Przemówienie papieża Franciszka wygłoszone podczas wizyty w więzieniu kobiecym

Drogie siostry i bracia,

Dziękuję za umożliwienie mi odwiedzenia was. Ważna jest dla mnie możliwość dzielenia tego czasu z wami i móc być bliżej tak wielu naszych braci, którzy są dzisiaj pozbawieni wolności. Dziękuję siostrze Nelly za jej słowa, a zwłaszcza za świadectwo, że życie zawsze triumfuje nad śmiercią. Dziękuję Janeth za to, że odważyłaś się podzielić z nami wszystkimi swoimi bólami i za tę mężną prośbę o przebaczenie. Jakże wiele możemy się nauczyć z tej twojej działalności pełnej odwagi i pokory! Cytuję cię: „Prosimy o przebaczenie wszystkich, których zraniłyśmy swymi przestępstwami”. Dziękuję za przypomnienie nam tych działań, bez których się odczłowieczamy, tracimy świadomość tego, że się mylimy i że każdego dnia jesteśmy wzywani do rozpoczynania od nowa.

W tej chwili przychodzi mi do serca zdanie Jezusa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” (J 8, 7). Zaprasza On nas do porzucenia prostej logiki dzielenia rzeczywistości na dobrych i złych, aby wejść w tę inną dynamikę zdolną do przyjęcia kruchości, ograniczeń a nawet grzechu, aby pomóc sobie pójść naprzód.

Gdy wchodziłem, czekały na mnie dwie matki ze swymi dziećmi i kwiatami. To one mnie powitały; jakże pięknie można to wyrazić w trzech słowach: matka, dzieci i kwiaty.

 

Matka: wiele z was to matki i wiecie, co znaczy obdarzyć życiem. Potrafiłyście „nieść” w swoim łonie życie i je urodziłyście. Macierzyństwo nigdy nie jest ani nie będzie problemem, jest darem, jednym z najcudowniejszych podarunków, jakie można otrzymać. Dziś stajecie w obliczu bardzo podobnego wyzwania: chodzi również o zrodzenie życia. Dziś jesteście proszone o zrodzenie przyszłości. Aby spowodować je wzrost, aby pomóc jej rozwijać się. Nie tylko wy macie to czynić, ale też wasze dzieci i całe społeczeństwo. Wy, kobiety, macie niewiarygodną zdolność przystosowywania się do sytuacji i pójścia naprzód. Chciałbym dziś odwołać się do tej zdolności rodzenia przyszłości, jaka żyje w każdej z was. Tej zdolności, która pozwala wam walczyć z licznymi determinizmami „urzeczowiającymi”, które doprowadzają do zabicia nadziei.

Bycie pozbawionymi wolności, jak to trafnie powiedziała Janeth, nie jest synonimem utraty marzeń i nadziei. Bycie pozbawionym wolności to nie to samo co bycie pozbawionym godności. Dlatego trzeba walczyć z wszelkiego rodzaju stereotypami, etykietkami, mówiącymi, że nie można się zmienić lub że nie warto, albo że wynik jest zawsze taki sam. Drogie siostry, nie! To nie prawda, że rezultat jest zawsze taki sam. Każdy wysiłek, podejmowany w imię walki o lepsze jutro – chociaż wielokrotnie może się wydawać, że wpada w studnię bez dna – zawsze przyniesie owoce i zostanie wam wynagrodzony.

Drugim słowem są dzieci: są one siłą, nadzieją, bodźcem. Są żywą pamięcią, że życie buduje się w imię przyszłości, a nie oglądając się wstecz. Dziś jesteście pozbawione wolności, ale nie oznacza to, że ta sytuacja jest ostateczna. W żadnym wypadku. Zawsze należy spoglądać ku perspektywom, naprzód, ku ponownemu włączeniu w zwyczajne życie społeczeństwa. Dlatego doceniam i wzywam do wzmożenia wszelkich możliwych wysiłków, aby takie projekty jak Espacio Mandela i Fundacja „Kobieto, powstań” mogły się rozwijać i umacniać.

Nazwa tej Fundacji przypomina mi ten ewangeliczny fragment, w którym wielu szydziło z Jezusa, gdy mówił On, że córka przełożonego synagogi nie zmarła, lecz tylko zasnęła. W obliczu driwn postępowanie Jezusa jest wzorcowe: wchodząc do pokoju, gdzie ona leżała, wziął ją za rękę i rzekł do niej: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” (Mk 5, 41). Inicjatywy tego rodzaju są żywym znakiem tego Jezusa, który wkracza w życie każdego z nas, który wychodzi poza wszelkie szyderstwa, który żadnej bitwy nie uważa za przegraną, ale bierze nas za ręce i zaprasza, byśmy powstali. Jak to dobrze, że są chrześcijanie i osoby dobrej woli, które naśladują Jezusa, potrafią wejść, aby być znakiem tej wyciągniętej ręki, która podnosi.

Wszyscy wiemy, że wielokrotnie niestety wyrok więzienia sprowadza się przede wszystkim do kary, bez zaproponowania odpowiednich środków, aby rozpocząć procesy. I to nie jest w porządku. Natomiast te przestrzenie, jakie promują programy szkolenia zawodowego i towarzyszenie, aby odtworzyć więzy, są znakiem nadziei i przyszłości. Starajmy się, aby wzrastały. Bezpieczeństwa publicznego nie należy sprowadzać jedynie do środków większej kontroli, ale i przede wszystkim trzeba je budować za pomocą środków zapobiegawczych przez pracę, oświatę i więcej życia wspólnotowego.

I wreszcie kwiaty. Sądzę, że w ten sposób rozkwita życie, że życie potrafi zaproponować nam swe największe piękno; gdy udaje nam się pracować wspólnie, ze sobą nawzajem, aby zapewnić, żeby życie zwyciężało, aby zawsze było silniejsze. Z tym uczuciem chcę pobłogosławić i pozdrowić wszystkich pracowników duszpasterstwa, wolontariuszy, pracowników a w sposób szczególny funkcjonariuszy Żandarmerii i ich rodziny. Modlę się za was. Macie do wykonania delikatne i złożone zadanie, dlatego zachęcam władze, aby mogły zapewnić wam również warunki niezbędne do wypełniania waszej pracy z godnością – z godnością, która rodzi godność.

Maryję – Tę, która jest Matką i dla której jesteśmy dziećmi, wy jesteście Jej dziećmi – prosimy, aby wstawiała się za wami, za każde z waszych dzieci, za osoby, które leżą wam na sercu i aby okryła was swym płaszczem. I proszę was, abyście nie zapominali modlić się za mnie.

A te kwiaty, które mi podarowałyście, złożę Maryi Pannie w imieniu was wszystkich, jeszcze raz dziękuję.

 

Tłumaczenie: Radio watykańskie

drukuj