Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Można zeń wszystko zrobić..

Szanowni Państwo!

Coraz wyraźniej widać, że dziwnie osobliwa trzódka posła Janusza Palikota została przez naszych okupantów wylansowana nie tyle może dla walki z Kościołem katolickim w Polsce – chociaż doskonale się ona w tę wojnę wpisuje – co dla rozjątrzania katolickiej części opinii publicznej w celu wywołania i podtrzymywania w naszym nieszczęśliwym kraju zimnej, a w porywach również gorącej wojny religijnej. Z punktu widzenia naszych okupantów, którzy wywodzą się z komunistycznych, bezpieczniackich watah i reprodukują się już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu, a także z punktu widzenia sąsiadów Polski, czyli strategicznych partnerów, taka wojna religijna byłaby prawdziwym darem niebios. Opinia publiczna zaangażowana w tego rodzaju konflikt z pewnością nie tylko nie zauważyłaby okupacji kraju, ale nawet – likwidacji, czy rozbioru państwa.

Jednak w polityce nigdy nic nie jest ustalone raz na zawsze.  To znaczy oczywiście jest, ale na poziomie strategicznym. Na poziomie strategicznym w Unii Europejskiej jest ustalone, że we wszystkich krajach członkowskich ma zostać przeprowadzona rewolucja komunistyczna, ale nie według bolszewickiej recepty Lenina, tylko według recepty Antoniego Gramsciego, który głównym terenem rewolucyjnej bitwy uczynił kulturę. A ponieważ jednym z najważniejszych elementów kultury jest religia, to furia ataku kieruje się przede wszystkim na nią, na cenione przez nią wartości, no i oczywiście – na instytucję Kościoła, który strzeże depozytu wiary i wartości cywilizacyjnych. To jest niezmienne od dziesięcioleci – jak głosi kultowa komunistyczna pieśń: „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”. Tym „śladem przeszłości” skazanym na zagładę jest łacińska cywilizacja, znienawidzona przez socjalistów i Żydów.

Ale oprócz poziomu strategicznego, jest również poziom taktyczny, w ramach którego polityka się zmienia w zależności od etapu i jego mądrości. I właśnie otrzymaliśmy sygnał, ze musiała nastąpić zmiana etapu, a co za tym idzie – również obowiązujących mądrości.  Oto niezawisły sąd właśnie oddalił apelację posłów osobliwej trzódki posła Palikota w sprawie obecności krzyża w sali plenarnej Sejmu. Warto zwrócić uwagę, że dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota nie zaprezentowała, jak dotąd, żadnego sensownego pomysłu na polepszenie funkcjonowania państwa, nie zaproponowała żadnego sposobu budowania siły Polski. Ale bo też do tego trzeba trochę lepszych głów niż te, którymi dysponują uczestnicy dziwnie osobliwej trzódki, podczas gdy wojnę z krzyżem może prowadzić każdy kretyn, a właściwie – zwłaszcza kretyn – bo człowiek mający odrobinę oleju w głowie od razu zrozumiałby szkodliwość takiej wojny. Z tego punktu widzenia wygląda na to, że przy rekrutacji do dziwnie osobliwej trzódki musiał obowiązywać dobór negatywny. Takie rzeczy się zdarzały również w innych krajach, na przykład we Francji, gdzie pewien znany polityk postępował w myśl zasady: „je vote pour le plus bete” – co się wykłada: głosuję na najgłupszego. Skoro tak, to nic dziwnego, że i w naszym nieszczęśliwym kraju sprawy idą, jak idą.

Ale w całej tej sprawie jest też i mimowolny efekt komiczny. Chodzi o ustną motywację wyroku, w której sąd apelacyjny prawie słowo w słowo powtórzył argumentację  przedstawioną w obronie obecności krzyża w miejscach publicznych przez… samego Janusza Palikota tyle, że na innym, poprzednim etapie, kiedy to biłgorajski filozof pozował jeszcze na konserwatystę, a nie, jak teraz – na postępaka. Wynika z tego, że – jak pisała w proroczym natchnieniu Kazimiera Iłłakowiczówna – „można zeń wszystko zrobić i w każdą formę ulepić” – oczywiście w zależności od aktualnej mądrości etapu, no i oczywiście – od zadań wyznaczanych przez naszych bezpieczniackich okupantów, którzy swoich podopiecznych mogą nawet odcinać ze sznura.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj