim, którzy za pośrednictwem spółek nomenklaturowych i tak zwanej prywatyzacji, rozkradli majątek państwowy? Najwyraźniej pan minister Radosław Sikorski zapomniał, skąd wyrastają mu nogi, co pokazuje, jak łatwo, nawet ministra, może ponieść fantazja. Na szczęście tylko patrzeć, jak wydarzenia za wschodnią granicą naszego nieszczęśliwego kraju wrócą w swoje zwyczajowe koleiny, dzięki czemu również w dalekiej Adelajdzie tamtejsi mieszkańcy będą mogli oddać się swoim ulubionym rozrywkom w postaci wyścigów samochodowych, na marginesie których produkują się uliczne teatry.

red.Stanisław Michalkiewicz

drukuj