Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz Pobierz

Handel żywym towarem

Szanowni Państwo!

Powiadają, że jak Pan Bóg chce kogoś zgubić, to najpierw odbiera mu rozum. Coś musi być na rzeczy, bo gdyby tak nie było, to czyż Nasza Złota Pani, która wcale nie musiała tego robić, narobiłaby tyle głupstw w związku z tak zwanymi uchodźcami?  Co innego, gdyby ktoś, na przykład Leonid Breżniew, czy prezydent Obama jej kazał, ale przecież Leonid Breżniew już dawno nie żyje, a nie słyszałem, żeby prezydent Obama wydawał jakieś rozkazy suwerennemu rządowi niemieckiemu. Jest raczej odwrotnie; suwerenny rząd niemiecki wydaje rozmaite rozkazy innym państwom członkowskim Unii Europejskiej, którym się wydawało, że pozostaną suwerenne nawet po ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Na przykład – żeby przyjęły wyznaczone kontyngenty tak zwanych uchodźców, albo żeby za każdego nieprzyjętego uchodźcę płaciły państwom, które ich przyjmą, 250 tysięcy euro od sztuki. Wprawdzie oficjalnie pomysł ten przedstawił Frans Timmermans z Komisji Europejskiej, ale każde dziecko w Unii Europejskiej wie, że ta cała Komisja Europejska jest tylko transmisją polityki Niemiec do mniej wartościowych narodów europejskich, podobnie, jak za pierwszej komuny związki zawodowe były transmisją polityki partii do pracowniczych mas. W ogóle w funkcjonowaniu Unii Europejskiej występuje bardzo dużo podobieństw do demokracji ludowej, co pokazuje, że socjalizm musi być wszędzie taki sam, bez względu na to, czy występuje pod czerwonym sztandarem z sierpem i młotem, czy pod błękitną flagą z wieńcem z dwunastu złotych gwiazd, symbolizujących dwanaście pokoleń Izraela. Wróćmy jednak do pomysłu płacenia 250 tysięcy euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Wyobrażam sobie, jak ten pomysł brukselskich mandarynów musiał ucieszyć brytyjskich zwolenników wyjścia z Unii Europejskiej. Wprawdzie Wielka Brytania, podobnie jak inne państwa europejskie, uprawiała w swoim czasie handel żywym towarem, ale wycofała się z niego jako jedna z pierwszych, więc pojawienie się pomysłu nie tylko powrotu do handlu żywym towarem, ale nawet jego nacjonalizacji, musiał wywołać tam wielkie wrażenie, podobnie jak w innych krajach europejskich, również w Polsce. Oczywiście są ludzie, którym ani handel żywym towarem, ani nawet jego nacjonalizacja nie tylko nie przeszkadza, ale być może nawet wywołuje entuzjazm. Mam zwłaszcza na myśli organizatorów sobotniej manifestacji Szumańskiego Komsomołu, występującej pod hasłem, że „tu jest Europa”, podobnie jak uczestników demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, którzy próbowali przekonywać, że „Europa, to my!” Nie wiem, co jedni i drudzy mieli na myśli, bo na przykład wśród sponsorów Fundacji Roberta Schumana występują albo spółki z udziałem Skarbu Państwa, jak np. Orlen, albo różne podmioty niemieckie, jak np. Fundacja Adenauera, która 95 procent swoich środków otrzymuje od rządu niemieckiego, albo różne instytucje unijne. Z kolei hasło: „Europa, to my!” głoszone przez pana Mateusza Kijowskiego, czy pana Schetynę, to przechwałka nie mająca najmniejszego pokrycia w rzeczywistości. Wprawdzie pan Kijowski rzeczywiście jest Europejczykiem, podobnie jak był nim wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, ale już to porównanie pokazuje, jak wieloznaczne może być to hasło, zwłaszcza, gdy wokół KOD utrzymują się podejrzenia o inspirację ze strony tajnych służb wojskowych, które przy pomocy mięsa armatniego z konfidentów, pożytecznych idiotów i wypychanych na pierwszą linię zwyczajnych mikrocefali, próbują utrzymać swoją pozycję materialną i polityczną i zasłużyć się zagranicznym centralom wywiadowczym. Najwyraźniej zademonstrowana przez Fransa Timmermansa intencja wciągnięcia Unii Europejskiej w handel żywym towarem ani Szumańskiemu Komsomołowi, ani Komitetowi Obrony Demokracji w niczym nie przeszkadza. Przeciwnie – można odnieść wrażenie, jakby nie mogły już doczekać się udziału w zyskach z tego procederu.

Obawiam się, że niestety chyba się nie doczekają. Rzecz w tym, że tak zwani uchodźcy wcale nie chcą do Polski przyjeżdżać, bo kierując się nieomylnym tropizmem, próbują wdzierać się do krajów o najwyższym socjalu. Polska zatem musiałaby swojego kontynentu pilnować, żeby nie pouciekał – a jeśli ucieknie do Niemiec, to będzie musiała Niemcom zapłacić 250 tysięcy euro za każdego. Z tego handlu żywym towarem Niemcy uzyskałyby środki na socjal dla uchodźców. Taki to finansowy samograj skonstruowali sobie handlarze żywym towarem – ale przecież nie po to, by dzielić się zyskami z Szumańskim Komsomołem, czy z Komitetem Obrony Demokracji, któremu wyznaczone zostały całkiem inne zadania.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj