Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz Pobierz

Nadchodzi czas odrodzenia

Szanowni Państwo!

Któż nas nie słyszał, że „wszyscy kradną”? Na pewno każdy, a poza tym – coś musi być na rzeczy, bo właśnie złodzieje ukradli mi samochód. W tej sytuacji trudno oprzeć się nastrojowi przygnębienia i beznadziejności. Podobny nastrój musiał ogarniać jeszcze przed wojną Franciszka Fiszera, który twierdził, że nie będzie w Polsce dobrze, dopóki nie rozstrzela się 700 tysięcy łajdaków. Ktoś zwrócił mu uwagę: ale panie Franciszku, może nie być aż tylu łajdaków, na co Fiszer odpowiedział, że to nic nie szkodzi; w razie czego dobierzemy z uczciwych. Więc i dzisiaj trudno byłoby oprzeć się takiemu nastrojowi, gdyby nie światełko w tunelu w postaci pana Józefa Piniora, legendarnego, jak powiadają, działacza Solidarności. Niedawno został on zatrzymany przez siepaczy z Centralnego Biura Antykorupcyjnego pod zarzutem brania łapówek w zamian za obietnice załatwienia różnych spraw urzędowych. Wiadomo bowiem, że w naszym nieszczęśliwym kraju nie da się w żadnej sprawie urzędów ominąć, przeciwnie – to one w większości spraw maja ostatnie słowo, więc nic dziwnego, że znękani ludzie próbują wszystkich sposobów, by swoje sprawy w urzędach pozytywnie pozałatwiać. Wśród tych sposobów jest również korumpowanie polityków – ot właśnie takich, jak Józef Pinior – żeby za ich pośrednictwem zyskać przychylność urzędników. Wiadomo, że ad captandam benevolentiam urzędników, to znaczy – gwoli zyskania takiej przychylności, trzeba to i owo zainwestować – a nad zwalczaniem takich inwestycji czuwa Centralne Biuro Antykorupcyjne, którego siepacze właśnie pana Józefa Piniora i kilka innych osób pod takimi zarzutami zatrzymali. Wydawałoby się tedy, że nie jest to żadne światełko w tunelu, przeciwnie – że to samo jądro ciemności – gdyby nie natychmiastowa reakcja innych legendarnych postaci Solidarności, której nie mógł oprzeć się nawet niezawisły sąd.  Otóż inne legendarne postacie Solidarności natychmiast pospieszyły z zaświadczeniami o nieposzlakowanej uczciwości i niewinności pana Józefa Piniora. Pośpieszył między innymi Henryk Wujec, Janusz Pałubicki, no i wreszcie – sam pan profesor Karol Modzelewski, uwieczniony w literaturze, a konkretnie w wierszu Janusza Szpotańskiego „Pan Karol i Kostuś”: „Pan Karol – polityk o sławie światowej, mąż stanu, budziciel sumienia…”. Wobec takich deklaracji niezawisły sąd  nie ośmielił się zastosować wobec pana Piniora tymczasowego aresztu, co zostało obcmokane jako triumf sprawiedliwości i niezawisłości sędziowskiej. Ale jakże inaczej mógł postąpić niezawisły sąd, skoro we wspomnianym wierszu o Panu Karolu i Kostusiu czytamy: „Ach w kogóż nieszczęsny ma wpatrzyć się naród, by szukać jasnego idola, w którego umyśle zbawienia tkwi zaród? To jasne, że w Pana Karola!”

Toteż w tej sytuacji tylko patrzeć, jak do Wrocławia, gdzie mieszka pan Józef Pinior, będą zjeżdżały tłumy pielgrzymów, żeby na własne oczy zobaczyć, jak wygląda człowiek niewinny o uczciwości nieposzlakowanej. To oczywiście bardzo dobrze, bo nic tak nie przekonuje, jak żywy przykład, ale z drugiej strony to trochę niedobrze, że wśród legendarnych postaci Solidarności certyfikat niewinności i nieposzlakowanej uczciwości uzyskał tylko pan Józef Pinior. A co z innymi legendarnymi postaciami? Czyżby one…?  No nie, w ten sposób daleko nie zajedziemy. W tej sytuacji pojawia się paląca konieczność, by teraz pan Józef Pinior, który certyfikat niewinności i nieposzlakowanej uczciwości już uzyskał, w taki sam sposób zrewanżował się swoim poręczycielom – żeby zaświadczył, że niewinny i nieposzlakowanie uczciwy jest również Henryk Wujec, Janusz Pałubicki, pan prof. Karol Modzelewski i Legion legendarnych postaci drobniejszego płazu. Co więcej – żeby z kolei ci, którzy w ten sposób uzyskają certyfikat niewinności od pana Józefa Piniora, zaczęli wystawiać podobne certyfikaty niewinności i nieposzlakowanej uczciwości sobie nawzajem. Dzięki temu w naszym nieszczęśliwym kraju z dnia na dzień tak by się zaroiło od niewinnych i uczciwych, że wprost nie można byłoby splunąć, by nie trafić w jakiegoś niewinnego albo przynajmniej – w uczciwego. Taka perspektywa pokazuje, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wprawdzie siepacze z Centralnego Biura Antykorupcyjnego chcieli pana Józefa Piniora pogrążyć, ale nieświadomie pokazali drogę do powszechnego odrodzenia moralnego, do rozkrzewienia niewinności i nieposzlakowanej uczciwości. I oto są pierwsze rezultaty tego ozdrowieńczego powiewu. Okazało się, że w Warszawie nie będzie żadnego referendum w sprawie odwołania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, podejrzewanej o tolerowanie korupcji przy tak zwanej reprywatyzacji, a nawet świadome w niej uczestniczenie. Wprawdzie pani Hanna nie uzyskała jeszcze takiego certyfikatu, jakim może poszczycić się pan Józef Pinior, ale nie ulega wątpliwości, że i ona wkrótce go uzyska, bo jakże by inaczej?

Stanisław Michalkiewicz

drukuj